Szef OZZRM: System ochrony zdrowia na krawędzi. Za 3 tygodnie nie będzie ratownictwa medycznego

Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych przyznał, że z powodu epidemii koronawirusa cała ochrona zdrowia w Polsce jest przeciążona bardziej niż zwykle. Jeśli liczba nowych zakażeń będzie rosła w takim samym tempie, to "za jakieś 3 tygodnie nie będzie systemu ratownictwa medycznego"
Zobacz wideo Czy rząd wystarczająco przygotował się na nadejście koronawirusa?

Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych Piotr Dymon był gościem Radia ZET. Według szefa związkowców sytuacja w Polskiej służbie zdrowia w związku z epidemią koronawirusa pogarsza się z dnia na dzień. Jego zdaniem już niedługo może zabraknąć lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych, którzy będą mogli nieść pomoc w pilnych przypadkach pacjentów niezakażonych SARS-CoV-2. 

"My nie jesteśmy w nieskończonej ilości albo w nadprodukcji, nas jest po prostu za mało"

 - Będą dramaty nie dlatego, że ludzie będą umierali z powodu koronawirusa, tylko będą umierali, bo nie będą mieli pomocy w stanach nagłych. Pomocy czy to ze strony zespołu ratownictwa medycznego czy przez planowe zabiegi ratujące życie - powiedział Piotr Dymond zauważając, że niedługo może zabraknąć nie tylko ratowników, ale też lekarzy czy pielęgniarek.

Gość poruszył też kwestię zatajania przed nimi informacji o tym, że dany pacjent mógł mieć kontakt z osobą zakażoną w koronawirusem. - Zespół siedzi w karetce albo czeka w miejscu wysłania 4-5 godzin na wyniki. Zespołów ratownictwa medycznego i ratowników medycznych jest ograniczona ilość. My nie jesteśmy w nieskończonej ilości albo w nadprodukcji, jak mówiono kilka lat temu. Nas jest po prostu za mało - mówił dalej. 

Według szefa OZZ Ratowników Medycznych takie działania mogą doprowadzić do załamania opieki medycznej w kraju. - System ochrony zdrowia jest na krawędzi. Jest przeciążony. Przy aktualnej liczbie zgłoszeń i ich narastaniu, za jakieś 3 tygodnie nie będzie systemu ratownictwa medycznego - wyjaśnia dalej. Piotr Dymon zauważa też, że problemem jest brak sprzętu. - W naszym kraju nie ma miejsca gdzie nie byłoby deficytu sprzętu ochronnego. Ratownicy często używają własnych sprzętów, odzieży ochronnej, masek i okularów. Ja sam używam masek prywatnych, co powoduje, że nie zużywam sprzętu pracodawcy - mówił dalej.

Więcej o: