Astma to choroba będąca wynikiem przewlekłego stanu zapalnego w ścianie oskrzeli i oskrzelików. Nasz układ oddechowy przypomina rozgałęziające się drzewo - oskrzela to jego główne konary, a oskrzeliki to gałęzie i coraz drobniejsze gałązki. Ich zadaniem jest dostarczenie bogatego w tlen powietrza do płuc, a następnie - po oddaniu tam tlenu i nasyceniu dwutlenkiem węgla - pozbycie się tego ostatniego z organizmu.
U zdrowego człowieka zarówno grubsze, jak i cieńsze "rurki" są drożne - wdychane i wydychane powietrze przemieszcza się bez przeszkód. Tymczasem u osób cierpiących na astmę ten transport nie odbywa się sprawnie. Powodem jest stan zapalny ściany wyściełającej oskrzela i oskrzeliki. Wywołuje on zmiany w błonie śluzowej, która staje się grubsza, obrzęknięta. Zaczyna się z niej sączyć wydzielina. Co gorsze, raz uszkodzona ściana oskrzeli dużo łatwiej reaguje na ten sam - pozornie niewinny - czynnik drażniący. Stan zapalny nie mija, lecz przechodzi w przewlekły. Lekarze określają to mianem nadwrażliwości oskrzeli. Ich drożność jest wyraźnie upośledzona, chory często z trudem oddycha.
Specjaliści rozróżniają dwa typy astmy - alergiczną (inaczej atopową) i niealergiczną (nieatopową). W astmie alergicznej zmiany w oskrzelach są często odpowiedzią na alergen (mogą być nim np. białka wchodzące w skład żyjących w kurzu domowym roztoczy, białka z ziaren pyłku roślin, a także te z sierści psa lub kota).
W astmie niealergicznej objawy choroby są podobne, ale pacjenta nie drażnią żadne alergeny. Jego oskrzela reagują na tzw. czynnik nieswoisty, np. wysiłek fizyczny, zimne powietrze czy toczącą się infekcję.
Na astmę można zachorować w każdym wieku. U osób młodszych (tj. do czterdziestki) przeważa alergiczna, a u starszych (po 65. roku życia) jej postać niealergiczna.
Astma to z jednej strony wynik działania czynników środowiska, z drugiej - posiadanych przez nas genów. Dominującą rolę specjaliści przypisują dziś tym pierwszym. Chodzi tu przede wszystkim o dym tytoniowy, a także inne dymy, gazy i pyły. Astmie sprzyja też zła wentylacja pomieszczeń oraz obecność alergenów zwierzęcych.
Początek choroby jest trudno uchwytny. Stan zapalny w ścianach oskrzeli początkowo może nie dawać żadnych objawów. Gdy już się pojawią, najczęściej są to napady duszności w nocy i nad ranem. Częstym objawem jest też napadowy kaszel. Bywa, że dziecko kaszle przez pół nocy, a odruch kaszlu jest tak silny, iż pociąga za sobą wymioty. Lekarz nie stwierdza infekcji, ponieważ osłuchowo zarówno oskrzela, jak i płuca są czyste (po to, by wykluczyć zapalenie płuc, należy jednak w takiej sytuacji wykonać koniecznie zdjęcie rentgenowskie).
Kolejnym objawem astmy mogą być nawracające infekcje układu oddechowego. Dziecko choruje raz za razem. Idzie do przedszkola lub szkoły, ale już po trzech dniach wraca z kaszlem czy katarem. Bierze nierzadko jeden, drugi, trzeci antybiotyk, lecz kłopoty nie mijają. Bywa, że upływa sporo czasu, zanim trafi do alergologa, a ten rozpocznie właściwe leczenie.
Inne objawy astmy to świszczący oddech (niedrożne drogi oddechowe "grają"), poczucie ucisku w klatce piersiowej i wreszcie zła tolerancja wysiłku.
Dawniej zdecydowanie więcej osób chorowało w miastach. Dziś powoli zacierają się różnice między miastem, a wsią. Dlaczego? Na wsi rodziny są dziś mniej liczne, mieszkają w lepiej ocieplonych i słabiej wentylowanych domach, i coraz czystszych. Niektóre z tych danych przemawiają na korzyść tzw. hipotezy higienicznej powstawania astmy. Zakłada ona, że gdy jest zbyt czysto, organizm z braku naturalnych wrogów zaczyna walczyć z pyłkiem roślin czy roztoczami. Hipoteza ta budzi coraz więcej kontrowersji.
Wymienione objawy mogą występować wspólnie w różnych kombinacjach, ale zdarza się, że pojawia się wyłącznie jeden z nich, np. kaszel, co utrudnia wczesną diagnostykę astmy. A ta nie jest łatwa - brakuje np. obiektywnego badania, które w 100 proc. wskazywałoby na obecność tego schorzenia bądź jego brak.
Lekarz przede wszystkim musi zebrać dokładny wywiad. Na jego podstawie można rozpoznać astmę z bardzo dużym prawdopodobieństwem. W przypadku osób starszych szczególną uwagę należy zwrócić na gorszą tolerancję wysiłku. Pacjent twierdzi np., że jeszcze niedawno wbiegał bez problemu na trzecie piętro, a teraz zatrzymuje się co kilka stopni, bo sapie. To wcale nie musi być starość, ale właśnie astma.
Po to, by upewnić się co do słuszności diagnozy, a przede wszystkim, by wykluczyć inne przyczyny dolegliwości, lekarz kieruje na badania dodatkowe. Może być to:
- rentgen klatki piersiowej (w celu wykluczenia np. zapalenia płuc)
- spirometria (prosty, nieinwazyjny test analizujący czynność naszych płuc na podstawie oddechu)
- badanie nadreaktywności (nadwrażliwości) oskrzeli (specjalistyczny test, na którego podstawie można ocenić - pośrednio - czy w ścianach oskrzeli toczy się stan zapalny i do jakiego stopnia jest nasilony)
- morfologia (chodzi o sprawdzenie, czy przyczyną kłopotów oddechowych nie jest anemia)
- testy skórne (mogą wykazać, na jakie alergeny jesteśmy uczuleni)
- badanie poziomu swoistej immunoglobuliny (IgE).
Uwaga! Niektóre z powyższych badań mogą dać prawidłowy wynik, a mimo to człowiek jest chory na astmę. Można mieć np. dobrą spirometrię, właściwy poziom swoistej IgE i ujemne testy skórne, a być alergikiem. Żeby zwiększyć szanse, że nie zachorujemy na astmę, możemy poddać się odczulaniu. Najłatwiej odczulić się na pyłki i roztocza kurzu domowego, najtrudniej na grzyby pleśniowe. Nie odczula się dzieci poniżej piątego roku życia.
Astma to choroba nieuleczalna, ale postęp w jej leczeniu jest ogromny. Dzięki temu możliwe są wieloletnie okresy remisji (braku objawów chorobowych) i wielu pacjentów przez lata nie odczuwa najmniejszych dolegliwości.
Leczenie polega dziś przede wszystkim na tłumieniu stanu zapalnego w ścianach oskrzeli. Jeśli się to udaje, chory czuje się dobrze, a o to przecież w końcu mu chodzi.
Terapie stawiają sobie za cel maksymalne kontrolowanie objawów astmy. W zależności od stanu chorego lekarze wytaczają więc lżejsze bądź cięższe "działa". Niezależnie od zaawansowania astmy najważniejszą sprawą jest tu jednak edukacja pacjenta. Chory musi sporo wiedzieć na temat swojej choroby, będzie bowiem z nią żyć przez lata. Pacjent powinien zawsze mieć też przy sobie doraźny lek rozszerzający oskrzela. Specyfik taki nie leczy choroby, ale w razie potrzeby może przynieść ulgę, a nawet uratować życie.
Podstawą leczenia są dziś leki przeciwzapalne - przede wszystkim sterydy wziewne. Czasami steryd może być zastąpiony tzw. lekiem antyleukotrienowym, ale dotyczy to tylko niektórych pacjentów.
Ważną zasadą terapii jest to, iż nie można stosować przewlekle samych leków rozszerzających oskrzela. Doraźnie specyfiki te spełniają ważną funkcję, ale stosowanie ich w pojedynkę przez dłuższy okres to droga donikąd mogąca nawet przyczynić się do zgonu pacjenta.
Polacy nadal bardzo obawiają się sterydów. Niesłusznie. Leki te mogą mieć uboczne działania, ale te stosowane w astmie mają często postać preparatów wziewnych, działających wyłącznie albo prawie wyłącznie na drogi oddechowe i dlatego są stosunkowo bezpieczne.
Jeśli astma przybiera cięższą postać, trzeba zwiększać dawkę sterydów, dokładać leki antyleukotrienowe i/lub długo działające środki rozkurczowe, ewentualnie teofilinę.
Najciężej chorych leczy się nowoczesnym drogim przeciwciałem antyIgE, z tym że wskazania do tej terapii są bardzo ograniczone (nie można mieć ani za mało, ani za dużo IgE we krwi, bo wówczas lek nie pomaga).
Mimo wielkiego postępu w leczeniu na astmę nadal można umrzeć. Umierają ci, u których źle rozpoznano stopień ciężkości choroby i nieprawidłowo leczono, a także ci, którzy sami lekceważą swoją chorobę i nie stosują się do zaleceń. Dotyczy to zwłaszcza nastolatków z tzw. dobrych domów. Nie chcą odbiegać od rówieśników i wstydzą się wyciągnąć inhalator przy kolegach, za to jak wszyscy sięgają po papierosa. Postępują, jakby zapominali o astmie. f
W Polsce na astmę choruje blisko 12 proc. dzieci i młodzieży i ok. 8?proc. dorosłych. Jak wykazały zakończone w 2008 r. badania prowadzone przez zespół prof. Bolesława Samolińskiego z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, u niemal 70 proc. choroba była nierozpoznana. Z innych danych wynika, że aż 41 proc. chorych z rozpoznaną astmą nie rozpoczyna leczenia. Co gorsze, większość lekarzy do niedawna przepisywała wyłącznie leki działające doraźnie. Na szczęście dzięki inicjatywie Polskiego Towarzystwa Alergologicznego sytuacja się poprawiła. Coraz więcej chorych leczonych jest nowocześnie, dzięki czemu czują się znacznie lepiej i rzadziej muszą korzystać z pomocy szpitala (w grupie dzieci, młodzieży i dorosłych do 44. roku życia objawy związane z astmą były w 2008 r. najczęstszą przyczyną hospitalizacji).
Jeśli mamy genetyczne skłonności w kierunku astmy, nic na to nie poradzimy, ale możemy zwracać uwagę na czynniki środowiskowe. Nie wolno nam palić ani czynnie, ani biernie (uwaga - palenie w ciąży zwiększa ryzyko astmy u dziecka). Nie powinniśmy też wybierać zawodu, który narażałby nas na kontakt ze szkodliwymi gazami czy pyłami. Warto zwrócić uwagę na pewne sporty, zwłaszcza te uprawiane na zimnym powietrzu (biatlon, łyżwiarstwo figurowe sprzyjają rozwojowi astmy). Jeśli już chorujemy, nie należy jednak rezygnować z wysiłku fizycznego. Wręcz przeciwnie, lekarze zalecają ćwiczenia, naturalnie nie w okresie zaostrzenia objawów. Jeśli cierpimy na katar alergiczny, należy go leczyć, ponieważ aż ośmiokrotnie zwiększa on ryzyko rozwoju astmy. Niektórzy wierzą, że jeśli ciężarna kobieta trzyma w domu psa lub kota, uchroni przyszłe dziecko przed alergią. To nieprawda. Jeśli jednak ktoś choruje na astmę i sam zauważa, że kontakt ze zwierzęciem mu szkodzi, lepiej pozbyć się czworonoga z domu.