Nici, irygatory, płyny do płukania ust... Wybielanie, piaskowanie, lakierowanie... Periodontologia, stomatologia estetyczna, implantologia... Rynek stomatologiczny dwoi się i troi, by zaspokoić wszelkie potrzeby naszego uzębienia. Usługi dentystyczne w naszym kraju są już na światowym poziomie. I co z tego? Rodacy zębów nie myją i boją się dentysty.
"Nie bój się, nie będzie bolało!" - mówią troskliwi rodzice, zwykle już przed pierwszą wizytą u stomatologa. I w ten sposób zarażają lękiem. Dziecko jest zbyt sprytne, by nie skojarzyć, że to niepokojący komunikat. Czy ktoś wygłasza takie zdanie, gdy zabiera dziecko po raz pierwszy na lody, albo na plac zabaw? Efekty takiego "uświadamiania" widzimy na każdym kroku.
Polacy jak nie chodzili do dentysty, tak nie chodzą. Aż 10 proc. mężczyzn i 3 proc. kobiet w Polsce nigdy nie było w gabinecie stomatologicznym. Jeśli już chodzimy, to rzadko. Co piąty z nas raz na kilka lat i to najczęściej, dopiero wtedy, gdy zmusi do tego ból. Tymczasem oznacza on, że z zębem jest już naprawdę źle i rzeczywiście leczenie raczej nie będzie przyjemne. Czy to dobra nauczka? Skąd! Kolejną wizytę także odkładamy na "kiedyś".
Dlaczego Polak tak bardzo unika wizyt w gabinecie dentystycznym? Odpowiedź jest bardzo prosta - strach. Prawie 50 proc. przepytanych przyznaje, że to właśnie lęk decyduje o omijaniu i odkładaniu kolejnych wizyt. Jeśli już trafimy do gabinetu, stresuje nas w nim niemal wszystko: dźwięk wiertła, ale i sam dentysta, który "zamiast pacjentem zajęty jest rozmową z asystentką".
Czasem przyczyną oporów jest wstyd. Najpierw się zapuszczamy, a potem krępujemy otworzyć usta. Aż 18 proc. przyznaje, że to powód unikania stomatologa. Nie pomagają zapewnienia, że dentysta nie jedno już widział i mało co jest go wstanie jeszcze zaskoczyć, a odkładanie problemu w czasie sprawę pogarsza.
Z higieną, fakt, jesteśmy na bakier. Według serwisu dentysta.eu obecnie obowiązkowe 3 minuty na mycie zębów przeznacza co czwarty Polak. Tymczasem jeszcze pięć lat temu "czas znajdowało" na to już 33 proc.
Są jednak i informacje optymistyczne. Młodzi Polacy zdają się być bardziej świadomi znaczenia zdrowych zębów, niż rodzice.
To deklaracja 81 proc. Polaków. Nie lubimy też hałasu, zapachu, wyglądu lekarza. Rzecz w tym, że nie chodząc do gabinetu, wierzymy w mity, a dzisiejsza rzeczywistość jest odmienna.
- Pod względem wyposażenia, wyglądu, podejścia i leczenia polskie gabinety dawno przegoniły już placówki tego typu w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy nawet w Stanach Zjednoczonych. Co więcej coraz częściej pacjenci z zagranicy mają do wyboru leczenie w Polsce czy na Węgrzech, wybierają właśnie nasze gabinety. Stąd tłumy Duńczyków, Szwedów, Niemców i Anglików w polskich przychodniach. Tylko Polacy wciąż myślą, że gabinet wygląda tak samo jak 20 lat temu. Jeśli ktoś chce oglądać "Avatara" czekając w poczekalni lub słuchać Lady Gagi w trakcie zabiegu, nie ma problemu - mówi dr Dariusz Wilisowski z Centrum Stomatologii LUXDENTICA w Krakowie.
Zmienia się jednak nie tylko otoczka, także sama stomatologia i stosowana technologia. Ponad 600 gabinetów w Polsce znieczula już nie przy użyciu znienawidzonej strzykawki, a komputera The Wand, który podaje znieczulenie bezboleśnie. Polskie gabinety zaczynają także rywalizować z niemieckimi pod względem liczby wszczepianych implantów. - Idąc do gabinetu w Krakowie, Warszawie czy Szczecinie, możemy być tak samo leczeni jak w Nowym Jorku, Sztokholmie czy Londynie. Ponoć także polscy dentyści są bardziej przystojni od Brytyjczyków, a dentystki najpiękniejsze. Nie ma się więc czego bać - żartuje dr Dariusz Wilisowski.
Fakt: te wszystkie bajery nie są na ubezpieczenie. To jednak chyba nikogo nie dziwi. Może powinno, ale nie wygramy z Polską rzeczywistością. Lekarze i urzędnicy sporo mówią o znaczeniu profilaktyki i wczesnego leczenia zębów. Jednak realnie, za darmo, to zęby można przede wszystkim rwać.
Więcej na ten temat: Fakty i mity o paradontozie