Cywilizacyjne problemy z erekcją

Zaburzenia erekcji to syndrom naszych czasów. Skarży się na nie coraz więcej Polaków. Jak sobie poradzić z tym problemem?

 

Wracam myślami do błogich lat,

kiedy wszystkie członki były luźne,

prócz jednego.

Ale ten czas minął

i wszystkie członki zesztywniały,

prócz jednego

Kłopoty z potencją to bez wątpienia jeden z najbardziej przykrych i zarazem coraz częstszych problemów dotykających mężczyzn. Co gorsza, bardzo trudny do zwalczenia. I nie chodzi tu nawet o brak odpowiednich metod czy leków, ale o to, że mężczyźni leczyć się nie chcą. Winny jest wstyd i stereotypy związane z seksem - wszystkie te piwne kolegów rozmowy, w trakcie których padają przechwałki odnośnie do tego, jak często i jak długo "możemy". Mężczyzna powinien być zawsze "silny, zwarty i gotowy". Ale w tym micie nie ma za grosz prawdy.

- Prawdziwe potrzeby i sprawność seksualna to indywidualna cecha każdego z nas ukształtowana zarówno przez psychikę, jak i sposób, w jaki zbudowany jest i funkcjonuje nasz organizm - wyjaśnia seksuolog dr Andrzej Depko.

- Jeden mężczyzna jest w stanie podjąć kolejny stosunek seksualny po upływie dosłownie kilkunastu minut, inny potrzebuje doby. Nie ma tutaj ogólnych norm - każdy ma swoją własną. I dopiero gdy zauważamy, że z tą naszą indywidualną normą jest coś nie tak, to znak, że pojawił się problem - mówi dr Depko.

A zaburzeń erekcji jest coraz więcej. W 1998 r. szacowano, że dotyczy to 1,5 mln Polaków. W 2007 r. Polskie Towarzystwo Medycyny Seksualnej opublikowało wyniki badań, według których liczba ta wzrosła do 2 mln 600 tys. W dodatku stale obniża się granica wieku, w jakim te zaburzenia się pojawiają.

Jaka jest tego przyczyna? Przede wszystkim styl naszego życia: praca, stres, używki i zła dieta.

Praca i stres

Żyjemy coraz szybciej i pracujemy coraz więcej, ale organizmu nie da się oszukać. W pewnym momencie dochodzimy do punktu, w którym ochota na seks musi ustąpić ochocie na odpoczynek. - Po kilkunastu godzinach spędzonych w biurze, gdy wreszcie kładziemy się do łóżka, organizm wysyła nam wyraźny sygnał - nie chcę się kochać, chcę spać - mówi dr Depko.

Oczywiście często prowadzi to do nieporozumień z partnerką, która być może akurat tego dnia ma ochotę na miłość. Sytuację czasami ratują weekendy, kiedy mamy więcej czasu na odpoczynek. - Powoli stajemy się społeczeństwem weekendowego seksu. To zresztą nic dziwnego. Zachód przerobił to już lata temu - mówi dr Depko.

Jak widać, seks czasami przegrywa ze snem. Jednak wcale nie musi tak być. - Sen to najlepszy odpoczynek. Dbanie o dobry sen to także dbanie o dobry seks - wyjaśnia dr Depko.

Z pracą i związanym z nią stresem wiążą się często dwa inne czynniki, które bardzo niekorzystnie odbijają się na życiu seksualnym. To papierosy i alkohol.

Zgubny wpływ papierosów na erekcję został wielokrotnie potwierdzony w różnych programach badawczych. To zarówno bezpośrednie działanie na naczynia krwionośne, jak i sprzyjanie rozwojowi miażdżycy tętnic doprowadzających krew do prącia. Podobnie jest z alkoholem. Już Szekspir pisał w "Makbecie", że alkohol "wzmaga żądze, ale zmniejsza potencję". I jest to prawda. Alkohol, choć niewątpliwie dodaje nam śmiałości i pomaga w przełamywaniu pierwszych lodów, niesie ryzyko, że gdy nadejdzie "ta" chwila, możemy się srodze zawieść. Szczególnie wtedy, gdy sięgamy po niego za często i w zbyt dużych ilościach. - Naprawdę lepiej jest, by po pracy, zamiast pójść z kolegą na piwo i papierosa, umówić się z nim na partyjkę squasha - radzi dr Depko.

Erekcja - pierwszy sygnał

Do prawidłowego funkcjonowania prącia muszą być spełnione trzy warunki: sprawne naczynia krwionośne, sprawny układ nerwowy i odpowiedni poziom hormonów płciowych. Są choroby, które ten stan zaburzają.

Miażdżyca to przecież problem nie tylko tętnic wieńcowych, ale całego organizmu, w tym także naczyń dostarczających krew niezbędną do erekcji. Cukrzyca sprawia, że gorzej funkcjonuje układ nerwowy. Otyłość powoduje spadek ilości produkowanego testosteronu. - Często bywa tak, że zaburzenia erekcji są pierwszym objawem choroby niedokrwiennej serca czy nadciśnienia. Dlatego nie wolno ich lekceważyć - apeluje dr Depko.

Pamiętajmy więc, że problem erekcji to najczęściej problem całego organizmu i bez zadbania o jego zdrowie nie będziemy w stanie zadbać o prawidłową erekcję.

Pamiętaj o diecie

Dwaj starsi panowie wspominają młodość.

- Pamiętasz, jak nam w wojsku dodawali brom do jedzenia, żebyśmy się nie napalali?

- Hm... Tak. Pewnie! Jasne! I co z tego?

- Bo... wydaje mi się, że właśnie zaczyna działać

Bromu na zahamowanie potencji nikt już dzisiaj nie stosuje, co nie znaczy, że w naszym pożywieniu nie znajdują się substancje mogące niekorzystnie na nią wpływać. Działają one, przyczyniając się do rozwoju otyłości i miażdżycy, jak choćby fast foody, nadmiar czerwonego mięsa i inne tłuste potrawy podnoszące poziom cholesterolu.

Z jedzeniem i erekcją wiąże się jeszcze magiczne słowo - afrodyzjaki. Ich cudowną moc należałoby raczej zaliczyć do mitów niż do faktów, choć nie do końca. - Gdy spojrzymy na listę zachwalanych afrodyzjaków, okaże się, że w rzeczywistości są to produkty nazywane zdrową żywnością - bogate w witaminy i mikroelementy. Działając korzystnie na organizm, podnoszą również sprawność seksualną. Ale przekonanie o tym, że po zjedzeniu porcji ostryg osiągniemy supererekcję, należy włożyć między bajki - mówi dr Depko.

Wiara w afrodyzjaki ma swoje korzenie w przeszłości, gdy były one najlepszym źródłem wspomnianych witamin i mikroelementów. Dziś w każdej aptece możemy się zaopatrzyć w odpowiednie witaminy lub zestaw suplementów diety.

Braki w edukacji

Kłopoty z erekcją to nie tylko problem zdrowego ciała, ale też zdrowej duszy. Szczególnie wyraźnie widać to u młodych mężczyzn zgłaszających się do seksuologa. W ich przypadku 70 proc. zaburzeń erekcji ma podłoże psychiczne, a tylko 30 proc. fizyczne (u starszych panów jest na odwrót). Przyczyn jest wiele: lęk przed niepowodzeniem i wyśmianiem ze strony partnerki, strach przed niechcianą ciążą czy pewne mające podłoże kulturowe lub moralne postawy wobec seksu. - Wszystko to można sprowadzić do jednego - braku odpowiedniej edukacji seksualnej zarówno na poziomie rodziny, jak i szkoły - mówi dr Depko.

Co z lekami?

Ostatnie lata to rewolucja, jeżeli chodzi o nowoczesne środki stosowane w zaburzeniach erekcji. W zeszłym roku obchodziliśmy dziesiątą rocznicę debiutu słynnej viagry. Dziś oprócz niej mamy na rynku trzy inne środki: levitrę, cialis i maxigrę (polski odpowiednik viagry). Leki te różnią się nieco między sobą, jeżeli chodzi o sposób działania. O tym, który będzie najodpowiedniejszy dla nas, powinniśmy zdecydować wspólnie z lekarzem. Pamiętajmy też, że tylko kupiony w aptece lek daje gwarancję skutecznego działania. Niestety, jak się szacuje, prawie co czwarty z mężczyzn stosujących wyżej wymienione środki, czy to ze wstydu, czy z innych powodów, decyduje się na jego zakup "spod lady" - przez internet bądź w sex shopie.

Eksperci ostrzegają też przed sprzedawanymi bez recepty środkami reklamowanymi jako leki na potencję. - Raczej nikomu nie pomogą, a mogą wydłużyć czas, po którym mężczyzna zdecyduje się zasięgnąć fachowej porady - ostrzega dr Depko.

Pokonaj wstyd

Od roku do trzech lat - tyle średnio potrzebuje Polak z zaburzeniami erekcji na decyzję o wizycie u specjalisty. Dlaczego trwa to tak długo? Mężczyźni wstydzą się, nie tylko przed lekarzem, ale też przed sobą samym. To bardzo złe podejście. Jak w przypadku każdej choroby, im szybciej trafimy do specjalisty, tym większe szanse na wyleczenie. Rozmowa z lekarzem przede wszystkim pozwoli ocenić, co leży u źródła problemów. Gdy zaburzenia erekcji są np. objawem cukrzycy czy nadciśnienia, odpowiednie leczenie tych schorzeń poprawi sytuację również w zakresie życia seksualnego. Kłopoty z erekcją mogą też być skutkiem zażywania niektórych leków. Niestety, wielu lekarzy, wypisując nam recepty, nie informuje o potencjalnych skutkach ubocznych. Także tu rozmowa z seksuologiem wiele nam wyjaśni.

Zdecydowanie najgorszym wyjściem jest ucieczka od problemu. Często zdarza się, że po którejś z rzędu nieudanej próbie podjęcia stosunku mężczyzna w obawie przed kolejną porażką unika seksu. Co gorsza, nie wyjaśnia swojej partnerce prawdziwej przyczyny takiego stanu, tylko wymyśla mniej lub bardziej nieprzekonujące powody. Kobieta często zaczyna się wtedy zastanawiać: "Czy on mnie jeszcze kocha?", "Czy jeszcze mu się podobam?", "A może ma inną?". Dlatego tak bardzo ważna jest szczerość i wspólna rozmowa.

Partnerka musi się zaangażować w ratowanie związku, choćby przez zaciągnięcie swojego mężczyzny do seksuologa. - Tak naprawdę seksuolog nigdy nie leczy ani mężczyzny, ani kobiety, tylko zawsze parę. I to właśnie para powinna wspólnie szukać odpowiedniej porady i wspólnie ratować swój związek - podsumowuje dr Depko.

* Korzystałem z fragmentów książki "Przewodnik: Podbrzusze mężczyzny" autorstwa Kennetha Purvisa w tłumaczeniu Haliny Thylwe. wyd. Jacek Santorski & CO, Agencja Wydawnicza, Warszawa 1994

Więcej o: