Porzućmy uprzedzenia

Wbrew uprzedzeniom osoby chore psychicznie nie są bardziej niebezpieczne dla otoczenia niż inni ludzie i rzadziej popełniają przestępstwa. Dr Tadeusz Pietras o stereotypach postrzegania osób chorych psychicznie.

Poćwicz jogę, weź udział w zajęciach z terapii tańcem, naucz się technik relaksacyjnych - Dzień Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie 9 września na warszawskim Nowym Świecie

Helena Kulawczyk: Jaki jest najpowszechniejszy mit dotyczący chorych na choroby psychiczne?

Tadeusz Pietras: Najpowszechniejszy jest mit, że chorzy psychicznie są niebezpieczni. Jest to absolutna nieprawda, ponieważ liczba przestępstw, a zwłaszcza przestępstw przeciwko mieniu i życiu jest zdecydowanie mniejsza wśród osób cierpiących na choroby psychiczne niż wśród osób zdrowych.

A więc mit, powszechne wyobrażenie, że chory psychicznie to wariat niebezpieczny dla otoczenia jest niezgodny z rzeczywistością?

Absolutnie.

A co z zagrożeniem dla siebie? Czy chorzy psychicznie częściej popełniają samobójstwa?

Niestety tak, ta grupa osób częściej targa się na swoje życie niż osoby zdrowe. Wynika to z kilku przyczyn. Dwie z nich związane są ściśle z powszechnymi objawami choroby psychicznej - depresją i lękiem. Depresja to między innymi poczucie braku sensu życia, przekonanie o bezwartościowości swojego istnienia, takie przekonanie może prowadzić do samobójstwa. Również silny lęk, z którym chory nie może sobie poradzić może indukować myśli samobójcze. Ostatnia z przyczyn, najrzadziej występująca, wiążąca tendencje samobójcze z chorobą psychiczną to tak zwane "samobójstwo psychotyczne", kiedy chory podczas nasilenia objawów słyszy głosy namawiające go do targnięcia się na swoje życie i ulega tym głosom.

A więc mit o częstszych samobójstwach wśród chorych psychicznie znajduje odbicie w rzeczywistości?

Tak, ale regularne zażywanie leków zmniejsza to niebezpieczeństwo.

A uprzedzenie wielu chorych i ich rodzin o tym, że diagnoza "choroba psychiczna" to wyrok, i to wyrok dożywotni?

Jest to uprzedzenie związane z XIX-wiecznym podejściem do chorych i brakiem możliwości ich leczenia. Wtedy było ono słuszne. Obecnie to przekonanie zostało obalone - przełomem było wprowadzenie w latach pięćdziesiątych XX wieku neuroleptyków - leków, które aczkolwiek jeszcze niedoskonałe pozwoliły chorym wrócić do pracy, aktywnego życia, do rodziny. Obecnie, jeśli nawet chory nie może wrócić do pracy zawodowej, może, jeśli regularnie zażywa leki zalecane przez lekarza, wieść satysfakcjonujące, samodzielne życie we własnym środowisku. O tyle jednak ten mit jest prawdziwy, że mimo wszystko funkcjonowanie chorych po ustąpieniu ostrych objawów jest gorsze niż osób zdrowych.

Wiemy, że u części osób, które przeżyły pierwszy "rzut" choroby psychicznej, nigdy nie nastąpi drugi i będą funkcjonować w życiu, jakby nigdy nie zachorowały?

Oczywiście jest wiele takich przypadków. Jest dużo osób, które świetnie funkcjonują w życiu społecznym, osiągają sukcesy i nikt nie wie, że przeżyły epizod psychotyczny. Ważne jest, aby po pierwszym czy kolejnych rzutach choroby ustrzegać się stygmatyzacji, nadawania choremu etykiety nieuleczalnie chorego, ponieważ to bardzo utrudnia leczenie i rehabilitację.

Jak wyglądają uprzedzenia pracodawców wobec pracowników lub kandydatów na pracowników z - powiedzmy -"przeszłością psychiatryczną"?

O, tu jest naprawdę źle! Jest bardzo wiele uprzedzeń wśród pracodawców, ponieważ wiedza w społeczeństwie na temat chorób psychicznych jest znikoma. Najlepiej przyjąć zasadę, żeby mówić na temat swojej choroby tylko tyle, ile pracodawca jest w stanie przyswoić, ponieważ niewielu jest wśród nich osób posiadających taką wiedzę z zakresu psychiatrii, aby zrozumieli, że choroba psychiczna jest taką samą chorobą jak na przykład nadciśnienie tętnicze. Czyli, że można na to chorować całe życie i leczyć się całe życie.

Sąsiedzi? Przyznawać się czy nie przyznawać? Dużo osób boi się, jeśli ma chorego psychicznie sąsiada, że ten zrobi coś niebezpiecznego.

Tu jest podobnie jak we wcześniejszym przykładzie dotyczącym pracy. Trzeba dozować informacje. Jest wśród nas wiele osób szlachetnych, życzliwych, mądrych, skorych do pomocy, ale jest też wielu ludzi prymitywnych, głupich, którzy jedną plotką mogą zniszczyć życie chorego człowieka.

Więcej osób chorych psychicznie cierpi na brak aktywności, apatię, nieumiejętność radzenia sobie w życiu codziennym niż na nadmierną aktywność, więc niebezpieczeństwo, że chory zachowa się w sposób zagrażający innym jest niewielkie?

Tak właśnie jest.

Czy nadal aktualny jest mit szpitala psychiatrycznego jako piekła na ziemi?

Niestety jeszcze funkcjonuje. Związany jest z tym mitem o XIX-wiecznej psychiatrii, o którym już mówiliśmy. Wiele osób boi się szpitala. Są przekonani, że w szpitalu pacjenci są skrępowani, leżą bez opieki, w brudzie, są agresywni. A teraz szpitale to miejsca, gdzie chorych się leczy i rehabilituje, w których w godnych warunkach można odpocząć od zgiełku tego świata.

Chory, który ma iść do szpitala po raz pierwszy boi się, że zostanie tam na długo.

Niepotrzebnie. Obecnie bardzo skrócił się okres hospitalizacji, nie tylko w lecznictwie psychiatrycznym. Na przykład w szpitalach internistycznych średni czas leczenia szpitalnego skrócił się z trzech tygodni do pięciu dni. Powszechny obecnie model lecznictwa środowiskowego zakłada, żeby przesunąć leczenie chorego w miarę możliwości do środowiska naturalnego, domowego, ponieważ każdy szpital to dla chorego sytuacja trudna i sztuczna, zakłócająca diagnozę i terapię.

Uprzedzenia dotyczące szpitala przenoszą się niestety na psychiatrów i psychologów

Ale to się chyba zmienia?

Tak, w Stanach Zjednoczonych i w Europie Zachodniej jest wręcz moda na posiadanie swojego psychoterapeuty, psychoanalityka. Ta moda powoli przyjmuje się i u nas. Już wizyta u specjalisty od zdrowia psychicznego nie wywołuje takiego strachu.

Który ze wspomnianych przez nas mitów i uprzedzeń uważasz za najgroźniejszy? Walka z którym jest teraz najważniejsza?

Myślę, że stygmatyzacja chorych psychicznie. Przyklejenie etykietki "wariata" jako osoby nieprzewidywalnej, niebezpiecznej, nieuleczalnej. Taka etykieta zostaje często do końca życia i uniemożliwia powrót do życia społecznego, pracy czy nawiązania nowych związków przyjacielskich i partnerskich. A przecież słowo "wariat" pochodzi od łacińskiego 'varius', czyli 'inny, różny', a każdy z nas jest indywidualnością.

Odczarowujmy więc słowo "wariat". Walczmy z mitami i uprzedzeniami. Mam nadzieję, że nasza rozmowa będzie do tej walki skromnym wkładem. Dziękuję za rozmowę.

Więcej o: