W pierwszych, krytycznych dla rozwoju epidemii chwilach WHO walczyło o uzyskanie od Chińczyków dokładnych informacji, które pozwoliłyby ocenić sytuację i przygotować się do działania. Nagrania ze spotkań odbytych 6 stycznia w siedzibie WHO odkrywają frustrację urzędników.
Według doniesień agencji AP, epidemiolog i kierownik techniczny WHO, Maria Van Kerkhove narzekała na współpracę z chińskimi urzędnikami. - Otrzymujemy minimum danych. Jest ich zbyt mało, aby odpowiednio zaplanować działania - mówiłą Maria Van Kerkhove.
Także Gauden Galea, zarządzający misją WHO w Chinach skarżył się na brak otwartości ze strony Chin. - Dostajemy informacje zbyt późno, na 15 minut przed ich pojawieniem się w telewizji państwowej - cytuje jego słowa agencja AP.
Jeszcze na początku stycznia Michael Ryan, szef WHO ds. sytuacji kryzysowych mówił, że obawia się powtórki z czasów epidemii SARS w 2002 roku, którą Chińczycy początkowo ukrywali. - To jest dokładnie ten sam scenariusz. Niekończące się próby uzyskania od Chin informacji na temat tego, co się dzieje - mówił Ryan. Ryan krytykuje Chiny za brak współpracy i zaleca wywieranie na Pekin większego nacisku: "Musimy zobaczyć dane. W tym momencie jest to absolutnie najważniejsze".
W tym czasie doniesienia z Chin na temat tajemniczego wirusa atakującego w mieście Wuhan, nie były alarmujące. Twierdzono, że nowy wirus powoduje nietypowe zapalenie płuc, ale nie jest zaraźliwy, czyli nie przenosi się między ludźmi. Pierwsze ostrzeżenia w samych Chinach pojawiły się już w grudniu, ale zostały przez władze chińskie stłumione. Dopiero 9 stycznia ogłoszono w mediach państwowych, że mamy do czynienia z nowym chociaż niezaraźliwym patogenem. Później Chiny zmieniły zdanie. Przyznano, że nowy koronawirus przenosi się między ludźmi. Wówczas szpitale w Wuhan były już pełne chorych. 30 stycznia WHO ogłosiło globalny stan wyjątkowy.
Tymczasem 5 milionów mieszkańców prowincji rozjechało się po całym kraju i świecie w związku z obchodami Chińskiego Nowego Roku - najważniejszego święta w chińskim kalendarzu.
Światowe Zgromadzenie Zdrowia (najwyższy organ decyzyjny WHO, w którego skład wchodzą przedstawiciele wszystkich krajów członkowskich) na corocznym spotkaniu - tym razem wirtualnym - w drugiej połowie maja, przyjęło rezolucję w sprawie rozpoczęcia dochodzenia, które ma wyjaśnić przyczyny pandemii COVID-19 i i ocenić reakcję na nią, zarówno samej organizacji, jak i międzynarodowej społeczności.
WHO było krytykowane za konsekwentne chwalenie Chin za szybką reakcję na pojawienie się nowego koronawirusa, nawet po tym, jak wyrażono wątpliwości i znaleziono dowody, że chińscy urzędnicy ukrywali prawdę o zakażeniach w Wuhan i opóźnili publikację zsekwencjonowanego genomu wirusa o ponad tydzień. Powodem były wewnętrzne przepisy i systemy kontroli informacji w urzędach zarządzających zdrowiem publicznym.
Urzędnicy WHO cytowani przez Agencję poproszeni o komentarz w tej sprawie, zażądali od AP udostępnienia nagrania lub zapisu nagranych spotkań, AP nie zrobiła tego tłumacząc się ochroną źródła.
Międzynarodowe prawo zobowiązuje państwa członkowie WHO do zgłaszania informacji, które dotyczą zdrowia publicznego. Organizacja nie ma jednak uprawnień do egzekwowania tego prawa i nie może sama badać sytuacji zdrowotnej w danym kraju, bez zgody jej rządu.
Źródło: The Guardian, AP, WHO