Nie wiadomo dlaczego jedni chorują kilka razy w roku, a inni tylko kilka razy w życiu. Z niewyjaśnionych też dotąd przyczyn opryszczka pojawiająca się na ustach jest częściej udręką kobiet niż mężczyzn. Domowych sposobów na walkę z "zimnem" jest niemal tyle, ile chorujących na nie osób. Czy są skuteczne? A może są metody, żeby swędzące pęcherzyki przestały nas dręczyć raz na zawsze?
Dopada w ciągu kilku godzin. Swędzi, piecze, drażni... i już, hop - na ustach wyskakuje pierwszy pęcherzyk, a zaraz potem cała gromada. Brzydkie to i uciążliwe. Jak pokonać opryszczkę?
Sposób pierwszy. "Cytrynka. Kilka kropel soku powinno pomóc. Moja siostra tak robi, ale podobno mocno piecze...".
Sposób drugi. "Wsadzić łyżkę do zamrażarki, po dłuższym czasie wyjąć i przyłożyć do miejsca, w którym wyskoczyło, powtarzać kilka razy. Łyżka musi być sucha, tak samo jak miejsce, do którego ją przykładamy".
Sposób trzeci. "Kiedy zaczyna ci się robić opryszczka, pocierasz to miejsce solą, wtedy sobie tę cholerę wysuszysz".
Sposób czwarty. "Smaruj spirytusem salicylowym lub na noc miętową pastą do zębów. Strupek trzeba później potraktować tłustym kremem albo wazeliną (zmięknie, zagoi się i odpadnie)".
Sposób piąty. "Okładać wacikiem nasączonym w zimnym mleku oraz smarować białkiem jajka - ściąga i wysusza".
Te oraz wiele innych domowych rad na opryszczkę znajdziemy bez trudu w internecie, klękając na pierwsze lepsze opryszczkowe forum. A jest ich cała masa. W końcu aż 29 mln Polaków nosi w sobie "tę cholerę", czyli wirusa wywołującego opryszczkę. Ale z drugiej strony według badania OBOP (ze stycznia tego roku) tylko 7 proc. mężczyzn oraz 11proc. kobiet zgłasza się z tym do lekarza. Dlaczego?
Po pierwsze, traktujemy opryszczkę głównie jako problem kosmetyczny, nie dostrzegając innych zdrowotnych zagrożeń ze strony wirusa. Po drugie, wychodzimy z założenia, że i tak nic z tym nie można zrobić. To prawda, że na opryszczkę nie ma ani szczepionki, ani leczenia, które całkowicie unicestwi zarazek w naszym ciele. Można jednak na tyle go zwalczyć, żeby siedział cicho i nie podnosił głowy.
Opryszczkę wywołują dwie odmiany wirusa Herpes simplex - "bliźniaki" HSV1 i HSV2. Pierwszy powoduje powstawanie opryszczki wargowej (zmiany pojawiają się na wargach, błonach śluzowych jamy ustnej, twarzy). Drugi odpowiada za zmiany w obrębie narządów płciowych i pośladków.
Oba mają specjalne zdolności - potrafią ukrywać się na naszym układzie nerwowym. Gdy już skończą swój atak (opryszczka minie), wycofują się na z góry upatrzone pozycje, czyli z zakończeń nerwów (np. na skórze ust) do zwojów rdzeniowych. Tam "zasypiają" w oczekiwaniu na chwilę, gdy nasz organizm osłabnie. Wtedy z szybkością błyskawicy wracają na miejsce poprzedniej bitwy (najczęściej opryszczka nawraca w tym samym miejscu) i atakują. Raz zadomowiony w nas wirus zostaje z nami na zawsze.
Do zakażenia dochodzi drogą kropelkową, przez dotyk lub kontakty seksualne. Gdy mamy już w sobie zarazek, uaktywnić go łatwo. Wystarczy spadek odporności wywołany np. grypą czy przeziębieniem. Ale także przemęczenie i stres (o co dziś nietrudno), opalanie się, miesiączka czy nawet miejscowy uraz skóry.
Pobudzony wirus zaczyna się kopiować w tysiącach egzemplarzy. Zarazki "biegną" wzdłuż nerwu do komórek nabłonka skóry. To właśnie odczuwamy jako swędzenie czy pieczenie. Po godzinie, dwóch już na skórze wyskakuje pierwszy pęcherzyk wypełniony surowiczym płynem. Kolejne pojawiają się jak grzyby po deszczu. To czas, kiedy wirus najintensywniej się rozsiewa, bo pęcherzyki łatwo pękają. W tym okresie nikogo nie całujmy, pilnujmy swojego ręcznika, przyborów do higieny osobistej, nie pijmy ze wspólnej szklanki, nie pożyczajmy szminki (!) itp.
Po kilku dniach pęcherzyki zasychają i odpadają, zazwyczaj nie pozostawiając śladu.
Osoby zakażone wirusem mają duże skłonności do nawrotów, przy czym zauważa się pewną różnicę związaną z płcią: nawroty w obrębie narządów płciowych częściej nękają mężczyzn i dłużej u nich trwają. Kobiety częściej walczą z opryszczką wargową (zapewne wiąże się to z hormonami).
Do zakażenia opryszczką płciową dochodzi najczęściej po 14. roku życia. Wargową - w dzieciństwie, między szóstym miesiącem a piątym rokiem życia.
Pierwszy raz jest inny niż kolejne. Objawy występują dłużej, zajmują większą powierzchnię skóry i błon śluzowych. Zajęta opryszczką skóra boli, bolą też mięśnie i głowa. Mamy gorączkę. Przypomina to infekcje grypowe. Wszystko dlatego, że wirusy rozprzestrzeniają się przez układ krwionośny po całym ciele. Kolejne ich ataki są już spokojniejsze i miejscowe. Jednak mało kto wie, jak skutecznie radzić sobie z tą chorobą. Czy domowe sposoby są tylko odprawianiem guseł? Niektóre naprawdę działają, ale... na objawy, nie na przyczynę.
- Smarując zmienione chorobowo miejsce pastą do zębów, przecierając je octem lub przykładając rozpuszczoną w wodzie polopirynę (działa antybakteryjnie) lub cebulę, wysuszymy opryszczkę i złagodzimy jej objawy, ale nie osłabimy wirusa i nie zapobiegniemy jego nawrotom - tłumaczy prof. Sławomir Majewski, dyrektor Centrum Diagnostyki i Leczenia Chorób Przenoszonych Drogą Płciową warszawskiego UM.
A co z maściami? - Owszem. Miejscowe środki, takie jak kremy, żele, maści, plasterki, łagodzą i zmniejszają objawy, ale - znów to samo - nie zapobiegają nawrotom opryszczki ani powikłaniom związanym z atakiem wirusa.
- Najskuteczniejszy środek, jaki dziś mamy, to doustny acyklowir. Ale trzeba być naprawdę szybkim, by zapobiec wysypowi pęcherzyków - radzi dr Marcin Ambroziak, dermatolog z Kliniki Dermatologicznej AM w Warszawie. - Najważniejsza jest pierwsza godzina od momentu pojawienia się uczucia mrowienia, swędzenia czy nadwrażliwości. Jeśli nie zdążymy w tym czasie zażyć leku, warto i tak po niego sięgnąć, bo skróci czas choroby - wyjaśnia dr Ambroziak.
Czasami gdy pacjent ciągle zmaga się z nawrotami opryszczki, stosuje się acyklowir jako środek zapobiegawczy.
Czy jest naturalny sposób, by ograniczyć ataki wirusa? Nie chowajmy się w ciepłym biurze czy mieszkaniu. Więcej ruchu na powietrzu, dobra dieta i wypoczynek - to wzmacnia układ odpornościowy i "zniechęca" zarazek do podjęcia walki.
Zabiegi kosmetyczne, szczególnie te związane z okolicą ust (np. makijaż permanentny) to świetny moment dla wirusa, żeby się obudzić. Dobry dermatolog estetyczny powinien szczegółowo wypytać nas o podatność na nawroty opryszczki. Jeśli mamy je często, lekarz może nam przed zabiegiem dać profilaktycznie leki. Pojawienie się opryszczki może zaprzepaścić zabieg, ale też, gdy zmiany wyskoczą po nim, popsuć jego efekty. Innym "opryszczkowym" miejscem są perfumerie i drogerie. Wystawione próbki kosmetyków zapraszają do wypróbowania nowego koloru cienia do powiek, błyszczyka czy szminki. Nie korzystajmy z takich okazji, żeby zrobić sobie makijaż. Nie mamy pojęcia, kto przed nami malował sobie usta tą samą pomadką. Kolor lepiej sprawdzać na dłoni.
Wirus opryszczki zazwyczaj nie jest śmiertelny, ale są grupy osób, którym wyjątkowo zagraża. Jedna z nich to ludzie z osłabioną odpornością (dla nich każdy zarazek jest niebezpieczny). Druga to noworodki. Wirusem opryszczki płciowej mogą zakazić od chorej mamy podczas porodu, w trakcie przechodzenia przez kanał rodny. Dziecko styka się wtedy z wydzieliną, która zawiera wirusy opryszczki.
Infekcja może wywołać całą gamę schorzeń: zakażenie skóry dziecka, jamy ustnej, płuc czy oczu. Jeśli zarazek dostanie się do krwi, wtedy może dotrzeć do mózgu oraz innych narządów. I robi się już naprawdę niebezpiecznie - dziecko może nawet umrzeć. - Jeżeli kobieta była w przeszłości zakażona wirusem opryszczki płciowej i planuje ciążę lub jest w ciąży, powinna bezwzględnie o tym poinformować swojego lekarza - apeluje prof. Majewski.
Jeśli u przyszłej mamy pojawią się przed porodem zmiany opryszczkowe, nie może ona urodzić w sposób naturalny. W takich sytuacjach, bo ograniczyć kontakt dziecka z wirusem, ciążę kończy się cesarskim cięciem. Jeśli choroba uaktywni się wcześniej, matce - bez względu na ciążę - podaje się leki przeciwwirusowe. Groźne dla płodu są także zakażenia wewnątrzmaciczne w pierwszych dwóch trymestrach ciąży. Szacuje się, że średnio na świecie ponad 20 proc. kobiet w ciąży nosi w sobie wirusa HSV2.