Anorgazmia: gdy ona nie ma orgazmu

Nawet co trzecia, czwarta kobieta wyznaje, że ma kłopoty z osiągnięciem orgazmu lub wręcz nie miała go nigdy. Czym jest anorgazmia, gdzie upatrywać jej źródeł i jak osiągać szczyty? Czasem kobieta potrzebuje nauczyć się, jak się pobudzać. Czasem przyczyna tkwi w trudności natury emocjonalnej lub problemach w związku.

Często czują, że tracą coś ważnego, że nie są w pełni kobiece, przytłacza je presja. Kto? Kobiety, które zdolność do przeżywania orgazmu albo straciły, albo nigdy jej nie posiadły. Anorgazmia, czyli zaburzenie polegające na braku orgazmu, jest ponoć drugim na liście najczęściej zgłaszanych przez panie problemów seksualnych. Czy rzeczywiście jest tak powszechna?

W grupie ponad 300 zdrowych kobiet, które odbywały rutynowe badania kontrolne, co trzecia relacjonowała, że ma problemy z osiągnięciem orgazmu, a prawie 4 pacjentki na 10 przyznawały, że odczuwają lęki i zahamowania dotyczące sfery seksualnej. Inne badanie, przeprowadzone na reprezentatywnej grupie prawie 2 tysięcy kobiet w wieku 18- 59 lat, wykazało że jedna czwarta pań nie miała orgazmu przez przynajmniej kilka miesięcy w roku poprzedzającym ankietę.

Rozkoszy, czym naprawdę jesteś, nie wie nikt

Wiele pań odnosi anorgazmię do siebie, mężczyźni podejrzewają ją u swoich partnerek, ale czy wiemy, czym jest? Próby jej dokładnego zdefiniowania wbrew pozorom przysparzają sporo problemów naukowcom. Dlaczego? Trudno nam stwierdzić, czym jest brak orgazmu, ponieważ wciąż do końca nie wiemy, czym jest sam orgazm.

Rosnące podniecenie, kulminacja napięcia seksualnego, doznanie ulgi, przyjemne odprężenie- tak w uproszczeniu opisuje się reakcję seksualną. W uproszczeniu, ponieważ towarzyszące nam odczucia są w dużym stopniu subiektywne. Ona miała orgazm - co to właściwie znaczy? Najczęściej szczytowaniu kobiety towarzyszą regularne skurcze pochwy, macicy i zwieracza odbytu, które są wynikiem stymulacji tychże. Owszem najczęściej, ale nie zawsze. Część pań twierdzi, że przeżyła orgazm, mimo że nie zaobserwowano u nich skurczów okolic genitalnych. Niektóre kobiety opisują orgazmy w wyniku pieszczot tych partii ciała, które niekoniecznie uważane są za erogenne. Jeszcze inne mówią o kulminacji rozkoszy podczas fantazjowania, któremu wcale nie towarzyszył dotyk. Trudno określić, jakimi wyznacznikami kierować się przy klasyfikowaniu naszych doświadczeń. Znane nam powszechnie uznawane warunki osiągania orgazmu wcale nie muszą być konieczne.

Brak orgazmu niejedno ma imię

Anorgazmia anorgazmii nierówna- zaburzenie to jest trochę workiem, do którego zalicza się wiele, bardzo często zgoła odmiennych, przypadków. Ważne, żeby na samym początku doprecyzować, z czym mamy do czynienia, bo od tego uzależnione jest dalsze postępowanie i metody leczenia. Podstawowe rozróżnienie, którego dokonują klinicyści, to podział na anorgazmię pierwotną i wtórną.

W przypadku kobiety, która nie osiągnęła orgazmu nigdy- ani podczas masturbacji, ani podczas stosunku seksualnego- mówimy o anorgazmii pierwotnej. Anorgazmię wtórną diagnozuje się natomiast, gdy kobieta problemy ze szczytowaniem ma dopiero od jakiegoś czasu lub tylko w określonych warunkach. Zdarza się, że panie co prawda potrafią doznawać rozkoszy, ale np. jedynie w wyniku autostymulacji, gdy same się pobudzają, a nigdy podczas zbliżeń z partnerem. Czasem kobieta traci umiejętność przeżywania kulminacji z mężczyzną, mimo że niegdyś ją posiadała. Może być również tak, że orgazm nie nadchodzi prawie w ogóle. Prawie - bo czasem jednak tak.

Nigdy go nie doświadczyłaś? Zrób to sama!

Te z kobiet, które rzeczywiście nie znają smaku orgazmu, to według ekspertów, zdecydowana mniejszość. Większej ilości kobiet dotyczy natomiast anorgazmia wtórna. Co ciekawe, według seksuologów niejednokrotnie o wiele bardziej skomplikowana i bardziej czasochłonna w leczeniu niż w przypadku pań, które zgłaszają, że w ogóle nie wiedzą, co to orgazm. Z czego to wynika?

Bardzo często z tego, że kobiety nieszczytujące w ogóle, po prostu nie wiedzą, jak się pobudzać. Czasem na próżno szukać głębszych problemów natury psychologicznej, które jeżeli są, mogą okazać się raczej skutkiem niż przyczyną braku rozkoszy. W czym rzecz? Często w nieświadomości potrzeb własnego ciała. Brzmi groźnie? A wcale niekoniecznie takie jest.

Chociaż coraz częściej uważa się, że gdy kobieta nie ma orgazmu, jest to problem związku, a nie tylko jej samej, to w przypadku anorgazmii pierwotnej, najczęściej zaleca się paniom nauczenie się pieszczot w pojedynkę. Zanim jednak przystąpi ona do dzieła, powinna zostać wyposażona w wiedzę na temat kobiecej anatomii i reakcji seksualnych kobiety. Filmu edukacyjne, zapoznanie się z odpowiednimi lekturami- to pierwszy krok. Następny polega na pieszczeniu samej siebie i, co jest dobrą wiadomością, najczęściej kończy się sukcesem. Prawie 90 proc. kobiet z anorgazmią pierwotną poddanych takiemu rodzajowi terapii, doświadcza orgazmu.

Kiedy ona już nauczy się dawania sobie przyjemności, zwraca się uwagę na kwestie komunikacji potrzeb między partnerami, tak aby wyczyn mógł zostać powtórzony także w towarzystwie. Ciężko przekazać komuś co lubimy, gdy sami tego nie wiemy, prawda? Jeśli wiemy, jest o wiele łatwiej, ale "łatwiej" nie zawsze oznacza "łatwo". Okazuje się, że zdania często grzęzną nam w gardle, nie umiemy odszukać odpowiednich słów, bo te, które znamy są albo wulgarne, albo książkowe. Warto jednak znaleźć sposób na przekazanie drugiej stronie wskazówek odnośnie naszego ciała, naszych pragnień. Po pierwsze, dlatego że uniwersalna seksualna instrukcja obsługi nie istnieje, a nasi partnerzy jednak nie zawsze umieją czytać w myślach, a po drugie, ponieważ przekłada się to na satysfakcję, jaką czerpiemy ze zbliżeń.

Panowie często nie wiedzą, jakie formy pobudzenia są dla partnerki najbardziej satysfakcjonujące. Nie ma w tym nic dziwnego, przecież nigdy nie byli kobietami, w dodatku nigdy nie byli właśnie tą konkretną. Seksuolodzy często informują mężczyzn, że większość pań do osiągnięcia orgazmu potrzebuje dodatkowej stymulacji podczas stosunku, zazwyczaj okolic łechtaczki.

Był i nie ma. Gdzie go szukać?

Problemy w komunikacji, jak i szeroko pojęte trudności w związku, często sa brane pod lupę przez seksuologów zwłaszcza w przypadku anorgazmii wtórnej. Dlaczego? Ponieważ mogą one być właściwymi kłopotami partnerów, a są maskowane przez odwracający uwagę objaw- w tym przypadku brak orgazmu u niej. Terapeuci często zalecają kobiecie (lub parom) wyobrażenie sobie, jak wyglądałoby jej życie, gdyby problem zniknął, gdyby była w stanie przeżywać orgazmy za każdym razem, kiedy ma na to ochotę. Ta prośba wywołuje różne odpowiedzi. Może się okazać, że wtedy kobieta odeszłaby od męża i zdecydowała się na inny związek. Może też być zupełnie odwrotnie- gdyby przeżywała orgazmy- zbliżyłoby ją to do partnera. Ujawniane stwierdzenia często zawierają treści, których podświadomie się obawiamy i chcemy ich uniknąć. Objaw w postaci braku orgazmu ma nas w wielu przypadkach chronić przed spełnieniem scenariusza, który powoduje ten lęk. Dzięki temu, że nie szczytuję, nie odejdę od partnera, nie narażę się na dezaprobatę otoczenia, na ryzyko rozpoczęcia życia na własny rachunek? A może boję się zaangażować i zaufać, a wspólne przeżywanie rozkoszy to jedyna przeszkoda na drodze do pełni bliskości? Prawdopodobnie, ile przypadków, tyle różnych pobudek. Warto więc poszukać swojej własnej odpowiedzi i zastanowić się nad jej sensem.

Odkryj znaczenie

Często pary przychodzą do seksuologa, niczym sławna baba do lekarza- mówią, jaki jest problem i oczekują antidotum. Podczas gdy stwierdzenie "ona nie ma orgazmu" nic jeszcze nie oznacza. Ważne jest to, jakim doświadczeniem jest to dla danej kobiety i jej partnera. Zwraca się uwagę na indywidualne definicje i uczucia, których często albo nie jesteśmy świadomi, albo nie mamy okazji nazwać i zrozumieć. Zbadanie stosunku do życia seksualnego partnerów wydaje się być kluczowe. Czy zbliżenia sprawiają nam przyjemność, a może któreś z partnerów czuje się wykorzystywane lub lekceważone?

Zobacz wideo

Często zdarza się, że kobieta czuje się winna z tego powodu, że nie ma orgazmu. Czasem nawet postrzega siebie samą i swoje ciało jako przeszkodę do szczęścia, niekoniecznie wyłącznie na płaszczyźnie seksualnej. Ciało traktuje bardziej jak wroga niż część siebie i swojej seksualności, wyrzeka się go. Myśli: ono nie jest moje, jest źródłem zmartwień. Co z tego wynika? Brak akceptacji fizyczności utrudnia czerpanie satysfakcji ze zbliżeń, ale nie tylko to. Gdy wyrzekamy się swojej fizycznej obecności w akcie seksualnym, niejako wyrzekamy się odpowiedzialności za niego. Nie ja jestem we własnym łóżku, więc nie ja jestem w stanie czerpać przyjemność z dotyku- takie głęboko zakorzenione przeświadczenia mogą stanowić przeszkodę nie do przejścia na drodze do orgazmu. Co jeszcze nie jest jego sprzymierzeńcem? Niskie poczucie własnej wartości czy przeświadczenie, że moje ciało i genitalia są obrzydliwe. Jeśli te problemy cię dotyczą, wiedz, że nie muszą zostać z tobą na zawsze. Terapia, rozmowa z innymi na temat swoich kompleksów może przynieść wymierne rezultaty, ważne jest jednak znalezienie chęci do zmiany w sobie.

Kobiety, które zgłaszają się do specjalisty, bo chcą osiągnąć orgazm "dla partnera", muszą znaleźć własną motywację, własną sprawczość i odpowiedzialność za to, co się dzieje w sypialni.

Inni winowajcy

Nie zawsze jest tak, że to, czy przeżywamy orgazm, zależy od nieskutecznych technik pieszczot lub od przekonań, zahamowań, lęków. Czasem przyczyna jest zupełnie inna i niezależna od naszej woli, stanu psychicznego lub relacji między partnerami. Zanim zaczniemy podejrzewać powyższe, powinniśmy wykluczyć przyczyny w postaci współwystępujących chorób, urazów, przebytych operacji czy leków farmakologicznych, które sprawiają, że osiągnięcie orgazmu staje się niemożliwe. Leki psychotropowe hamują funkcje odpowiedzialne za jego odczuwanie, środki przeciwdepresyjne mogą je osłabiać, podobnie dzieje się w przypadku alkoholu czy narkotyków.

Należy również wziąć pod uwagę problemy zdrowotne kobiety. Obrażenia kręgosłupa czy uszkodzenie nerwu, kłopoty z pęcherzem i jelitami oraz depresja są na liście podejrzanych za zmiany odczuć seksualnych.

W pogoni za orgazmem

Gdy go nie ma, masz pretensję do siebie, rodzi się frustracja: jego, jej? Często chęć osiągnięcia orgazmu za wszelką cenę, skłonność do kontrolowania- czy to po stronie kobiety, czy też jej partnera- zabija tenże już w zarodku. Im częściej, tym lepiej, a stosunek bez jej szczytowania się nie liczy? Podobne przeświadczenia mogą odcisnąć piętno na intymnych wydarzeniach w sypialni. Kobiety nie zawsze mają ochotę podążać na szczyt, poza tym liczne badania pokazują, że częstotliwość doświadczanych uniesień niekoniecznie przekłada się w prostej linii na satysfakcję z pożycia. Prawie 90 proc. kobiet w związkach, które zgłaszały problemy z pobudzeniem i orgazmem deklarowało jednocześnie, że jest ogólnie zadowolona z życia seksualnego.

Sugerowanie się normami to także nienajlepszy pomysł. Informacje o tym, ile orgazmów przeżywa statystyczna kobieta czy jak często średnio się kochamy i porównywanie się do nich, żeby ustalić, czy aby na pewno wszystko z nami w porządku, to droga donikąd. Problem nie pojawia się ani statystycznie, ani obiektywnie. Pojawia się dopiero wtedy, gdy coś zaczyna nam przeszkadzać. "Rzadko" może oznaczać "często" dla kogoś innego, innej pary i na odwrót. Przy ocenie swojego życia seksualnego, kieruj się więc głównie odczuciami swoimi i partnera, a nie cyframi ze statystyk.

Autorka artykułu: Małgorzata Skorupa - psycholog, psychoterapeutka, redaktorka serwisu Zdrowie.gazeta.pl, konsultantka Telefonu Zaufania dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym przy Instytucie Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego w Warszawie. Autorka wielu publikacji z zakresu psychologii oraz rozwoju osobistego.

Zobacz także

 

Czytaj także:

Orgazm kobiety

Łechtaczka- klucz do kobiecego orgazmu

Wytrysk kobiety

Masturbacja nie szkodzi

Więcej o: