Jeśli człowiek wycofuje się ze związków społecznych, wypada z dotychczas pełnionych ról, przestaje się widzieć jako żona, matka, pracownik - to sygnał, że wpadł w stan, w którym pomóc mógłby psycholog albo psychiatra.
- Sama tego nie mogę zrozumieć - zwierza się chora psychoterapeucie - ale mnie nie obchodzą własne dzieci, mąż, praca.
Stany depresyjne, którymi zajmują się specjaliści, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Niektórzy zachodni badacze uważają, że chorych nie leczonych jest dziesięciokrotnie więcej niż leczonych, inni - że zaledwie pięciokrotnie więcej.
Ilu chorych jest u nas? W 1991 roku leczono w Polsce w szpitalach 27 osób i w poradniach 110 osób na każde 100 tys. mieszkańców. Oznaczałoby to, że chorych zarejestrowanych jest około 50 tys., zaś chorych, którzy z różnych przyczyn do lekarza nigdy nie trafiają, od 200 do 450 tys. Ze statystyk wynika, że w województwach, gdzie zanotowano mniejszą liczbę chorych na depresje, występuje wyższy wskaźnik zamachów samobójczych. Oznacza to, że w takich rejonach psychiatrycznie zaniedbanych jeszcze mniej osób potrzebujących znajduje pomoc.