Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych
Nic w tym dziwnego, że temat kobiecego orgazmu fascynuje i pobudza wyobraźnię kolejnych pokoleń. Kobietom zdarza się szczytować podczas ćwiczeń gimnastycznych (1). Podniecają je nawet filmy gejowskie czy kopulujące małpy (2). Niewiele ma problem z orgazmem podczas masturbacji (więcej na ten temat). Zarazem: z partnerem jakoś nie wychodzi... Co druga Polka przyznaje się do udawania rozkoszy (3).
"Badania naukowe" albo okazują się godne Antynobla, albo banalne. Z drugiej strony: badacze i amatorzy wciąż próbują, bo temat tego wart...
Zacznijmy od podstaw i tego, co teoretycznie o kobiecym orgazmie "wiemy". Poniższe można bowiem znaleźć niemal w każdym poradniku seksuologicznym. Zazwyczaj tak wygląda wykaz objawów szczytowania kobiety.
Orgazm u pań ma objawiać się:
W praktyce, z punktu widzenia mężczyzny, wykaz nieprzydatny. Zresztą - dla "badanej" również nie. Kobieta, jeśli przeżyje orgazm, wie, że to on. Mężczyźnie pozostaje kochance zaufać.
Dlaczego?
Są kobiety, którym najintensywniejszy orgazm zapewnia seks analny. Więcej na ten temat seksuolog w naszym filmie:
Piersi mówią? Po nich poznasz, co ona czuje? Sprawdź!
Orgazm kobiety najłatwiej rozpoznać obserwując jej zachowanie? Cóż... Kobiety mogą podczas orgazmu jęczeć, krzyczeć, kląć, płakać, śmiać się, ale i znieruchomieć, nie okazywać niczego.
Jeśli wierzyć badaniom holenderskiego neurologa prof. Gerta Holstege'a, przeprowadzonym na Uniwersytecie w Groningen, to najbardziej szczere mogą być te ostatnie panie. Prof. Holstege do badania mózgu podczas orgazmu wykorzystał PET, nowoczesną technologię standardowo stosowaną przy rozpoznawaniu zmian nowotworowych. Badania przeprowadzali odpowiednio przeszkoleni partnerzy seksualni. Nie odbywali klasycznych stosunków z przyczyn technicznych, a stosowali pieszczoty okolic intymnych.(4)
Wbrew oczekiwaniom nawet samego profesora, okazało się, że podczas seksu kobieta nie zmienia się w wulkan emocji. Część kobiecego mózgu odpowiedzialna za przetwarzanie uczuć podczas zbliżenia - wycisza się, a podczas orgazmu - wręcz wyłącza. Na obrazach PET trudno odróżnić orgazm kobiecy od transu. Intensywnego, a jednak wypranego z emocji.
Skąd zatem te wybuchy sygnałów? Skąd hałasy w sypialni. Zdaniem badaczy - ewolucyjnie wypracowany rozsądek, bez kalkulacji. Radość i rozkosz warto wyrażać. Te działa podniecająco na partnera, dodaje pieprzu, atrakcyjności relacji. To nie muszą być sygnały, których kobieta nie może opanować, ukryć. Raczej: chce całą sobą pokazać, że "było".
Można wierzyć profesorowi? To uznany neuroanatom. Wprawdzie ceniony głównie za badania nad zaburzeniami kontroli moczu w wieku podeszłym, jednak powyższe cytował nawet New Scientist. Zarazem Holstege dowodził także "naukowo", że włożenie skarpetek na zziębnięte stopy podnosi szanse na orgazm o 30 proc.(5) Oczywiście u osoby, która je włożyła, a nie tej, co musi patrzeć na golasa w skarpetach. Badania nad skarpetkami nieco osłabiły przekonanie co do wiarygodności profesora.
Holenderski uczony to nie jedyny badacz, który chciał wykorzystać nowoczesne, obiektywne urządzenia w badaniach nad orgazmem, zwłaszcza kobiecym. Chętnych przybywa i nie odstraszają ich porażki, a nawet narażanie się na śmieszność. Zresztą - dziś coraz więcej osób zgłasza się na takie badania i nie wywołują już one silnych emocji, więc może i wnioski będą bardziej wiarygodne przy rosnącej otwartości grupy badawczej.
Jeszcze kilka lat temu wyglądało to zupełnie inaczej. Pionierzy nie mieli lekko. Dr Pek van Andel (6), także Holender, dorobił się Antynobla (Ig Nobla) za badania nad kobiecym orgazmem za pomocą rezonansu magnetycznego. Dlaczego? Przez opór materii. Badani obu płci nie byli zdolni osiągać satysfakcji, obserwowani w tubie. Nie pomogły nawet solidne dawki sildenafilu, leku stosowanego skutecznie przy wielu zaburzeniach erekcji. Orgazmy uczestników były sporadyczne, a badanie pozwoliło w zasadzie tylko ustalić, że macica w trakcie szczytowania nie powiększa się. Cóż, to wiedza ani przydatna, ani poruszająca.
Kanadyjskie badania na uniwersytecie Queen's w Kingston (prowincja Ontario), z pomocą komputerów i nowoczesnych czujników podłączonych do narządów płciowych, pozwoliły odkryć trochę więcej. Wynika z nich, że kobiety podnieca porno i to bardzo. Bardziej niż mężczyzn. O ile panom poprawiało się ukrwienie narządów zasadniczo przy jednym, preferowanym typie filmów, o tyle panie podniecały nawet filmy gejowskie czy kopulacja małp.(7)
Z drugiej strony: od podniecenia daleko jeszcze do szczytowania. Co więcej: świat naukowy podchodził sceptycznie do tych wszelkich rewelacji. Badane grupy były (i nadal są) specyficzne: nie tak łatwo znaleźć ochotników do analiz zachowań intymnych (kanadyjski ośrodek szuka ich niemal bez przerwy). To jednak zawsze wyselekcjonowana, więc nieobiektywna grupa.
Pozostaje zatem zdać się na to, co panie o sobie chcą same powiedzieć. Tym bardziej że badania, tym razem amerykańskie, dowiodły, że na kobiety bardziej działa placebo niż dotąd proponowane leki, które miały owocować kobiecymi orgazmami. Według prowadzących badania: psycholog Cindy Meston, psychiatrów Markusa Wiegela i Raymonda Rosena - "viagra dla kobiet" powstanie nieprędko. Wcześniej musimy poznać podstawy: pełną fizjologię kobiecego orgazmu, a także złożoność przyczyn i konsekwencji kobiecych zaburzeń seksualnych. Do tego droga jeszcze długa i wyboista (8).
Debby Herbenick z Wydziału Zdrowia, Edukacji Fizycznej i Rekreacji Uniwersytetu Indiana w Bloomington (dziś już profesor i uznana badaczka) w 2012 roku dowodziła, że kobiety czasem szczytują w mało oczekiwanych sytuacjach, np. na treningu (9).
Czy to rzeczywiście takie dziwne i zaskakujące? Można podejrzewać, że to jednak kwestia przypadkowo skutecznego "tarcia" okolic intymnych (choćby o materiał, z którego wykonany jest strój do ćwiczeń). Świat naukowy uznał jednak także wnioski z różnorakich badań słynnej amerykańskiej seksuolog prof. Beverly Whipple. Wynikło z nich, że możliwy jest orgazm bez stymulacji fizycznej - czyli, że kobieta może się do niego doprowadzić odpowiednimi... myślami. Marnotrawstwo natury? Po co takie orgazmy? Z pewnością są bez związku z prokreacją, a nawet, wydaje się, budowania więzi. Chyba że uznamy to za ewentualny trening przed orgazmami bardziej praktycznymi.
Kobieca rozkosz jest zdrowa. Nie tylko pomaga zajść w ciążę (skurcze towarzyszące orgazmowi ułatwiają zasysanie nasienia), ale i przedłuża życie. Kobiety czerpiące przyjemność z seksu rzadziej zapadają na chorobę wieńcową. Dowiedziony jest zbawienny wpływ orgazmu na łagodzenie dolegliwości bólowych (idealne lekarstwo, gdy rozsadza ci głowę). Spełnia też funkcje społeczne. Podczas skurczów macicy wydzielana jest oksytocyna. Zasadniczo kojarzymy ten hormon z ciążą i porodem, tymczasem wiadomo, że nasila też poczucie bliskości między partnerami, zwiększając szanse na trwałość związku.
Czy udawanie orgazmu ma spełniać funkcje społeczne? Kiedyś mówiło się, że kobiety symulują głównie po to, by nie zranić partnera. To może być prawda, jednak powodów jest więcej (z obu stron - panowie też czasem udają). Przyczyną bywa coraz większa "presja orgazmu". Czasem po prostu chęć, "żeby on skończył".
Nikt nie podważył dotąd tezy z głośnego przed wielu laty bestsellera "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" Johna Graya. Chociaż to poradnik w swojej formie satyryczny, traktowany wciąż serio i z wielu powodów - słusznie. Zawiera praktyczne, rozsądne rady. Według autora - kobieta nie musi mieć zawsze orgazmu, by czerpać z seksu przyjemność. Czasem rozluźnienie przychodzi bez spektakularnych fajerwerków. Niestety, kobieta XXI wieku czuje, że szczytować musi... Jak wynika z raportu prof. Izdebskiego - skończyły się czasy, gdy w sypialni musiał sprawdzić się tylko on. Teraz, zamiast dobrze się bawić, na luzie, przy wzajemnym poszanowaniu i akceptacji, jest równouprawnienie i ma być szczytowanie. To dlatego mężczyźni też udają coraz częściej (więcej na ten temat).
Za teatrem w sypialni stoi też strach przed porzuceniem dla kobiety "orgazmicznej". Z taką motywacją nie wygra argumentacja, że docelowo oszustwo zniszczy bliskość. Wiele pań woli ocalić związek dziś niż martwić się o jutro.
Nieliczne panie nie szczytują nigdy, inne odczuwają rozkosz wyłącznie podczas masturbacji, kolejne również w czasie klasycznego stosunku, ale tylko w wybranych pozycjach, od czasu do czasu. Kolejnej grupce udaje się to za każdym razem, ale nie wiedzą, co to orgazm wielokrotny. Inne panie cieszą się nie tylko orgazmem wielokrotnym, ale i kobiecym wytryskiem (więcej na ten temat). Jak to wygląda procentowo? To zależy, kto robił badania i na jakiej grupie. Rozbieżności między wynikami badań nieraz przekraczają kilkadziesiąt procent! Trudno traktować je serio.
Oczywiście, nie ma przymusu przeżywania orgazmu. Są osoby, które w ogóle nie są nim zainteresowane. Kiedy jednak zauważasz wyraźną zmianę w zdolności do odczuwania przyjemności, nie ma sensu tłumaczyć tego "koleją rzeczy". Wiele badań pokazuje związek między spadkiem satysfakcji z seksu u kobiet a wiekiem, menopauzą czy stosowaniem antydepresantów. To jednak nie oznacza, że wówczas trzeba się poddać. Gdy winne są hormony, można wspomóc się farmakologią. Gdy spada poczucie własnej wartości, czasem pomaga nowa fryzura, ruch na świeżym powietrzu i wreszcie... nowy kochanek.
Systematyczne badania seksuologa prof. Zbigniewa Izdebskiego pokazują, że kochamy się coraz krócej. Jeszcze na początku nowego tysiąclecia krajowy stosunek seksualny trwał średnio 18 minut. Dziś niemrawo przekracza 13. Powodów jest wiele: coraz dłużej pracujemy, jesteśmy zestresowani, wymagania większe niż możliwości....
Zdecydowanie więcej na ten temat - dane z raportu prof. Izdebskiego
To wszystko prawda, ale... Jeśli wiesz, co przyniesie ci radość (np. stymulacja łechtaczki), nie wahaj się domagać właściwych pieszczot. Chodzi o twoje zdrowie i jakość życia. Zdecydowanie lepiej orgazmy mieć, niż tylko o nich czytać.
Przypisy: