Więcej ważnych informacji o zdrowiu znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl
Popularna influencerka, znana również jako Monami — wbrew temu, co piszą tabloidy i goniące za sensacją media — w tej chwili przebywa na wakacjach w Turcji i wygrzewa się na nadmorskiej plaży, ale — jak niedawno sama wspominała Pudelkowi — ostatnie dziewięć miesięcy spędziła na badaniach mających wyjaśnić, co jej dolega.
Brała antybiotyki i sterydy. Zaczęła nawet tracić włosy i przedwcześnie łysieć (wykluczono, że doprowadziły do tego doczepiane, sztuczne pasemka). Bardzo długo nie było jasne, co może być przyczyną tego, że Monika Miller czasem odczuwa tak silne bóle, że nie jest w stanie samodzielnie wstać z łóżka.
Serię tajemniczych i trudnych do wyjaśnienia problemów ze zdrowiem u 27-latki miała spowodować fibromialgia — przewlekła choroba reumatyczna tkanek miękkich doprowadzająca do zesztywnienia mięśni, paraliżującego bólu kości i stawów oraz potwornego zmęczenia, które sprawia, że nie ma się siły wykonywać nawet najprostszych, codziennych czynności.
"Cierpię na fibromialgię i niestety okazało się, że to poszło jak domek z kart. Przez swoją chorobę dostałam jeszcze jedną" — zapewniła 27-latka. "Nie jest to choroba, która jest uleczalna, ale można leczyć objawy" — wyznała Monika Miller.
Fibromialgii często towarzyszą takie problemy jak achalazja przełyku (doprowadzająca do upośledzenia rozkurczu dolnego zwieracza przełyku), a także choroba refluksowa czy kandydoza. Charakterystyczne jest także to, że większość pacjentek — bo chorują głównie kobiety pomiędzy 35. a 55. rokiem życia — zwykle cierpi z powodu mniej lub bardziej nasilonych stanów depresyjnych. Podejrzewa się, że zjawisko to może być reakcją organizmu na przewlekły stres lub traumę.
Monika Miller zaczęła mieć np. problemy z oddychaniem i inne, bardzo utrudniające codzienne funkcjonowanie zaburzenia. "Potrafiłam wyjść na spacer i zwymiotować na siebie pięć razy po prostu" — zdradziła w rozmowie z Pudelkiem.
Objawy fibromialgii można mylić między innymi z reumatoidalnym zapaleniem stawów, ale sama choroba — potocznie nazywana reumatyzmem tkanek miękkich — jest bardzo trudna do rozpoznania i niemal u każdego daje nieco inne symptomy.
Szacuje się, że pacjent w ciągu mniej więcej 5 lat musi odwiedzić co najmniej 15 lekarzy, zanim usłyszy taką diagnozę jak fibromialgia. Choć może na nią cierpieć od 2 do 10 proc. populacji (według niektórych statystyk nawet trzykrotnie więcej) i wbrew pozorom może zdarzać się nawet częściej niż rak piersi, to jednak trudniej ją wykryć niż klasyczne nowotwory.
Problem z rozpoznaniem tej nieuleczalnej choroby polega na tym, że u każdego może wywoływać nieco inne objawy, których wspólnym rdzeniem jest jedynie silny ból promieniujący wzdłuż kręgosłupa do różnych części ciała. Czasem towarzyszą mu problemy neurologiczne, drętwienie i mrowienie kończyn, a także sztywność mięśni, powiększenie węzłów chłonnych oraz zaburzenia snu.
Jednak, kiedy pacjent ma np. bóle żuchwy, to prędzej będzie próbował leczyć się u stomatologa, a jeśli ma problemy gastryczne, to przez lata może leczyć się u gastrologa, a przy kłopotach z gardłem najprędzej zwróci się do laryngologa. Skomplikowany zestaw różnych dolegliwości towarzyszących tej chorobie sprawia, że nie jest łatwo postawić prawidłową diagnozę nawet bardzo doświadczonym specjalistom. Niedawno świat usłyszał na masową skalę o mało znanej dotąd na świecie fibromialgii za sprawą popularnej wokalistki Lady Gagi.
Pamiętam, kiedy na Netflixie pojawił się film dokumentalny o Lady Gadze. Piosenkarka leżała w wannie wypełnionej kostkami lodu, a potem na kanapie jęcząc z bólu, kiedy ktoś robił jej masaże. Z płaczem mówiła o tej chorobie i myślałam sobie, że to musi być straszne. Ten ból ciała, zmęczenie, zaburzenia równowagi. Gdzieś pod skórą utożsamiałam się z tym, co ona opisuje, ale stwierdziłam, że na pewno przesadzam. Że to przecież zbyt poważne, że jestem po prostu rozpieszczona i nadwrażliwa i cały czas narzekam. Więc diagnoza dała mi poniekąd ulgę — opowiedziała Monika Miller w wywiadzie przeprowadzonym przez Ewę Walas z portalu kobieta.gazeta.pl.
Leczenie fibromialgii zwykle ma charakter objawowy i polega na doraźnym podawaniu środków łagodzących ból występujący w danym obszarze ciała. Chorzy nierzadko przyjmują też leki antydepresyjne, które pomagają im polepszyć ogólne samopoczucie. Lekarze uznają, że niezwykle korzystne na pacjentów może być podejmowanie lekkiej aktywności fizycznej i w miarę możliwości — uprawianie niezbyt intensywnego sportu.
Przyczyny fibromialgii nie są do dziś poznane. Po raz pierwszy zaczęto o niej mówić w 1820 roku i początkowo klasyfikowano ją jako chorobę reumatyczną. Dopiero w 1976 roku w podręcznikach do medycyny pojawiło się określenie "fibromialgia". Nazwa ta pochodzi od łacińskiego słowa fibro oznaczającego tkankę włóknistą i greckiego określenia myo oznaczającego mięśnie oraz algia, czyli ból. Co ciekawe, pierwszy lek na receptę w przypadku fibromialgii wystawiono dopiero w 2007 roku (chodziło o preparat Myalgan zawierający m.in. wyciąg z liści stokrotki).
W 2021 roku brytyjscy neurolodzy z King's College London we współpracy z Uniwersytetem w Liverpoolu i szwedzkim Instytutem Karolinska zauważyli, że objawy fibromialgii mogą być wywoływane przez tzw. autoprzeciwciała, które uaktywniają cały układ nerwowy w taki sposób, że wzmaga to odczuwanie bólu w całym ciele.
Wykazaliśmy, że fibromialgia jest chorobą układu odpornościowego, co przeczy obecnie panującemu poglądowi, że zaczyna się w mózgu — podkreślili badacze z Instytutu Psychiatrii, Psychologii i Neurologii King's College London na łamach Journal of Clinical Investigation.
Coraz częściej mówi się o negatywnym wpływie niektórych barwników do tatuażu. Już kilka lat temu brytyjski "The Guardian" opisywał badania zrecenzowane w prestiżowym "Scientific Reports", z których wynika, że barwniki zanieczyszczone mikroskopijnymi pozostałościami toksycznych metali ciężkich takich jak nikiel, chrom, mangan czy kobalt, które pojawiają się w tuszach używanych do tatuowania ciała, mogą przedostawać się do kluczowych miejsc układu odpornościowego i atakować węzły chłonne, których powiększenie jest z kolei jednym z istotnych objawów fibromialgii.
Do podobnych wniosków doszli także niemieccy naukowcy, którzy w badaniach na myszach laboratoryjnych zaobserwowali, że nanocząsteczki metali pochodzących z igieł używanych do malowania tatuaży także odkładają się w węzłach chłonnych. Chińskim uczonym udało się z kolei wykazać, że zanieczyszczone nanocząsteczki z tuszy do tatuaży mogą na dodatek przedostawać się do krwiobiegu, skąd są rozprowadzane po całym organizmie i trafiają m.in. do nerek, płuc, wątroby, śledziony oraz mózgu. Między innymi te badania doprowadziły do tego, że od 2021 roku Unia Europejska zwiększyła restrykcje dotyczące sprawdzania składu tuszy używanych do tatuaży.
Obecnie Monika Miller, której życzymy dużo zdrowia, odpoczywa w Turcji, a jej stan zdrowia pozwala na to, by zaznać spokoju na nadmorskiej plaży.