"Chcę urodzić dziecko, ale czuję się już stara" [OPINIE CZYTELNICZEK]

20 lat - jesteś jeszcze młoda, 30 lat - czas najwyższy. 35 - ostatni dzwonek. 40 - czy to aby nie za późno? Zegar prokreacyjny tyka, odliczając czas zdolności poczęcia potomka. Gdzie jest granica w staraniach o dziecko, jeśli w ogóle jest?

"Czuję się stara i do niczego. Jeżeli się uda, to urodzę sobie wnuka a nie syna czy córkę?" - zastanawia się na naszym forum 36-letnia "forma-lina", która o dziecko stara się od 3 lat. Kobieta przyznaje, że ma syndrom "ostatniego dzwonka". Tak zresztą jak inne użytkowniczki zgromadzone w specjalnym wątku dla kobiet między 35., a 40. rokiem życia, które mają problem z zajściem w ciążę. Bo płodność już nie ta, bo zdiagnozowano wcześniej niewykryte problemy zdrowotne, bo... niewiadomo właściwie dlaczego. Metody wspomagania ciąży stwarzają jakąś nadzieję dla wielu osób. Czasem jednak nie pomaga nic. W jakim stopniu kobiety uzależniają decyzję o posiadaniu dziecka od wieku metrykalnego, jak zmienia się ich myślenie o ciąży wraz z upływającym czasem?

35-40 lat - "chcę zostać matką, jeszcze mam szansę, ale z każdym miesiącem one maleją"

"Zdaliśmy sobie sprawę (z partnerem - przyp. red.), że niestety czas działa bardzo na naszą niekorzyść i liczy się każdy miesiąc. A pamiętam, jak rozmawialiśmy o tym na początku starań, że przecież obydwoje jesteśmy w świetnej formie, żadnych chorób, dużo sportu i zdrowy tryb życia, zero papierosów i alkohol tylko okazjonalnie. Jak widać, to już nie wystarcza"- przyznaje 37-letnia serena75, która o dziecko stara się od ponad roku.

"Wcześniej nie chciałam mieć dziecka, nie czułam potrzeby i tyle. Moje koleżanki rodziły w wieku 32-33, więc kiedy się zdecydowałam, to nie sądziłam, że będą problemy" - wyznaje forma_lina. "Jeszcze teoretycznie mamy szansę" - mówi.

U kobiet mniej więcej 35-letnich ilość komórek jajowych obniża się, a w okolicach 40 roku życia proces ten jeszcze przyspiesza, spada też ich jakość - ostrzegają lekarze. Stąd kobiety chcące zostać mamami mogą odczuwać presję czasu, jeśli ich starania nie kończą się ciążą. Z upływem lat pojawiają się też wątpliwość, czy "happy end" kiedykolwiek nastąpi, a jeśli tak, to kiedy. Przedział wiekowy 35-40 w przypadku kobiet bywa nazywany pięcioleciem ostatniej szansy.

Późno poznałam miłość życia, dopiero teraz wiem, że tu chcę zacumować

Z jednej strony wciąż słyszymy od lekarzy, że jeśli potomstwo, to z medycznego punktu widzenia im wcześniej, tym lepiej. Z drugiej - fizjologia sobie, a życie sobie. Decyzja o dziecku dla wielu wiąże się nie tylko z chęcią, ale też posiadaniem odpowiedniej sytuacji osobistej, finansowej czy zawodowej. Dwudziestolatka, którą ginekolodzy chcieliby widzieć na porodówce, to często studentka bez stałego partnera pozostająca na utrzymaniu rodziców.

"Późno poznałam Moją Miłość, pierwszego partnera, z którym naprawdę chcę założyć rodzinę. W międzyczasie poświęciłam się karierze, zwiedziłam pół świata, poznałam wielu ciekawych ludzi... i byłam w dłuższych lub krótszych związkach. Jednak dopiero po spotkaniu mojego obecnego partnera czuję, że odnalazłam swój port i tu chcę zacumować" - tłumaczy na naszym forum serena75.

Do sypialni czy do laboratorium - gdzie po dziecko, gdy czas ucieka?

"Zmieniłam lekarza, bo poprzedni, do którego chodziłam zamiast dać mi skierowania na jakieś badania, to uspokajał, że przez rok to nic złego, jeśli nie udaje się zajść w ciążę. Tyle, że ja nie mam 20 lat" - pisze eskra35. Wraz z upływem czasu wcale nie stajemy się bardziej płodni, a przecież sama diagnoza i ewentualne późniejsze leczenie też trwa. Przyjęcie błędnej ścieżki i bezrefleksyjne nią podążanie może kosztować parę utratę szansy na potomstwo.

"Z jednej strony nie należy stawiać diagnozy i rozpoczynać leczenia za wcześnie, z automatu. Z drugiej jednak nie można pozwolić sobie na utratę czasu reprodukcyjnego" - przestrzega prof. dr hab. Romuald Dębski ze Szpitala Bielańskiego w Warszawie. "A o tej możemy mówić w przypadku np. wielokrotnie wykonywanych wykresów BBT (wykresy temperatury ciała do określenia owulacji - przyp. red.), całych zeszytów badań USG" - zaznacza.

Wśród grzechów w leczeniu niepłodności wymienianych przez prof. Dębskiego znalazły się m. in. niekonsekwentna, bezplanowa diagnostyka, rozpoczynanie leczenia na ślepo, bez wyjaśnienia przyczyn niepłodności czy nieprawidłowości w stosowaniu popularnych leków. Przedłużający się czas bezskutecznego zachodzenia w ciążę "kosztuje" nie tylko czas, obrywa się także psychice pacjentek.

Opcja bezdzietność?

"Nie chciałam już więcej słyszeć, że "trzeba jeszcze próbować", "pani jest jeszcze młoda" i - tego nienawidzę najbardziej - "proszę o tym zachodzeniu w ciąże tak intensywnie nie myśleć" - wspomina wizyty u lekarzy serena75. Z drugiej strony przyznaje, że w niektórych klinikach pacjentkom po 35. roku życia od razu niemal na dzień dobry proponuje się in vitro.

"Chciałabym już być po wszystkich badaniach i wiedzieć, czy w ogóle są opcje starań lub leczenia, a jeśli tak to jakie. Nawet jeśli usłyszę "nie ma szans". Chcę po prostu wiedzieć i poukładać sobie życie "stosownie do okoliczności" - pisze 37- letnia ekra35.

"W przyszłym roku skończę 40 lat. Starać się zaczęłam, jak miałam 26. Widocznie nie dane mi było być matką. Nie jest łatwo z tym żyć, ale trzeba. Bierzemy pod uwagę bezdzietność" - pisze forumowiczka o pseudonimie "balbina11", która ma już za sobą kilka nieudanych prób in vitro. "Sama nie wiem, gdzie są moje granice starania. Pewnie jutro pomyślę, że zrobię wszystko" - dodaje zaraz.

Powyżej 40-tki - "czy w moim wieku jeszcze wypada myśleć o dzieciach?"

"Mam 42 lata, nigdy nie byłam w ciąży, nie jestem mężatką, więc nigdy nie miałam regularnego życia seksualnego ani właściwie nie starałam się o dziecko. Teraz kogoś mam i nie bardzo wiem, co robić. Czy sobie to w ogóle odpuścić czy próbować? Czy w moim wieku zachodzi się jeszcze naturalnie w ciążę? Boję się jak będzie wyglądało dalej moje życie" - pisze "masayka". Kobiety po 40. roku życia częściej niż ich młodsze koleżanki zastanawiają się, czy w ich wieku "jeszcze wypada" myśleć o dzieciach. Z praktycznego punktu widzenia ich sytuacja życiowa jest zazwyczaj dużo lepsza niż młodych matek, a wciąż czują się młode, w pełni sił.

"Zdaje sobie sprawę, ze bycie starszą mama ma minusy - głównie to, że gdy nasze dziecko dorośnie, my będziemy już starzy (cokolwiek to znaczy). Ale są też plusy: jest się bardziej zrównoważonym, ma się lepsze warunki życiowe, i chyba bardziej się ten mały cud docenia" - wylicza "alonka7". Poza względami ściśle medycznymi, nierzadko pojawiają się zarzuty o egoizm i braku myślenia o przyszłości dziecka. Przez wzgląd na wskazania medyczne w przypadku metod wspomagania płodności u kobiet kliniki leczenia niepłodności wprowadzają obostrzenia wiekowe.

Więcej o: