Sadomasochizm: groźna dewiacja, czy akceptowalna odmienność?

To, że lubisz wiązać lub być wiązanym, wymierzać razy, albo doświadczać klapsów przed spełnieniem, nie oznacza jeszcze, że masz niebezpieczne skłonności, wyraźnie wykraczające poza społeczne normy. Kiedy jednak ból, poniżanie czy krępowanie, stają się bezwzględnym warunkiem osiągania satysfakcji seksualnej, a krzywda jednego z partnerów wcale nie jest na niby, można już mówić o klasycznym sadomasochizmie. Wciąż jednak takie zachowanie nie musi niepokoić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Głównie za sprawą bestselleru brytyjskiej pisarki E. L. James "Pięćdziesiąt twarzy Greya" w Polsce upowszechniło się pojęcie BDSM, skrótowiec od słów: "związanie" i "dyscyplina", "dominacja" i "uległość", a także sadyzm i masochizm (angielskie: bondage, discipline, domination, submission, sadism, masochism). Zasadniczo dwóch ostatnich, oczywistych, członów nie wymienia się w "zestawie" - podajemy je tylko ze względu na ewentualną semantyczną dociekliwość.

BDSM wydaje się pojęciem szerszym od sadomasochizmu (uwzględnia aspekty fizjologiczne i psychologiczne), jednak specjaliści podkreślają, że podział na różne modele (S&M, D&S, B&D) pozostaje umowny. Indywidualne gusta i preferencje seksualne sprawiają, że obszary się zazębiają, łączą w różnym stopniu, etc.

Zabawy w alkowie, wszelkie gierki urozmaicające seksualną codzienność, są absolutną normą, a zdaniem seksuologów zwiększają szanse na utrzymanie bliskiej relacji, podniesienie temperatury w stałym związku, zachowanie wzajemnej atrakcyjności. Klaps wymierzony w pośladki poprawia ukrwienie i może przyspieszyć orgazm. Jeśli tylko ktoś to lubi, to jego sprawa. Niektórych podnieca erotyczny film, innych seksowne łaszki, jeszcze innych ostrygi na kolację.

Igraszki z kajdankami, oparte na jedynie pozornym zniewoleniu, czasem pozwalają bardziej otworzyć się na partnera, śmielej okazywać przyjemność czerpaną z seksu. Skoro bowiem rozkosz jest nieunikniona, pozostaje już tylko dobrze się bawić... Skrępowanie wbrew pozorom bywa źródłem wyzwolenia: z fałszywego wstydu i krępujących norm.

Sadomasochizm to jednak zdecydowanie coś więcej, niż potrzeba odmiany. Bez przemocy nie odczuwa przyjemności ani sadysta, ani masochista. Pierwszy "żywi się" bólem drugiego, tymczasem ten, bez poniżenia, czy cierpienia, nie znajduje ukojenia oraz rozkoszy.

Norma partnerska

Chociaż przemoc w seksie nie mieści się w kanonie zachowań akceptowalnych społecznie, podstawą do oceny tego, co wymaga już diagnozowania i ewentualnego leczenia, jest pojęcie tzw. normy partnerskiej. Zakłada ona że w seksie dopuszczalne jest wszystko, co akceptują dwie osoby dorosłe, co daje im satysfakcję seksualną, a zarazem nie zagraża ich zdrowiu i życiu oraz nie narusza dóbr innych ludzi. Nasza seksualność jest kształtowana pod wpływem wielu czynników, więc zachowania, praktyki i przeżycia seksualne cechuje spora różnorodność. Najważniejsze, by nikomu nie działa się krzywda. Prawdziwe problemy zaczynają się wtedy, gdy partnerzy nie dobiorą się zgodnie z potrzebami, oczekiwaniami. Jeśli jedna ze stron jedynie podporządkowuje się wbrew sobie, by na przykład utrzymać związek za wszelką cenę, udaje zrozumienie dla partnera, licząc, że "mu to przejdzie", na dłuższą metę taki związek nie ma przyszłości. W końcu pojawią się zgrzyty, wzajemne oskarżenia, wreszcie rozpad.

Problemem jest również mylenie fantazji seksualnych z realnymi zachowaniami sadomasochistycznymi. Kobieta, która podczas masturbacji czy snów erotycznych, marzy o gwałcie, niekoniecznie w realnym życiu będzie rzeczywiście zadowolona w momencie, gdy akt seksualny będzie łączył się z przemocą i bólem. Szukanie okazji do realizacji fantazji może wiązać się z ogromnym rozczarowaniem i poczuciem krzywdy. Odkryciem, że spełnienie marzeń bywa zarazem sposobem na pozbawienie się złudzeń.

Jak dwie połówki jabłka

Mitem jest wyobrażenie, że zachowania sadomasochistyczne dotyczą wyłącznie środowisk patologicznych; osób nawiązujących przypadkowe kontakty seksualne. Kiedy sadysta spotyka na swojej drodze masochistę i generalnie jest im po drodze, istnieje spora szansa, że zbudują trwałą, opartą na wzajemnym zaufaniu, relację. Ich tajemnice scementują związek.

Zdrada, brak poczucia spełnienia, rozczarowanie to klimaty bliskie osobom, które nie trafiły na swoją uzupełniającą połówkę. Kobieta, która w stałym związku doświadcza "normalnego" seksu, a pragnie odrobiny pieprzu i zarazem uważa, że nie znajdzie zrozumienia u partnera, być może dopuści się zdrady podczas wakacji, próbując zakazanych zabaw z przypadkowym, ognistym kochankiem. Niewykluczone, że potem będzie miała wyrzuty sumienia, podobnie, jak mężczyzna, który nigdy nie poprosiłby żony o to, by paradowała w sypialni w lateksie, z pejczem, a zarazem właśnie takie fantazje realizuje z prostytutką. Sadomasochiści nie muszą być ludźmi pozbawionymi zasad, a ich skłonności wcale nie tak łatwo zaobserwować.

Prezes u dominy

Kobiety masochistkami, a mężczyźni sadystami? To za duże uproszczenie. Wprawdzie zasadniczo wśród sadystów więcej jest mężczyzn (ok. 5 procent w stosunku do 2 procent kobiet), natomiast masochizm przeważa wśród pań (proporcje zbliżone, z tym, że odwrotne), a wiąże się to z testosteronem, nieprzypadkowo zwanym hormonem agresji. Należy jednak pamiętać, że potrzeby seksualne nie muszą być spójne z resztą osobowości.

Bywa, że mężczyzna wybuchowy, agresywny i dominujący, tak samo zachowuje się w łóżku, jak i w pracy. Nierzadkie są jednak przypadki, że surowy szef, żyjący na maksymalnych obrotach prezes, czy wysoko ustawiony w hierarchii menadżer, w sypialni szuka zupełnie czegoś innego i oczekuje, by dosłownie prowadzić go na smyczy. Natomiast kobieta, która lubi być nieszczęśliwa, tworzy chore relacje z przełożonym, zdominowana nawet przez własne dzieci, w łóżku jest ostrą tygrysicą, która czerpie rozkosz z zadawania bólu. I tylko wtedy, gdy wydaje się on autentyczny, pełny.

Przy tych sprzecznych sygnałach naprawdę niełatwo odnaleźć się w życiu sadystom i masochistom. Kiedy jednak już na siebie trafią, niełatwo się rozstać.

Robi się niebezpiecznie

Klasyczny sadysta i masochista czerpią radość z seksu wtedy, gdy obserwują, że ich partner odczuwa prawdziwe podniecenie i w końcu satysfakcję podczas zbliżeń. Bez reakcji drugiej strony nie ma zadowolenia. Niebezpieczna odmiana sadyzmu to ta, gdy zadawanie bólu nie ma partnerowi przynosić spełnienia, a jego bezpieczeństwo się nie liczy. To już dewiacja, która może doprowadzić do gwałtów, a nawet okaleczeń czy zabójstwa. Takimi sadystami zajmują się nie tylko seksuolodzy, ale przede wszystkim wymiar sprawiedliwości.

Zarazem trzeba mieć świadomość, że w relacjach sadomasochistycznych do groźnego wypadku może dojść i wtedy, gdy żadna ze stron nie planowała skrzywdzenia drugiej osoby. Dbanie o bezpieczeństwo partnera to właśnie ta nienaruszalna granica między legalną perwersją, a niedopuszczalną dewiacją.

Osoba nietrzeźwa, pod wpływem narkotyków, albo zwyczajnie pozbawiona wyobraźni, może nawet niechcący doprowadzić do śmierci partnera, kneblując go, czy wiążąc (np. robiąc pętlę na szyi). Także skrzywdzić go, uderzając w nieodpowiednie miejsca (zasadniczo nie można kogoś groźnie poturbować, klepiąc go w pośladki, ale już uderzając w okolice nerek nietrudno o wypadek), czy eksperymentując ze zbyt ostrymi zabawkami (nawet akcesoria z sklepu erotycznego mają odpowiednią instrukcję obsługi i konkretne zastosowanie).

Najlepiej jest, gdy przed wspólną zabawą masochista i sadysta ustalają jasne zasady i granice. Dzięki temu potem ich akt seksualny połączony z przemocą nie traci na naturalności, a zarazem nie grozi wypadkiem. Zaufanie i bezpieczeństwo to podstawy takiej relacji.

Zobacz także:

Zobacz wideo
Więcej o: