Natura nie wszystkich hojnie obdarowała. Niektórzy mają idealny "filmowy" uśmiech, a inni starają się ukryć wstydliwe braki. Niestety, tak do końca schować się ich nie da, a poza tym życie bez szerokiego, szczerego uśmiechu jest bardzo smutne. Dzięki stosowanym dziś metodom zęby można wyprostować, poprawić ich kształt, kolor, wielkość, odtworzyć, nawet upiększyć klejnotami. Zwykłe wypełnienie można wykonać w sposób mistrzowski, imitując idealnie naturalną fakturę i odcień zęba. To wszystko, niestety, kosztuje. Nie ukrywamy, że nowoczesne zabiegi dentystyczne są drogie; tak jest zresztą na całym świecie. Mimo wszystko warto poznać możliwości współczesnej stomatologii, choćby dlatego, że często nie zdajemy sobie sprawy z tego, co moglibyśmy sobie zafundować. Piękne, zadbane zęby to dla wielu osób życiowa inwestycja. Uśmiech jest naszą wizytówką, dzięki której zdobywamy sympatię i zaufanie rozmówcy już w pierwszych chwilach spotkania. Taki efekt pomaga w pracy, życiu osobistym, a nawet podczas załatwiania spraw w urzędzie. Piękne zęby po prostu się opłacają.
Podstawowym i najczęściej wykonywanym zabiegiem stomatologicznym wciąż jest plombowanie. Wypełnienie to etap walki z próchnicą, ale wpływa także na wygląd zębów. Na szczęście minęły czasy, gdy zęby łatano plombami z metali kolorowych; gdy uważano, że w zębach trzonowych ciemna plama nie przeszkadza. Obecnie stosowane wypełnienia wykonywane są z kompozytów w przebogatej gamie odcieni. Stomatolog wybiera je z katalogu. Ważny jest przy tym nie tylko kolor samego wypełnienia, ale także właściwy kolor szkliwa! Przecież jeśli plomba ma idealnie imitować ząb, musi mieć tę lekko przezroczystą, szklistą warstewkę. Jest to szczególnie ważne, jeśli wypełnienia znajdują się na widocznej powierzchni przednich zębów, np. w szyjkach zębowych. Czasem trudno jest dobrać idealny odcień, zwłaszcza gdy ząb ma naturalne przebarwienia. Ale i na to jest rada. Niektórzy producenci proponują specjalne farbki, które stomatolog nakłada na gotową plombę pędzelkiem, a następnie utrwala. Dzięki temu ślad po ubytku jest naprawdę nie do odnalezienia.
Zęby można wybielić podczas jednej długiej, trwającej nawet 2,5 godziny, wizyty u stomatologa. Najpierw lekarz zabezpiecza dziąsła specjalną żywicą-pianką. Na każdy ząb nakłada substancję wybielającą - 30-proc. nadtlenek karbamidu lub wodoru. Sam zabieg trwa od 20 do 80 minut (w tym czasie siedzimy na fotelu z otwartą buzią). W niektórych gabinetach stosuje się też wybielanie laserowe - po nałożeniu na zęby substancji wybielającej naświetla się je promieniem lasera (przyspiesza to wchłanianie żelu). Można też wybielić zęby leczone kanałowo. Najpierw stomatolog otwiera ząb i sprawdza, czy był starannie wyleczony. Aby uchronić pacjenta przed bólem, do wnętrza wprowadza uszczelniający preparat. Następnie wkłada preparat wybielający i przykrywa go opatrunkiem. Jeśli po tygodniu wszystko jest w porządku, ząb jest plombowany. Jeżeli trzeba go bardziej rozjaśnić, procedurę się powtarza. Efekty zabiegów wybielających utrzymują się ok. dwóch lat, warto je powtarzać co jakiś czas, zależnie od potrzeb i zasobności portfela...
Wybielanie może być też "zadaniem domowym" dla pacjenta. Otrzymuje on wtedy specjalne szyny-nakładki (wykonane według kształtu wycisku) i żel wybielający. Napełnione żelem szyny nakłada się na zęby np. na noc, według wskazówek lekarza.Wybielać można tylko zęby zdrowe, wyleczone, dokładnie zaplombowane. Po zabiegu często trzeba wymienić co bardziej widoczne wypełnienia. Są zresztą plomby przeznaczone specjalnie do zębów wybielanych, bowiem czasem efekt jest tak silny, że nawet najjaśniejsze zwykłe plomby wyglądają przy nich na żółte. Wybielanie przynosi na ogół bardzo dobre rezultaty, jednak zdarzają się zęby bardziej odporne na działanie substancji rozjaśniających. Niektóre przebarwienia w ogóle nie chcą się poddać wybielaniu. Najczęściej są to efekty kuracji antybiotykami z grupy tetracyklin stosowanymi we wczesnym dzieciństwie.
Mówiąc w dużym uproszczeniu, korona to zębowa "czapka", którą nakłada się na resztki prawdziwego zęba (uszkodzonego, złamanego, martwego - ale po dokładnym wyleczeniu) i pokrywa odpowiednio dobraną pod kolor warstwą porcelany. Tradycyjnie korony wykonuje się z metali - im szlachetniejszy (od stali do złota), tym lepsza korona. Metalową pokrywa się następnie warstwą porcelanową i efekt jest całkiem dobry. Niestety, czasem na złączeniu korony i dziąsła trochę widać ów metal, poza tym warstwa porcelany jest dość cienka i nie imituje zęba w sposób idealny, inaczej odbija światło. Tych wad nie mają tzw. korony całoceramiczne, w których "czapka" zbudowana jest także z porcelany, a następnie pokryta porcelanową warstwą imitującą powierzchnię zęba. Wśród koron porcelanowych są te średniej jakości i absolutne mercedesy: nowoczesne, zgrzewane pod ogromnym ciśnieniem w specjalnych piecach, by uzyskać jak największą konsolidację materiału ceramicznego. Takie korony są niezwykle trwałe, a prócz wytrzymałości mają jeszcze jedną wielką zaletę: estetyczny wygląd. Delikatnie rozpraszają światło, nie zawierają metalowych elementów. Jeśli korona odbiegałaby choć trochę barwą od pozostałych zębów, można ją odpowiednio pomalować, nanieść naturalnie wyglądające przebarwienia. Obecnie najlepsze korony ceramiczne oferują dwa systemy: Procera i Zirkonium. Po pobraniu wycisku szczęki lub żuchwy przygotowuje się model zęba, następnie skanuje się go i przesyła do fabryki produkującej korony (w tym czasie pacjent nosi koronę tymczasową). Gotowa jest odsyłana, następnie pokrywana w laboratorium porcelaną i mocowana pacjentowi przez lekarza. Koronę można wykonać na pojedynczym zębie, można za jej pomocą także uzupełnić brakujący ząb - wykonując tzw. most. Most to dwa filary i przęsło - czyli dwie korony na istniejących zębach i korona w miejscu brakującego.
Jeśli brakuje nam jednego zęba, najlepszym, najtrwalszym i najnowocześniejszym rozwiązaniem jest wszczepienie implantu. To metalowy, wykonany z tytanu (niezwykle odpornego metalu używanego w przemyśle kosmicznym) sztuczny "korzeń", na którym osadza się sztuczną koronę zęba. Tytan doskonale wrasta w kość, integruje się z nią i dzięki temu implanty są niezwykle trwałe. Warunkiem bezwzględnym, by móc je wykonać, jest dobry stan kości szczęki lub żuchwy, ale nawet przy słabszej kości można zastosować specjalną terapię mającą na celu jej odbudowanie. Implantów nie wszczepia się nałogowym palaczom, bowiem palenie papierosów osłabia kości. Wśród innych przeciwwskazań wymienia się przede wszystkim te do wykonania zabiegu chirurgicznego (ale często odpowiednie przygotowanie pacjenta przez lekarza prowadzącego wystarczy, by móc dokonać wszczepu) oraz osteoporozę. Nie wszczepia się implantów dzieciom i młodzieży przed zakończeniem wzrostu kostnego, ale górnej granicy wieku nie określono. Po wszczepieniu implantu trzeba odczekać do pełnego wrośnięcia w kość i zagojenia (2-4 miesiące), zanim założy się koronę (w tym czasie lekarz proponuje tymczasowe rozwiązania). Jeszcze dłużej trwa przygotowanie do wszczepu po wyrwaniu zęba - nawet do roku. Ten czas jest jednak potrzebny, by efekt kosmetyczny był naprawdę dobry. Modne obecnie implanty "ekspresowe", które obciąża się tuż po wszczepieniu, są krytykowane przez środowisko lekarskie. Wszczepianie implantów nie tylko pozwala na odtworzenie jednego brakującego zęba, ale także umożliwia przygotowanie większych prac protetycznych. Protezy mocowane na implantach są dużo wygodniejsze i bardziej dyskretne. Lekarz decyduje o tym, ile potrzeba wszczepów, by utrzymać cały łuk protezy wyjmowanej (najmniej dwa implanty) lub stałej (osiem--dziesięć implantów).
Dla osób, które chcą poprawić wygląd zębów, ale nie mogą (z różnych względów) zdecydować się na bardziej radykalne i trwałe zabiegi, dobrym wyjściem może być nałożenie na własne zęby licówek, czyli cieniutkich warstw porcelany mocowanych na specjalny cement. W ten sposób można nie tylko zmienić barwę zęba, ale także - do pewnych granic - zmodyfikować jego wielkość i kształt, a nawet nieco wyrównać szereg. Za pomocą licówek czasem zmienia się kształt zęba, np. u osoby, która nie ma dwójek, a dzięki zabiegom ortodonty jej kły zostały przesunięte, dzięki czemu sąsiadują z jedynkami - kły przerabia się na dwójki. Teoretycznie licówkę zakłada się tylko na zdrowe, żywe zęby, ale czasem można założyć ją także na ząb martwy, jeśli jest on w idealnym stanie (to ograniczenie wynika z tego, iż martwy ząb z czasem robi się słaby i kruchy i całość może okazać się bardzo nietrwała). Nie jest to metoda idealna, bowiem licówki są dość wrażliwe, kruche, szczególnie szkodzi im odgryzanie kęsów twardych pokarmów. Nie można też z nich po jakimś czasie zrezygnować, bowiem zanim się je założy, ząb trzeba odpowiednio przygotować (oszlifować), a zatem musi on być już zawsze przykryty ochronną warstwą. Oczywiście można z czasem zmienić licówki na rozwiązanie trwalsze, ale i bardziej inwazyjne, czyli na korony.
Nie tylko brak zębów może szpecić uśmiech. Problem pojawia się także, gdy nasz zgryz znacznie odbiega od normy. I nie chodzi jedynie o to, że zęby zachodzą na siebie, że nie przypominają dwóch sznurów pereł, że trudno je domyć, że łatwiej o próchnicę... Wady zgryzu powodują nierównomierne ścieranie powierzchni zębów, problemy z gryzieniem, zaburzenia gastryczne, paradontozę, trzaski stawów skroniowo-żuchwowych, uporczywe bóle głowy, a nawet zniekształcenie rysów twarzy i jej przedwczesne starzenie się.
Myśląc o zębach, często zapominamy, że stanowią one część potężnej i skomplikowanej całości. Wszystkie elementy są ze sobą ściśle powiązane - np. utrata jednego tylko zęba powoduje przesunięcie przynajmniej sześciu. Z jednej strony to problem, a z drugiej szansa dla ortodonty - właśnie dlatego, że struktury te są ze sobą połączone, mogą się przemieszczać i ulegają siłom, lekarz może wyprostować nawet najbardziej zwichrowany zgryz
- pod warunkiem że kości szczęki i żuchwy pacjenta są w dobrym stanie. Dawniej ortodoncja nie miała wiele do zaoferowania pacjentom. Dzieciom proponowano zdejmowane lub stałe (brzydkie i niewygodne) aparaty, dorosłym - niemal nic. Obecnie ta dziedzina stomatologii przeżywa rozkwit. Nowoczesne aparaty są wygodne, zarówno dla pacjenta jak i dla ortodonty, który może uzyskać dużo lepszy efekt leczenia niż przy użyciu dawnych modeli aparatów. Dzięki zastosowaniu nowoczesnych materiałów aparat może być niemal niewidoczny (zamki-klamerki przyklejane do zębów wykonuje się z przezroczystego szkła szafirowego, widać jedynie cieniutki, spinający je metalowy łuk). Dodatkową korzyścią są dłuższe niż kiedyś odstępy między wizytami u ortodonty. Dzięki współpracy ortodontów i chirurgów szczękowych można z powodzeniem leczyć zaburzenia kształtu i rozmiaru kośćca twarzy. Z kolei współpraca ortodontów z chirurgami periodontologami, stwarza możliwości leczenia dla tych osób, które z powodu paradontozy skazane były na utratę zębów w młodym wieku.
Wiadomo, że piękne zęby są ozdobą twarzy, niektórym jednak ich biel i równy kształt nie wystarczają. Dla tych osób ciekawym rozwiązaniem są ozdoby (z metalu i szlachetnych kamieni), które można wstawić w ząb. Dopóki go nie niszczą (są wstawione w wypełnienie albo koronę), dopóki pacjent nie ma problemów z domykaniem zębów, można je traktować jako pewną niegroźną ekstrawagancję. Nie namawiamy jednak nikogo do bardziej inwazyjnych metod "upiększania" uśmiechu, które wymagają zniszczenia, opiłowania zdrowych zębów. Można tego potem bardzo żałować.
Efektów pracy dobrego protetyka nie sposób odróżnić od własnych zdrowych zębów. Naturalność jest zresztą obowiązująca. Przecież 32 olśniewająco białe, identyczne i równiutkie zęby w ustach emeryta wyglądają po prostu żałośnie i nie dodają uroku. Warto zgodzić się na sugestie protetyka, który proponuje nam "drugie" zęby lekko zażółcone i przebarwione.
Utrata jednego zęba powoduje kompletną rewolucję w zgryzie. Przyroda nie lubi próżni - gdy któregoś zęba brakuje, inne mogą się przesunąć w stronę wyrwy, tak że po jakimś czasie nie sposób w to miejsce wstawić implantu czy mostu. Muszą o tym pamiętać wszyscy, szczególnie rodzice, których dzieci utraciły ząb (mleczny lub stały). Mały pacjent powinien jak najszybciej trafić do ortodonty. W przeciwnym razie w przyszłości będzie zmuszony nosić kosztowny aparat stały albo cierpieć z powodu brzydkiego zgryzu.
- ...może być stosowany u osób dorosłych?
Prawda! Obecnie blisko 40 proc. pacjentów noszących aparaty stałe to ludzie dorośli. Aparatem stałym można (i trzeba) korygować wady zgryzu u osób młodych, w pełni sił, a nawet starszych. Nie tylko zresztą ze względów estetycznych. Dość często przyczyną wizyty u ortodonty jest skierowanie stomatologa przygotowującego pacjenta do prac protetycznych bądź wszczepienia implantów.
- ...wymaga specjalnych zabiegów higienicznych?
Prawda, choć zabiegi te mieszczą się w pojęciu zwykłej codziennej higieny. Należy dokładnie szczotkować zęby po każdym posiłku. Można używać zwykłej szczotki lub specjalnej, trwalszej szczotki do aparatów. Do dyspozycji są także malutkie szczoteczki do czyszczenia przestrzeni między zębami a elementami aparatu oraz specjalne pasty, płyny i nici dentystyczne.
- ...niszczy szkliwo zębów?
Nieprawda! Zamki aparatu przyklejane są do zębów specjalnym klejem wzbogaconym we fluor. W razie nadmiernego obciążenia (np. przy odgryzaniu twardych pokarmów) zamek odkleja się od kleju, a nie klej od zęba. Nie ma więc niebezpieczeństwa oderwania fragmentów szkliwa. Natomiast odwapnienia zębów dookoła zamków zdarzają się u pacjentów, którzy nie przestrzegają zaleceń higienicznych.
- ...sprawia dyskomfort?
Tak i nie. Przez pierwsze dni po założeniu aparatu pacjent odczuwa dyskomfort i ból, musi poza tym przywyknąć do obcego ciała w jamie ustnej. Z czasem jednak dolegliwości ustępują i powracają jedynie na krótki czas po wizycie kontrolnej, podczas której lekarz "dokłada" sił działających na zęby. Na co dzień jednak aparat nie przeszkadza w normalnym mówieniu, pocałunkach, jedzeniu (przy okazji wspomnijmy, że należy wystrzegać się gryzienia bardzo twardych kęsów, a także żucia gumy, jedzenia orzeszków, pestek słonecznika, słodyczy takich jak czekolada, toffi) itp.
- ...może przyczynić się do próchnicy?
Nieprawda! Jeśli pacjent stosuje się do zaleceń higienicznych, stan jego zębów nie pogorszy się, ale poprawi, szczególnie że dobre nawyki pozostaną na zawsze. W Stanach Zjednoczonych przeprowadzono badania porównujące nasilenie próchnicy u osób, które były w przeszłości leczone aparatami stałymi, i tych które nigdy ich nie nosiły. Okazało się, że osoby leczone praktycznie nie miały nowych ubytków próchnicowych. Oczywiście, jeśli u osoby noszącej aparat zdarzy się ubytek, leczy się go tak samo jak u każdego innego pacjenta.
- ...trzeba nosić latami?
Prawda, choć z reguły nie trwa to dłużej niż dwa i pół roku, po którym to okresie nosi się zdejmowany aparat retencyjny przeciwdziałający nawrotowi wady. O czasie trwania terapii decyduje lekarz. Warto pamiętać, że w ortodoncji nie ma szans na szybkie i skuteczne naprawienie wady.
- ...daje trwałą poprawę zgryzu?
Prawda! Pod warunkiem jednak, że pacjent współpracuje z ortodontą, regularnie chodzi na wizyty, stosuje aparat retencyjny według zaleceń lekarza. Korekcja wady zgryzu daje wtedy świetne rezultaty nawet u osób, które przez pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt lat wstydziły się krzywych zębów.
- ...jest modny?
Prawda! Zęby prostują ludzie zadbani, towarzyscy, atrakcyjni, a zatem tacy, którzy narzucają dobry styl i trendy. Do wyboru mają zresztą wiele rodzajów aparatów: od całkiem metalowych, poprzez kolorowe (stosowane dość rzadko i raczej u młodzieży), do niemal niewidocznych, przezroczystych. Okazuje się, że pracodawcy nie tylko nie mają nic przeciwko temu, żeby ich pracownik nosił aparat, ale są z tego zadowoleni. Zdarza się nawet, że osobom, które mają kontakty z klientami, pracodawcy refundują część opłat za leczenie, ponieważ ludzie z aparatami są lepiej zapamiętywani i postrzegani jako osoby, które dbają o swoje zdrowie i wygląd.