Wątroba i jej wrogowie

Wątroba to nasz największy i najbardziej wszechstronny narząd. Żaden z ludzkich narządów nie ma takich zdolności regeneracyjnych. Ale wątroba ma też swoich wrogów. To tłuszcz, alkohol i wirusy

Starożytni Grecy uważali ją za siedlisko duszy. W Europie długo była postrzegana jako ośrodek emocji, rywalka zdolnego do miłości serca. Mieszkańcy Azji twierdzili znów, że zadaniem wątroby jest podtrzymywanie qi, czyli wewnętrznej energii życiowej każdego z nas.

Zdaniem współczesnej nauki najwięcej prawdy tkwi w ostatnim stwierdzeniu. Wątroba bowiem jest wielką fabryką zamieniającą podstawowe paliwo naszego organizmu - glukozę - w zapasowy cukier - glikogen, a także miejscem, gdzie toczy się proces odwrotny, tj. zamiana glikogenu w glukozę. Uczeni doliczyli się ponad 500 najrozmaitszych funkcji wątroby. Oprócz wymienionych należą do nich m.in.: synteza białek, odtruwanie organizmu ze szkodliwych substancji, przechowywanie witamin i minerałów, produkcja potrzebnej do trawienia żółci, pomoc w zwalczaniu zakażeń i utrzymywanie równowagi hormonalnej.

Nie mamy w naszym ciele większego narządu - wątroba waży przeciętnie 1,5 kg, podczas gdy mózg 1,3, a serce niespełna pół kilograma. Co ciekawe, do życia wystarczyłaby nam wątroba aż czterokrotnie mniejsza. Nasza wspaniała fabryka i oczyszczalnia, jakby licząc się z kłopotami, pracuje na jedną czwartą gwizdka. Jeśli zdarzy się coś złego, zawsze straty może nadrobić jej inna część.

Ale za tę szczególną rozrzutność natury płacimy też cenę. Jeśli bowiem do choroby rzeczywiście dojdzie, wątroba bardzo długo udaje, że się nic nie stało. A w chwili gdy organizm daje znaki, że z wątrobą jest źle, sytuacja zwykle jest już bardzo poważna.

Narząd ten ma nieprawdopodobne wprost zdolności regeneracyjne. W literaturze fachowej opisany jest przypadek pacjenta, któremu po ciężkim wypadku samochodowym trzeba było usunąć aż trzy czwarte wątroby. Pacjent przeżył. Mało tego. Zaledwie trzy tygodnie później jego wątroba wyglądała praktycznie tak samo jak przed wypadkiem. Żaden inny nasz organ czegoś takiego nie potrafi.

Miesiąc abstynencji

Wątroba nie lubi nadmiaru tłuszczu, a jeszcze gorzej znosi nadmierne i spożywane latami, często dzień w dzień, dawki alkoholu. Trzecim naturalnym jej wrogiem są wirusy.

Każdy z tych wrogów musi działać odpowiednio długo, by zrobić jej krzywdę. Jeśli nie zmniejszymy spożycia tłuszczów lub alkoholu, nie zaczniemy leczyć przedłużającej się infekcji wirusowej, wątroba zaczyna cierpieć. Jej zdolności regeneracyjne nie nadążają za procesami niszczenia. Początkowo dochodzi do zapalenia, następnie pojawiają się zwłóknienia wewnątrz narządu, wreszcie obserwuje się marskość, gdy zdrowa tkanka zastępowana jest przez komórki tkanki łącznej. Proces ten od pewnego momentu jest nieodwracalny, można go tylko spowolnić.

Jak wspomniano, choroba wątroby może bardzo długo pozostać niezauważona, toteż niektórzy pacjenci dowiadują się, że mają kłopoty, dopiero gdy dochodzi u nich do poważnych powikłań na skutek marskości. Należą do nich m.in.: zaburzenia w pracy mózgu, cukrzyca, poważne problemy z nerkami, stanowiące zagrożenie dla życia żylaki przełyku, wodobrzusze czy wreszcie rak wątroby.

Lekarze twierdzą, że wątroba jest w stanie dobrze pracować, jeśli dzienna dawka alkoholu nie przekracza kieliszka wina dla kobiety i dwóch kieliszków dla mężczyzny. Jeśli pijemy jednak więcej lub sięgamy po mocny alkohol, trzeba pamiętać, że wątrobie należy się wówczas regularny odpoczynek. Większości z nas wystarczy miesiąc w roku - twierdzą specjaliści, ale wtedy rzeczywiście przez 30 dni ani kropli alkoholu, by nasza "oczyszczalnia" mogła się porządnie zregenerować. Ci, którzy lubią alkohol, powinni sobie wziąć to do serca, zwłaszcza w kontekście, mocniej na ogół zakrapianych, dni świątecznych.

Najlepsza broń? - szczepionka

Wirusów uszkadzających wątrobę jest cała lista. Określamy je dużymi literami alfabetu - A, B, C, D, E. Największe kłopoty sprawiają wirusy B i C, czyli wirus zapalenia wątroby typu B (w skrócie HBV od Hepatits B Virus) i C (HCV).

HBV to najmniejszy ze znanych nauce wirusów zawierających DNA. Ma postać maleńkiej kulki o średnicy 45 nanometrów. Atakuje wyłącznie człowieka (naukowcy wiedzą, że oprócz nas choruje tylko kilka gatunków zwierząt, w tym amerykańskie świstaki, stąd niektóre nowoczes-ne leki są testowane właśnie na nich). Komu więc go zawdzięczamy - nie wiadomo. Najprawdopodobniej żadnemu ze zwierząt.

HBV podobnie jak wywołujący AIDS HIV przenosi się przez seks (o czym rzadko pamiętamy), krew i z matki na dziecko. Ale uwaga. Zakazić się nim jest aż 100 razy łatwiej niż HIV! Wystarcza do tego znacznie mniejsza dawka wirusa, ponadto jest on wyjątkowo odporny na działanie wysokiej temperatury. Dlatego, by wysterylizować narzędzia chirurgiczne, nie wystarczy ich zagotować, trzeba dodatkowo użyć wyższego ciśnienia. Dziś lekarze stosują coraz więcej jednorazowego sprzętu, ale mimo to jednym z najbardziej ryzykownych zachowań, jeśli chodzi o zakażenie się HBV, jest nadal kontakt ze służbą zdrowia. Nie wszystkie szpitalne sprzęty da się bowiem wysterylizować.

Na szczęście od ponad 20 lat mamy fantastyczną broń przeciwko wirusowi B. Jest nią nowoczesna, całkowicie bezpieczna i w aż 95 proc. skuteczna szczepionka.

Już w latach 40. naukowcy odkryli, że wirusowe zapalenie wątroby wywołuje przenoszony przez krew wirus. Przełomowe, nagrodzone Noblem odkrycie polegające na zidentyfikowaniu konkretnego zarazka nastąpiło w roku 1966. Na pierwszą szczepionkę przyszło nam czekać do roku 1982. Dziś aż 116 państw na świecie prowadzi obowiązkowe szczepienia, choć zakres tych szczepień jest bardzo różny. W Polsce od lat szczepi się obowiązkowo wszystkie noworodki; dawno zaszczepiono już wszystkich pracowników służby zdrowia. Co roku szczepionkę przyjmuje ok. 1,6 mln Polaków. Dlatego liczba zachorowań na wirusowe zapalenie wątroby typu B jest w naszym kraju coraz niższa. O ile w pierwszej połowie lat 80. notowano u nas ok. 15-16 tys. nowych zachorowań rocznie, dziś jest ich o 90 proc. mniej (w roku 2007 - 1454).

Idealnego leku nie ma

Gorzej, że tym, którzy zakazili się wcześniej, tj. przed wprowadzeniem szczepionki, tego typu preparat już nie może w niczym pomóc. Na szczęście zdecydowana większość z nas jest w stanie sama zwalczyć wirusa. Epidemiolodzy szacują, że na świecie aż 2 mld ludzi zetknęło się z HBV. Z zarazkiem poradziło sobie ponad 1,6 mld, ale u 400 mln infekcja przeszła w postać przewlekłą. Według różnych ocen od 15 do 40 proc. przewlekle zakażonych płaci za to wysoką cenę w postaci marskości lub raka wątroby. Z powodu tych powikłań na świecie umiera od 500 tys. do 1,2 mln ludzi rocznie.

W Polsce przewlekle zakażonych jest najprawdopodobniej ok. 380 tys. osób. Co można im zaoferować?

Do niedawna na słowo "wirus zapalenia wątroby" lekarze rozkładali ręce. W roku 1995 Amerykanie dopuścili do sprzedaży pierwszy preparat przeciw HBV. Dziś leków jest kilka. Część z nich wspomaga układ odpornościowy do walki z zarazkiem, część hamuje namnażanie wirusa w komórkach.

Nie są to wciąż leki idealne. Żaden nie potrafi usunąć całkowicie wroga z organizmu, natomiast każdy wywołuje skutki uboczne, ponadto pewne leki dość szybko tracą skuteczność. Podczas ubiegłorocznego zjazdu amerykańskich specjalistów od chorób wątroby w San Francisco cieszono się, że jeden z nowszych leków u niemal wszystkich pacjentów jest skuteczny po pięciu latach od rozpoczęcia terapii (tyle do tej pory trwały badania).

Naturalnie im lek nowszy, tym droższy, choć producenci przekonują, że nieużywanie ich drogich środków kosztuje ostatecznie budżety wielu państw jeszcze więcej. Jeśli pacjentowi poda się leki, chorobę można zatrzymać. Jeśli chory leku nie dostanie, może skończyć się to rakiem wątroby lub takim jej zniszczeniem, iż jedyną nadzieją pozostaje bardzo drogie i wciąż trudno dostępne przeszczepienie całego narządu.

HCV - jest źle, będzie gorzej

Wirus zapalenia wątroby typu C (HCV) pod kilkoma względami jest podobny, a pod kilkoma różny od wirusa typu B. Obydwoma mikrobami zakażamy się w identyczny sposób, z tym że HCV nieco trudniej. To akurat dobra dla nas wiadomość - bo o ile w przypadku HBV tylko 5-10 proc. zakażeń przechodzi w formę przewlekłą, w wirusowym zapaleniu wątroby typu C odsetek ten sięga aż 80 proc.

Zakażenie wirusem HCV jest bardzo często określane jako "cicha epidemia" ze względu na to, że przez wiele lat, nawet kilkadziesiąt, nie daje żadnych objawów. Zwykle choroba rozpoznawana jest przypadkowo, w czasie rutynowych badań lub na zlecenie lekarza zaniepokojonego złymi wynikami testów wątroby. Z tym też wiąże się kolejny problem - koszmarnie niska wykrywalność. Do tej pory zdiagnozowano w naszym kraju jedynie 49,5 tys. nosicieli HCV. Zdaniem ekspertów ich rzeczywista liczba sięga 730 tys., co oznacza, że prawie 700 tys. Polaków nie jest świadomych, że nosi w swoim organizmie niezwykle niebezpieczny wirus.

Najgorsze w przypadku HCV jest jednak to, że nie mamy szczepionki (i jak ostrzegają specjaliści, w najbliższym czasie raczej nie ma się jej co spodziewać). Pozostaje nam tylko rozsądek, czyli unikanie sytuacji mogących zwiększać ryzyko zakażenia i dbanie o właściwą higienę, a właściwie nadzieja, że zadba o nią nasza służba zdrowia, bo to na terenie jej placówek dochodzi do zdecydowanej większości zakażeń HCV (ponad 80 proc.).

Nie jesteśmy całkowicie bezbronni w walce z zapaleniem wątroby typu C. Podobnie jak w przypadku wirusa HBV mamy już skuteczne leki zdolne zapewnić powrót do zdrowia ponad połowie chorym. Problemem jest dostępność terapii - w kilku województwach, jak zapewnia NFZ, kolejki już nie ma, są jednak takie, w których na rozpoczęcie leczenia trzeba czekać nawet kilka lat.

Jak się chronić przed zakażeniem wirusami zapalenia wątroby typu B i C

W gabinetach zabiegowych i stomatologicznych zwracaj uwagę, by: lekarz czy pielęgniarka zawsze używali świeżych jednorazowych rękawic; personel medyczny nie wykonywał serii wstrzyknięć leku lub szczepionki, używając tej samej strzykawki, a zmieniając tylko igły jednorazowego użytku; stomatolog umył i zdezynfekował ręce, założył jednorazowe rękawiczki; założono nową końcówkę do ssaka i ślinociągu; podano jednorazowy kubek z wodą; zabezpieczono fotel i twoje ubranie jednorazową serwetą; podano do płukania jamy ustnej preparat dezynfekcyjny.

Gdzie jeszcze uważać: w gabinetach: kosmetycznych, fryzjerskich, tatuażu, piercingu, akupunktury, salonach odnowy. Wszystkie te miejsca należy traktować jako gabinet zabiegowy, w którym dochodzi do naruszenia ciągłości tkanek, a co za tym idzie - istnieje ryzyko zakażenia wirusem HBV lub HCV.

Zwróć w nich uwagę na to, by: przed usługą pracownik umył i zdezynfekował ręce; wszelkie zabiegi związane z naruszeniem ciągłości tkanek były wykonywane sterylnym sprzętem, w sterylnych rękawiczkach jednorazowego użytku, sterylnym fartuchu; do zabiegów naruszających ciągłość tkanek stosowane były sterylne i jednorazowe (w oddzielnych opakowaniach) tampony, rękawice, waciki, lignina, gaziki, serwety z gazy, a po zabiegu gromadzone były w oddzielnym, zamykanym pojemniku; narzędzia kosmetyczne i fryzjerskie wielokrotnego użytku (np. cążki, pęsety, nożyczki) powodujące naruszenie ciała po użyciu zawsze były poddane właściwym zabiegom: dezynfekcji, myciu i sterylizacji - zawsze pytaj, czy rzeczywiście tak postąpiono; do przekłuwania ciała był zastosowany wyłącznie pistolet, który ma jałowe koń-cówki.

Jak można się zakazić wirusem zapalenia wątroby B i C

Możemy zakazić się również:

używając wspólnych szczoteczek do zębów i przyborów higienicznych; dotykając skaleczoną ręką materiałów zabrudzonych krwią; wstrzykując dożylnie narkotyki lub środki dopingujące; w bójkach (jeśli doszło do kontaktu z krwią); uprawiając sporty kontaktowe (boks, dżudo), jeśli doszło do kontaktu z krwią; udzielając pierwszej pomocy ofiarom wypadków bez zachowania należytego zabezpieczenia; w czasie kontaktów seksualnych (ryzyko zakażenia znacznie wzrasta przy kontaktach hetero- i homoseksualnych z wieloma partnerami).

Nie zakazimy się:

przez picie z tej samej szklanki czy używanie tego samego talerza; kaszląc lub kichając na siebie; obejmując się, całując, podając sobie dłonie.

Kto powinien się zbadać:

osoby, które miały przetaczaną krew przed 1992 r. - nie badano wówczas krwiodawców w kierunku zakażenia HCV; narkomani - nawet jeżeli tylko raz przyjęli narkotyk drogą dożylną; osoby przewlekle chore - mające za sobą częste pobyty w szpitalach; osoby, które mają lub miały wielu partnerów seksualnych, zarówno w kontaktach homoseksualnych, jak i heteroseksualnych; osoby, które miały (najczęściej przed laty) wykonany tatuaż, zwykle sprzętem wielokrotnego użytku; osoby z przewlekłymi chorobami wątroby; wszyscy pracownicy ochrony zdrowia, więziennictwa, policji i innych służb ratunkowych.

Pamiętaj - badanie należy wykonać, nawet jeżeli nie wystąpiły żadne objawy zakażenia wirusem zapalenia wątroby.

Co powinno zaniepokoić

Nieprawidłowe wyniki badań wątroby: AlAT i AspAT - enzymy wątrobowe: norma - poniżej 40 IU/l. Bilirubina: norma - 0,2-1,0 mg/dl (3,4-17 umol/l). Utrzymujące się przez długi czas objawy: osłabienie, bóle stawowe i mięśniowe lub świąd skóry, brak apetytu, nudności, czasami objawy neurologiczne, jak zaburzenia koncentracji, niepokój, rozdrażnienie, depresja.

Do kogo po pomoc

Stowarzyszenie Pomocy Chorym z HCV "Prometeusze" telefon kontaktowy - prezes Jarosław Chojnacki - 602 172 907, www.prometeusze.pl www.hcv.pl, www.hbv.pl, www.wzw.pl, www.przeszczep.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Więcej o: