Chiny spowolniły zakażenia koronawirusem, ponieważ zastosowały drastyczne środki. Ale wiele krajów raczej nie powieli ich metod

Ścisła kwarantanna, specjalne aplikacje śledzące przemieszczanie się obywateli, system kart zdrowia, uprawniających do wjazdu i wyjazdu z miasta, ścisłe monitorowanie temperatury pasażerów - czy te i podobnie drastyczne środki powstrzymywania epidemii są możliwe poza Chinami? Raport WHO z misji w Chinach dał światu do myślenia.

- Odważne podejście Chin, mające na celu powstrzymanie ekspansji tego nowego patogenu układu oddechowego zmieniło przebieg tej gwałtownie nasilającej się i śmiertelnej epidemii. Spadek liczby przypadków COVID-19 w Chinach jest niewątpliwy. - Tak podsumował wnioski z misji WHO w Chinach jeden z jej członków, epidemiolog Tim Eckmanns z Instytutu Roberta Kocha.

W drugiej połowie lutego Chiny odwiedziło 13 ekspertów, wydelegowanych przez WHO, aby wraz z chińskimi naukowcami zbadać, jak przebiega walka z epidemią nowego koronawirusa i jakie środki przedsięwzięto, aby powstrzymać zakażenia. Misja odwiedziła pięć chińskich miast oraz zapoznała się z wynikami badań i statystykami chińskich epidemiologów. Chińczycy pokazali także, w jaki sposób walczą z zagrożeniem. Po tej wizycie powstał obszerny raport, opublikowany przez WHO 28 lutego.

Wizytujący Chiny zachodni naukowcy nie kryli zdumienia. Kraj rzeczywiście zdaje się powstrzymywać zarazę. Liczba nowych przypadków COVID-19 każdego dnia maleje. Jednak Chiny dokonały tego za cenę nieprawdopodobnych wyrzeczeń i ekstremalnych środków, za pomocą których wymusiły na mieszkańcach zagrożonych epidemią prowincji stosowanie się do zasad kwarantanny i zakazu opuszczania miasta.

Po ogłoszeniu raportu eksperci na łamach "Science" zadają dwa podstawowe pytania. Po pierwsze, czy inne kraje, nie mogące sobie pozwolić na stosowanie tak drastycznych jak Chińczycy metod (i nie zgadzające się na takie ograniczanie praw obywateli z powodów zasadniczych), mogą się jednak czegoś od nich nauczyć? Na drugie pytanie uzyskamy zapewne odpowiedź w najbliższym czasie: co się stanie, gdy jednak Chiny poluzują nieco lub usuną najsurowsze przepisy i pozwolą wrócić do pracy i do normalnego życia, w tym podróży, do czego musi kiedyś przecież dojść. Czy epidemia nie wybuchnie na nowo?

Zobacz wideo Koronawirus i nowe przepisy. Jakie prawa ma pracownik? Jakie obowiązki pracodawca?

Jak Chiny walczą z epidemią?

Misja WHO rozpoczęła się 16 lutego i trwała dziewięć dni. W skład zespołu weszli naukowcy z Chin, Niemiec, Japonii, Korei, Nigerii, Rosji, Singapuru, Stanów Zjednoczonych oraz z przedstawiciela WHO. Misją kierowali wspólnie dr Bruce Aylward z WHO oraz dr Wannian Liang z Chin.

W czasie wizyty eksperci odwiedzili Wuhan, Shenzhen, Kanton, Chengdu oraz Pekin. Wizytowali tam szpitale, laboratoria, firmy, stacje kolejowe i biura lokalnych władz oraz tzw. mokre rynku, czyli miejsca, gdzie sprzedaje się żywe zwierzęta. Ponadto zachodni naukowcy mieli okazję zapoznać się z danymi, które zgromadzili chińscy badacze i epidemiolodzy.

Przedstawiciele WHO starali się zrozumieć, w jaki sposób Chiny zdołały spowolnić epidemię nowego koronawirusa, który przecież w niespełna miesiąc zdołał opanować niemal cały kraj. Naukowcy byli pod wrażeniem, czemu dali wyraz pisząc, że ich zdaniem "Chiny podjęły się, być może, najbardziej ambitnego, zręcznego i agresywnego wysiłku w historii w celu powstrzymania choroby".

Jakie zatem środki zastosowano w Chinach, aby zatrzymać ludzi w domach, gdy co najmniej 50 mln ludzi, mieszkańców Wuhan i pobliskich miast w prowincji Hubei, poddano przymusowej kwarantannie. Zatrzymanie ludzi w domach to najbardziej kontrowersyjny, a jednocześnie najbardziej skuteczny środek, zastosowany przez chińskie władze. Inne regiony kraju także poddawały się wymogom kwarantanny dobrowolnie, a monitorowaniem tego procesu zajmowali się wyznaczeni urzędnicy w dzielnicach miast.

Prowincja Hubei zastosowała najbardziej rygorystyczne środki kontroli ruchu, takie jak zawieszenie transportu publicznego, w tym metra, promu i dalekobieżnego transportu pasażerskiego.

Chińczycy niezwykle szybko, niemal w tydzień, wybudowali dwa szpitale, przeznaczone jedynie dla ofiar COVID-19. Wprowadzono zasadę "czterech koncentracji", czyli w przypadku pacjentów w stanie ciężkim lub w stanie krytycznym zarządzono koncentrację pacjentów, ekspertów medycznych, zasobów i leczenia w specjalnych ośrodkach. Do Wuhan skierowano tysiące pracowników służby zdrowia z innych rejonów kraju.

Epidemiolodzy prześledzili imponującą liczbę kontaktów, aby znaleźć możliwie wiele ścieżek i źródeł zakażenia. Jak czytamy, w samym tylko Wuhan ekipa "śledcza" składała się z 1800 co najmniej pięcioosobowych zespołów.

W całym kraju odwołano wydarzenia kulturalne i sportowe, zamknięto kina, teatry, a szkoły i uczelnie wydłużyły ferie. Zamknięto też wiele sklepów. Monitorowano temperaturę wszystkich pasażerów wjeżdżających i wyjeżdżających z miast. Pojawiły się tysiące punktów kontroli podróżnych oraz ograniczono możliwości poruszania się po kraju. Nałożono też obowiązek noszenia maski przez każdą osobę, znajdującą się w miejscu publicznym.

Zamiast gotówką płatności zaczęto dokonywać przy pomocy dwóch aplikacji: AliPay oraz WeChat. Jednocześnie te same aplikacje pozwalają władzom śledzić przemieszczanie się ludzi, a nawet zatrzymywać osoby z potwierdzoną infekcją, w razie gdyby chciały gdzieś się przemieścić. Jak wspomniał jeden z członków misji na konferencji prasowej, na komórce, przypisanej do konkretnej osoby, wyświetlany jest kolorowy symbol, czerwony, żółty lub zielony, który oznacza jaki jest jego stan zdrowia i pozwala strażnikom na dworcach lub przystankach komunikacji miejskiej kontrolować ruch i uniemożliwiać przemieszczanie się zainfekowanym osobom. Sąsiedzki nadzór, uzupełniony o technologię AI, skutecznie zatrzymały Chińczyków w domach. Do kolejnych zakażeń dochodzi nadal w obrębie rodziny, ale rozprzestrzeniania się wirusa w przestrzeni społecznej zostało niemal zatrzymane.

Eksperci jednak piszą: "Nikt inny na świecie nie jest w stanie zrobić tego, co przedsięwzięły Chiny". Koszty społeczne są w tym wypadku zbyt wysokie i mało który kraj jest w stanie zapłacić taką cenę. Ponadto, jak stwierdza jeden z komentatorów na łamach "Science" - Jennifer Nuzzo, epidemiolog z Johns Hopkins University Bloomberg School of Public Health - nie wiadomo jaki wpływ ma ta strategia na, dla przykładu, leczenie raka lub HIV. Przy ocenie chińskich wysiłków, związanych z powstrzymywaniem nowej epidemii, ważne jest rozważenie także drugo- i trzeciorzędnych konsekwencji - przypomina ekspert.

Aktualny zasięg epidemii nowego koronawirusa sprawdzimy tutaj.

Źródło: WHO, Science

Więcej o: