''Po prostu nie wytrzymał tego, co było w pracy''. Co sprawiło, że prof. Marian Zembala odebrał sobie życie?

''Najlepiej płynie się pod wiatr'' - zawsze powtarzał synowi prof. Marian Zembala. W Śląskim Centrum Chorób Serca umieścił zakupiony za własne pieniądze model XVII-wiecznego statku, który zatonął z powodu konfliktu na pokładzie. Ciało 72-letniego kardiochirurga pół roku temu znaleziono w przydomowym basenie. Lekarz zostawił list pożegnalny. Rodzina zmarłego ujawniła, co się działo tuż przed śmiercią jednego z najwybitniejszych polskich kardiochirurgów.

Nie miał depresji. Nie leczył się psychiatrycznie. Cierpiał na bezsenność. Po udarze, który przeszedł w 2018 roku, musiał poruszać się na wózku inwalidzkim. Miał niedowład ręki, nie mógł operować, a telefony odbierał przez zestaw głośnomówiący. ''Widząc moje kalectwo ludzie zaczynają mnie nie szanować'' – zwierzał się prof. Marian Zembala żonie Hannie, która w programie ''Uwaga TVN'' opowiedziała o tym, co zdarzyło się zanim jej mąż 19 marca 2022 roku popełnił samobójstwo. 31 sierpnia Prokuratura Rejonowa w Tarnowskich Górach umorzyła śledztwo w sprawie jego śmierci. 

Ultimatum — albo Michał, albo MY

''Nie szanują mnie. Doszło do tego, że zaczęli naciskać, żeby zwolnić Michała z pracy. Anka, jak ja mogę zwolnić Michała, jak to jest najlepszy kardiochirurg, jakiego mam? Robi najcięższe przypadki i nie mogę go zwolnić'' – zapewniał żonę prof. Marian Zembala.

Dwa dni przed śmiercią zapisał w swoim kalendarzu, że postawiono mu, jako dyrektorowi Śląskiego Centrum Chorób Serca, ultimatum. ''Albo Michał, albo MY'' – tak brzmiało żądanie personelu medycznego.

Pogrzeb Mariana Zembali Śmierć prof. Mariana Zembali. Wdowa: Nie wytrzymał nagonki na syna

Dwóch kardiochirurgów w rodzinie — ojciec i syn

Marian Zembala miał czworo dzieci, ale w ślady ojca poszedł tylko jego syn – Michał Oskar Zembala, który w 2021 roku uzyskał tytuł profesora nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Skończył Wydział Lekarski Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach, odbył wiele międzynarodowych staży, a w 2019 został absolwentem podyplomowego programu na Harvard Medical School w Bostonie.

W Polsce takich specjalistów jest jak na lekarstwo, a ośrodek w Zabrzu, którym kierował jego ojciec, uznawano za jeden z najlepszych w tej części świata. Michał został tam szefem kardiochirurgii i programu transplantacji serca. Nie bał się dokonywać tego, co innym wydawało się niemożliwe. Wraz z zespołem specjalistów wszczepił pierwsze w Polsce sztuczne serce, a za swoje osiągnięcia był wielokrotnie nagradzany i doceniany także poza granicami naszego kraju.

Polska była w światowej czołówce pod względem liczby przeszczepów serca

Liczba przeszczepów serca, jakie wykonywano w ośrodku w Zabrzu, była rekordowa. Pod tym względem Śląskie Centrum Chorób Serca uplasowało się na pierwszym miejscu w Europie i dziesiątym na świecie. Rocznie przeprowadzano kilkadziesiąt takich operacji, nawet podczas pandemii COVID-19. Teraz te statystyki mogą się zmienić.

Z racji, że jesteś moim synem to będę od ciebie wymagał 10 razy bardziej niż od kogoś innego. Tak, żeby nikt nie powiedział, że jest ci łatwiej

– miał powtarzać ojciec synowi.

Michal Zembala (z lewej) i jego ojciec prof. Marian Zembala podczas konferecji prasowejMichal Zembala (z lewej) i jego ojciec prof. Marian Zembala podczas konferecji prasowej Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Sytuacja w szpitalu zaczynała być jednak coraz bardziej napięta. Niektórym nie podobało się, że ojciec — były minister zdrowia — jest szefem syna. W zespole narastał konflikt. Dwóch chirurgów dokonujących przeszczepy płuc złożyło wypowiedzenia, ponieważ zabroniono im operować na kardiochirurgii i przesunięto ich wyłącznie do oddziału płucnego.

''W tym momencie program przeszczepiania płuc przestał istnieć'' – twierdzili lekarze, którym nie udało się dojść do porozumienia z Michałem Zembalą i podpisali umowy o pracę w innym szpitalu.

Największym problemem było to, że prof. Zembala ojciec był szefem prof. Zembali syna

– powiedział w ''Uwadze TVN'' prof. Piotr Przybyłowski, dyrektor naczelny szpitala. Przed pogrzebem prof. Mariana Zembali rodzina wyraźnie zażyczyła sobie, żeby podczas uroczystości nie był obecny zarówno prof. Przybyłowski, jak i naczelna pielęgniarka, Monika Parys. Hanna Zembala potwierdza, że pani Parys dzwoniła do jej męża i żądała, by zwolnił z pracy własnego syna. Zdaniem pielęgniarki ''nie było żadnych nacisków''.

Żona prof. Zembali opowiedziała, co się działo przed śmiercią męża

On nie miał żadnego problemu psychicznego. Po prostu nie wytrzymał tego, co było w pracy. Zawsze mówił: Anka, ja już dłużej tego nie wytrzymam, tej nagonki na Michała, ja tego nie wytrzymam 

– zapewnia Hanna Zembala.

Prof. Marian Zembala z żoną, Anną, lata siedemdziesiąteProf. Marian Zembala z żoną, Anną, lata siedemdziesiąte foto: Archiwum prof. Mariana Zembali

Syn został zwolniony, a ojciec popełnił samobójstwo

Sytuacja, myślę, że przerosła wyobrażenie każdej osoby. Jeszcze raz podkreślam, nie wykreowano tej sytuacji, tylko ona istniała przez lata. Dla dobra instytucji prof. Zembala przy naszym udziale podjął taką decyzję i jestem przekonany, że to dobra decyzja

– powiedział prof. Piotr Przybyłowski.

Marian Zembala nie żyje. Były minister zdrowia zmarł w wieku 72 lat Śmierć prof. Mariana Zembali. Prokuratura umorzyła śledztwo

18 marca, dzień przed samobójstwem prof. Mariana Zembali, jego syn – prof. Michał Zembala – otrzymał wypowiedzenie umowy o pracę. Do końca września zakończy swoje obowiązki w szpitalu. Jego następcą został szef programu transplantacji serca u dzieci.

Kapitan tonącego okrętu

20 marca, dzień po śmierci 72-letniego profesora jego syn, 46-letni Michał za pośrednictwem mediów społecznościowych zamieścił post, w którym zwrócił się do ojca:

Pamiętasz jak płynęliśmy razem do Szwecji – mówiłeś mi wówczas, że najlepiej płynie się pod wiatr. Mówiłeś, że jest trudno, bo fala bałtycka jest krótka i często wlewa się na pokład. Teraz też jest w naszym zawodowym życiu trudno, bo to zawód wymagający poświęcenia. Ale każdy, kogo wyleczysz i uratujesz, jest jak słońce, które suszy mokry sztormiak.

Nauczyłeś mnie szacunku i pokory wobec pacjenta, chirurgii (mimo że nie zgadzaliśmy się przy stole), ale przede wszystkim nauczyłeś mnie dbałości o miejsce, o szpital, o każdą cegłę, którą budowałeś, o którą zabiegałeś jeżdżąc na wózku w niewygodzie do Warszawy.

Powoli dochodzi do mnie, że nie usłyszę Twojego telefonu z pytaniem o ostatniego chorego po przeszczepie, o to, czy rezydenci rozwijają się dobrze i czy uda się im złożyć dokumenty dotyczące asystenta lekarza, czy też o zdrowie męża naszej pielęgniarki.

Różniło nas wiele, ale łączyło więcej niż wiele. Wierzę, że tam na górze płyniesz (jak zawsze) pod wiatr. Wolny od wózka, od ułomności, którą dzielnie znosiłeś. Będę wypatrywać ciemnych chmur wiedząc, że właśnie tam jesteś: ryjąc je dziobem swojego statku. Niezłomny.

Żegnaj kapitanie. Żegnaj Profesorze.

PS... i w końcu zagrasz ponownie na akordeonie.

''W budynku B stoi wielki model okrętu, który ojciec kupił za swoje pieniądze. To model XVII-wiecznego galeonu, który zatonął z powodu konfliktu na pokładzie i jest tabliczka, którą ojciec sam napisał, że ten okręt stoi tam ku przestrodze, bo wszędzie można dopłynąć, jeżeli płynie się razem i można konflikt wszelki rozwiązać'' - powiedział w programie ''Uwaga TVN'' prof. Michał Zembala.''W budynku B stoi wielki model okrętu, który ojciec kupił za swoje pieniądze. To model XVII-wiecznego galeonu, który zatonął z powodu konfliktu na pokładzie i jest tabliczka, którą ojciec sam napisał, że ten okręt stoi tam ku przestrodze, bo wszędzie można dopłynąć, jeżeli płynie się razem i można konflikt wszelki rozwiązać'' - powiedział w programie ''Uwaga TVN'' prof. Michał Zembala. Uwaga TVN, archiwum prywatne

''Zgoda buduje, niezgoda rujnuje'' - napisano na tablicy pamiątkowej w Śląskim Centrum Chorób Serca.''Zgoda buduje, niezgoda rujnuje'' - napisano na tablicy pamiątkowej w Śląskim Centrum Chorób Serca. Uwaga TVN, archiwum prywatne

Potrzebujesz wsparcia? Tutaj znajdziesz pomoc

Jeśli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej, zadzwoń na policję pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.

Jeśli potrzebujesz rozmowy z psychologiem, możesz zwrócić się do Centrum Wsparcia dla Osób w Stanie Kryzysu Psychicznego pod numerem 800 70 2222. Pod telefonem, mailem i czatem dyżurują specjaliści Fundacji ITAKA udzielający porad i kierujący dzwoniące osoby do odpowiedniej placówki pomocowej w ich regionie. Z Centrum skontaktować mogą się także bliscy osób, które wymagają pomocy.

Więcej o: