Dołącz do Zdrowia na Facebooku!
O tym, że edukacja seksualna w polskich szkołach pozostawia wiele do życzenia wiadomo od dawna. Problemy zaczynają się nie tylko na poziomie merytorycznym. Niejednokrotnie zdarza się, że lekcje prowadzi pani od biologii, wychowania fizycznego czy katechetka.
Obraz wychowania do życia w rodzinie opisali sami zainteresowani w ankietach przeprowadzonych na prośbę Grupy Edukatorów Seksualnych "Ponton".
Mimo że WdŻ, czyli Wychowanie do życia w rodzinie nie jest przedmiotem obowiązkowym to większość respondentów przyznaje, że w ich szkole są takie zajęcia. Niestety, to jak wyglądają i jak są prowadzone budzi ogromne wątpliwości. Prowadzący są nieprzygotowani, albo speszeni i zawstydzeni. Tłumaczą się uczniom, że "nigdy tego nie prowadzili i zupełnie nie wiedzą, co mają mówić". Normą jest "wciskanie" WdŻ na zastępstwie za inne lekcje lub ich odwoływanie. Jeśli już lekcję uda się przeprowadzić wygląda ona jak godzinny wykład. Część nauczycieli decyduje się na projekcję filmu. Dyskusja czy zajęcia angażujące całą grupę to rzadkość.
To, jeśli nie szkoła to może rodzice? - Niestety, zwykle sami nie mają wiedzy na temat seksualności, bo nikt nie uczył ich, jak mają na ten temat rozmawiać ze swoimi dziećmi, czują się skrępowani i zawstydzeni -zadaniem szkoły jest wesprzeć zarówno rodziców, jak i dzieci. Szkoła powinna być miejscem, gdzie dziecko/nastolatek taką wiedzę może zdobyć. Tym bardziej, że nastolatki domagają się tych informacji, chętnie uczestniczą w zajęciach z edukacji seksualnej, zadają mnóstwo pytań, chcą, aby dorosłe osoby bez wstydu i skrępowania potrafiły przekazać im wiedzę - mówi dr Izabela Jąderek, seksuolog.
Kto prowadzi zajęcia? To, jak się okazuje kłopotliwe zadanie najczęściej spada na osoby wykładające biologię, przyrodę, ekologię a w dalszej kolejności: historię, wiedzę o społeczeństwie, wiedzę o kulturze, zajęcia artystyczne i religię. "Prawdziwi" pedagodzy, psycholodzy czy ginekolodzy na lekcjach - to niestety rzadkość.
Problemem jest nie tylko kadra, ale i dostosowanie poziomu wiedzy do wieku. Zdarza się, że 8-9 letnie dzieci oglądają na lekcji religii "Niemy krzyk" - mocny film antyaborcyjny.
W 1/4 przypadków informacje przekazywane na lekcjach powielały stereotypy. Materiały bardzo często przedstawiają seksualność jako coś negatywnego i wstydliwego. Wzmacniają powszechne mity, w tym ten, że homoseksualność to choroba. Prowadzący zajęcia WdŻnie zawsze korzystali z przeznaczonych do tego podręczników. Zdarzały się przypadki, że zamiast niego sięgali po encykliki Jana Pawła II.
- Szkoła to miejsce gdzie powinno się zdobywać rzetelną wiedzę z każdego przedmiotu. Tak samo należy traktować edukację seksualną. Nie wolno przekazywać nikomu nieprawdziwych informacji dotyczących tak fundamentalnych kwestii, ważnych dla prawidłowego rozwoju psychoseksualnego, powielać krzywdzące mity. Niestety, pomimo tego, że szkoła jest miejscem świeckim, to co często stoi na przeszkodzie w we wprowadzeniu zajęć tego zakresu, to osobisty światopogląd i przekonania, które nie są poparte merytorycznymi argumentami - mówi seksuolog.
Wydawałoby się, że przekonanie o wyższości mężczyzny nad kobietą już dawno odeszło do lamusa. Niestety, okazuje się, że na szkolnych zajęciach z wychowania do życia w rodzinie takie podejście jest nadal aktualne. W czasie lekcji prowadzonych specjalnie dla dziewczynek, nastolatki mogły usłyszeć m.in. że chłopak nie może wiedzieć o waszej menstruacji, będzie obrzydzony i nie będzie chciał się z wami kontaktować. Prowadząca podkreślała, że dziewczyny muszą dbać o wygląd i być skromne, inaczej mogą zostać prostytutkami (szczególnie, jeśli nie są dziewicami). Chłopcy zaś muszą troszczyć się o rozwój intelektualny, a każde nieodpowiednie zachowanie w stosunku do płci przeciwnej może być usprawiedliwiane, gdyż "to leży w ich naturze".
Jedna z ankietowanych napisała, że "nauczycielka w podstawówce powiedziała, że jeśli mąż gwałci żonę, to żona "powinna nieść swój krzyż" i pozostać przy mężu". Współżycie z mężem to jej obowiązek. Wpisywaliśmy do zeszytu, w ramach notatki informację, że kobiety są głupsze od mężczyzn. - Niestety, w temacie seksualności młodzież jest zdana sama na siebie i na internet, w którym najwięcej jest nieprawdziwych informacji, które młodzież potem sobie przekazuje. Brak wiedzy powoduje mnóstwo negatywnych konsekwencji, podejmowanie zachowań seksualnych opartych na przymusie i presji, brak zabezpieczenia lub kojarzenie jej z grzechem. Niejednokrotnie nastolatki "dokształcają się" przez pornografię, która kształtuje wizję relacji interpersonalnych opartych na przemocy i uprzedmiotowieniu - komentuje seksuolog.
Okazuje się, że szkoła nie jest miejscem gdzie można uzyskać rzetelną wiedzę jak należy się chronić przed chorobami przenoszonymi drogą płciową oraz niechcianą ciążą. Większość pogadanek o antykoncepcji ograniczała się do wyliczenia skutków ubocznych, uczniowie mogli usłyszeć m.in., że:
- antykoncepcja jest zła, bo biorąc kogoś za męża/żonę, obiecujemy go kochać, a tymczasem odrzucamy jego plemniki/jajeczka;
- zażywanie pigułek antykoncepcyjnych prowadzi do nieodwracalnych zmian w organizmie, powoduje raka i choroby weneryczne;
- prezerwatywy mają mikrootwory większe od plemnika i wirusa HIV, więc nie zabezpieczają ani przed ciążą ani przed chorobami;
- prezerwatywy powodują nerwicę u młodych mężczyzn
- kobieta jest płodna tylko przez kilka godzin w cyklu
Za jedyne bezpieczne i słuszne nadal uchodzą naturalne metody planowania rodziny (w tym metoda termiczno-objawowa, kalendarzyk, a czasami nawet stosunek przerywany).
Przygotowany przez "Ponton" raport "Sprawdzian (z) WdŻ, czyli jak wygląda edukacja seksualna w polskich szkołach?" to jedynie wierzchołek góry lodowej, który pokazuje jak wiele trzeba jeszcze naprawić. Ciągle powielane stereotypy czy mity choć czasem śmieszą powinny budzić niepokój. Ministerstwo Edukacji Narodowej wie o problemie i pracuje nad własnym projektem zmian. Czy to się uda i czy w szkołach w końcu przestanie się powtarzać, te same od lat, wyssane z palca bzdury, czas pokaże.
Stosunek seksualny krok po kroku
"Gdy zapytaliśmy o seks oralny, pani prawie się rozpłakała" (Raport o seksie Polaków)
Seks nastolatków - co na to Polacy?
Hormony w antykoncepcji - powodują tycie i rujnują zdrowie. Skąd się biorą mity?