Zasłabnięcia, omdlenia, a nawet wrażenie, jakby nas zawał dopadł, towarzyszą kibicom wielokrotnie. Zazwyczaj wszystko mija szybko i bez śladu, bo chwilowy zastrzyk adrenaliny (mężczyznom szczególnie) służy nie najgorzej. Większość panów lepiej sobie poradzi z emocjami na horrorze (czytaj - meczu o wszystko) czy skacząc ze spadochronem, niż z przewlekłym stresem w pracy, w domu, na giełdzie.
Słabo ci?
Przyczyn zasłabnięcia i omdlenia jest naprawdę wiele, od neurologicznych (np. padaczka), poprzez kardiologiczne, po metaboliczne (niedotlenienie, niedocukrzenie). I zdrowy człowiek ma prawo poczuć się gorzej, gdy jest piekielnie gorąco, gdy zapomniał zjeść posiłku, gdy emocje biorą górę.Trzeba pamiętać, że stres związany jest nie tylko ze złym (Niemcy znowu wygrywają) , ale i z dobrym doświadczeniem (to "nasz" Klose strzela gola). Skutki zawsze ryzykowne (więcej na ten temat). Jeśli dzieje się to w miejscu publicznym, świadkowie powinni wezwać lekarza.
W domu, jeśli gorsze samopoczucie zaraz mija, zasadniczo można usunąć przyczyny doraźne (otworzyć okno, napić się wody), jednak sprawę i tak trzeba wyjaśnić z lekarzem jak najszybciej. Atak na meczu może być początkiem czegoś poważniejszego.
Zawał?
Ból w klatce piersiowej? Nie lekceważ i nie dramatyzuj. To może być zawał, ale i niestrawność. Ten pierwszy nie mija po 20 minutach, a ból nie ustępuje nawet przy zmianie pozycji, wdechu czy wydechu powietrza, towarzyszy mu silny stan lęku. Lekarze są przyzwyczajeni, że podczas meczów często jeżdżą do zwykłych niestrawności. Jeśli masz wątpliwości, co ci jest, nie wahaj się: dzwoń na pogotowie. Dyspozytor jest od tego, by zdecydować, co dalej.
Dołącz do Zdrowia na Facebooku
Więcej o objawach zawału:
Jemy i pijemy byle co. Do kompletu paraliżuje nas stres. To wszystko ciężka próba dla żołądka i całego układu pokarmowego. Biegunka przerywająca finał? To nie może być prawda! A przecież się zdarza. Podobnie jak wzdęcia, zaparcia, zgaga... Niestety, z takimi dolegliwościami trudno walczyć w miejscu publicznym, co jest pocieszające dla tych, którzy nie wybrali się do Ameryki Południowej.
Zatrucie
Zasadniczo zatruć się czipsami i colą łatwo nie jest. Kiełbaskami czy wodą z niepewnego źródła z pewnością szybciej. Wzdęciom sprzyja łapczywe nabieranie powietrza (więc i wrzaski, wymiany poglądów), zgaga pali, gdy się przejemy, szczególnie daniami pikantnymi. Zatem brzuch kibica narażony jest na wiele przykrych niespodzianek.
Zgaga
Zgagę złagodzi pogryzanie suszonych bananów, moreli, bądź płatków migdałowych. Sprawdza się też herbatka z mięty pieprzowej, prawoślazu, albo rumianku.
Biegunka
Na biegunkę polecamy zabrać do toalety źródło mobilnego internetu, a także pić jak najwięcej, najlepiej niemal bez przerwy, małymi łykami. Wskazana jest przegotowana woda. Kojąco podziała napar z rumianku lub mięty. Chcesz efektów? W ciągu dnia wypij przynajmniej litr. Wielu osobom pomaga też odgazowana cola.
Uwaga! Te rady dotyczą dorosłych. W przypadku małych dzieci biegunka wymaga konsultacji z pediatrą, ze względu na ryzyko odwodnienia i konieczności leczenia szpitalnego. Bywa, że i dorośli tak kończą. Jeśli nie obserwujesz poprawy po kilku godzinach, a wręcz przeciwnie, czujesz się coraz słabszy, dochodzą kolejne dolegliwości, na pewno trzeba spotkać się z internistą. Zwłaszcza, gdy nie pomogła borówka czernica. Herbatka z suszonych jagód zwykle rozwiązuje problem.
Na wzdęcie pomaga herbatka z kopru włoskiego i ciepłe okłady brzucha. Masz zaparcie? Pewnie piłeś za mało (lub nie to, co trzeba) i zrezygnowałeś z warzyw, owoców i innych źródeł błonnika na rzecz fast foodów. Z zaparciami zwykle nie tak łatwo się pożegnać, chociaż są osoby, którym wystarcza poranna kawa. Do znanych naturalnych środków przeczyszczających należy papka otrębowo-lniana. Dwie łyżki zmielonego siemienia zalej niewielką ilością ciepłej wody. Gdy napęcznieje, dodaj do niego otręby pszenne i starannie wymieszaj. Jedz, popijając wodą, najlepiej przed snem.
Więcej przepisów, dawki i zalecenia na poszczególne dolegliwości: tutaj
Także:
Zasadniczo nie dzieje się to tak często, ale błona bębenkowa w uszach rzeczywiście może pęknąć. Nie wińmy jednak za to stadionowego hałasu. Najczęściej do zniszczenia błony bębenkowej dochodzi w wyniku przewlekłych stanów zapalnych ucha środkowego lub urazu. Bywa, że wyrządzamy sobie szkodę nieumiejętnie czyszcząc ucho patyczkiem!
Hałasy!
Nie zmienia to jednak faktu, że hałas bywa zabójczy. Już ten o natężeniu 80 dB jest w stanie trwale uszkodzić ludzkie ucho. Potrzebuje jednak zazwyczaj sporo czasu (kilku godzin), by odnieść ten wątpliwy sukces. 120 decybeli i więcej to już realne zagrożenie dla słuchu, tymczasem wuwezela i trąbka skierowane do naszego ucha dają dawkę ponad 125 decybeli.
Ochrona
Zatem - trąbmy na wiwat, nie w kierunku sąsiada. Zasłaniajmy uszy rękami, płytko załóżmy stopery do uszu (by coś tam słyszeć, ale nie wszystko). W domu pomoże zamknięcie okien i udawanie, że w ogóle nie ma mistrzostw. To bezpieczne, ale co to za życie?
Krtań człowieka nie jest z żelaza i się buntuje. A naszych-przysposobionych trzeba wciąż wspierać! Jeśli gardło już zdarte, pozostają nam kołatki, wuwuzele, gwizdki, trąby...
Mądry Polak po?
Dolegliwościom zazwyczaj można zapobiegać - oczywiście nie namawiamy do kibicowania w ciszy. Są inne sposoby. Jak dolegliwości już wystąpią, próbujmy szybko i skutecznie je leczyć.
Nim nadwyrężysz struny głosowe, staraj się wydzierać z głową. Początkowo umiarkowanie, potem głośniej, głośniej i głośniej. Foniatrzy, czyli eksperci od patologii głosu i mowy, ostrzegają jednak, że nawet jednorazowy, krótkotrwały wrzask może być nadmiernym wyzwaniem dla naszego gardła. Zarazem zapewniają, że problemy z krtanią biorą się nie tylko z tego, że krzyczymy (a nawet dużo mówimy, śpiewamy), ale i z tego jak to robimy. Przecież nie każdy nauczyciel z wiekiem traci głos, chociaż obciążenie zawodowe ma spore. Nieprawidłowa modulacja głosu sprzyja nadwyrężeniom. Nie oduczysz się tego w jeden dzień (są specjalne długotrwałe ćwiczenia, które na to pozwalają). Warto jednak wypróbować chociaż ten patent powolnego nasilania wrzasku. Zwłaszcza, że kibicujemy do końca, więc maksymalna moc z gardeł powinna wyrwać się po ostatnim gwizdku. Bardzo, bardzo wierzymy, że nie będzie to krzyk rozpaczy.
Co z chrypą?
A jeśli już masz chrypkę, nawilżaj śluzówkę. Niekoniecznie piwem. Najlepsza jest woda niegazowana. Unikaj klimatyzacji, przegrzanych pomieszczeń. Możesz wspomóc dostępnymi bez recepty tabletkami do ssania, umożliwiającymi lepsze nawilżanie krtani czy inhalacjami. Objawy nie ustępują? Niestety, potrzebujesz pomocy lekarza. Pamiętaj, że każda chrypka, która trwa ponad dwa tygodnie, niezależnie od pierwotnej przyczyny, wymaga konsultacji ze specjalistą laryngologiem, a najlepiej foniatrą.
Czytaj:
Ten kibica niczym się nie różni od cierpień po sylwestrze czy zbyt hucznie obchodzonych urodzinach. Zwykle jedynie ofiara nadmiaru alkoholu częściej chodzi do toalety, bo piwo i kibice to wyjątkowo popularny, dobrany duet. Kto zajęty będzie wspieraniem drużyny, nie upije się podczas meczu. Potem bądźmy upojeni euforią... Bez żartów. Można wypić i się nie upić. Można szybciej pokonać kaca, niż zdając się tylko na los i czas.
Mocna głowa?
To, ile możesz wypić, jest sprawą indywidualną. Zasadnicze normy jednak istnieją i są bardzo restrykcyjne. Kobieta może spożyć bez przykrych konsekwencji, a nawet z pożytkiem dla zdrowia (według niektórych badań alkohol obniża ryzyko wystąpienia choroby wieńcowej), standardową jedną porcję alkoholu, czyli: 0.33 l piwa (150 kalorii) lub 150 ml wina (100 kalorii) lub 50 ml wódki (100 kalorii).
Nie pal, ale śpij
Kac zależy też od tego, co jesz, czy palisz, ile śpisz. Kibice zatem wielokrotnie skazani są na męki dnia następnego. A jak już wystąpi możesz ratować się ibuprofenem (dawka zgodnie z informacjami w ulotce), miodem lub słodką herbatą (jeśli dasz radę coś przełknąć), a także spacerem (gdy zdołasz zwlec się z łóżka).
Więcej na temat tego, jak pić, by się nie upić, co zrobić przed zaśnięciem, by zmniejszyć ryzyko trudnego poranka, czy klin pomoże, a także jak działa cytryna z żółtkiem, czytaj tutaj.
Czytaj także: