Wizyta u specjalisty na NFZ to dla wielu pacjentów przykra konieczność. Zwłaszcza teraz, kiedy wokół wszystko drożeje i nie każdego strać na prywatne leczenie. Największą zmorą są jednak odległe terminy. Okazuje się, że za długie czekanie odpowiadamy także my sami, pacjenci, a wszystko przez plagę nieodwołanych wizyt.
Kiedy otrzymujemy skierowanie do lekarza specjalisty, musimy udać się do danej poradni w celu rejestracji. Często okazuje się, że najbliższy termin to kwestia nawet kilku miesięcy. Słysząc to, trudno nie popaść w zdenerwowanie, zwłaszcza jeśli dolegliwości, które nam doskwierają, są wyjątkowo uciążliwe, a lekarz zalecił, by jak najszybciej udać się do innego specjalisty w celu dalszego leczenia.
Okazuje się jednak, że za taki stan rzeczy w dużej mierze odpowiadają pacjenci. Wszystko przez to, że ogromna część osób, którym przydzielono konkretny termin, nie zjawiła się na wizycie, nie powiadamiając o tym wcześniej danej placówki. Jak informuje rynekzdrowia.pl, tego typu zachowanie jest istną plagą wśród pacjentów.
Od 1 lipca do 31 grudnia 2022 r. na zabiegi i po porady z zakresu kardiologii w całej Polsce nie stawiło się bez uprzedzenia aż 145 tys. 924 pacjentów
- czytamy.
Sytuacja jest bardzo poważna. Już do samego ortopedy w ciągu sześciu miesięcy nie wstawiło się ponad 200 tysięcy osób. Skala jest ogromna i przedkłada się na wydłużenie kolejek.
Ponad 53 tysiące pacjentów nie odmówiło na czas wizyty u onkologa, a 60 tys. 407 chorych - u endokrynologa
- podaje portal rynekzdrowia.pl.
Placówki medyczne są zobowiązane do raportowania ilości wizyt oraz zabiegów, które ostatecznie nie doszły do skutku. W zestawieniu widnieje nr PESEL pacjenta oraz rodzaj świadczenia. Jak informuje rynekzdrowia.pl zakres zjawiska jest ogromny, a ilość liczona jest już w milionach, a nie setkach tysięcy.
Gdyby jednak zsumować wszystkie "puste" konsultacje, wyszłyby nie tysiące, a miliony nieodwołanych terminów. Jak w 2019, kiedy NFZ ujawnił, że zjawisko sięgać może nawet 17 mln wizyt rocznie
- podaje portal.
W grę wchodzą między innymi świadczenia z zakresu:
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W przypadku prywatnych placówek, gdzie pacjenci nie stawiają się w wyznaczonych terminach, lekarze stosują pewnego typu sankcje. Nie są one natychmiastowe, ale jeśli dana osoba robi to notorycznie, to może liczyć się z tym, że trafi na czarną listę, lub będzie musiała dłużej czekać na swoją kolej.
Zanim jednak pacjent otrzyma karę, przychodnia często kontaktuje się przed planowaną wizytą. Bywa, że rejestratorka medyczna dzwoni, aby potwierdzić obecność, lub pacjent otrzymuje wiadomość sms z prośbą o potwierdzenie albo anulowanie planowanego zabiegu czy konsultacji medycznej.
NFZ jednak na ten moment nie jest zwolennikiem karania. Bardziej od nakładania sankcji skupia się na kwestiach edukacyjnych. Ważne jest, aby uświadomić pacjentom, że przez zaniechanie jednostki w skali całego kraju dochodzi do ogromnych problemów. Konsekwencją takiego zachowania jest nieustanne wydłużanie się kolejek do lekarzy specjalistów. Dlatego, jeśli zaczniemy bardziej przywiązywać do tego wagę, przyczynimy się do skrócenia czasu oczekiwania na zabieg lub konsultację.