Polega ona na stopniowym wstrzykiwaniu pacjentowi pod skórę coraz mocniejszych dawek alergenu. Takie "szczepionki" stosuje się przez 8-12 tygodni, powtarzając kurację nawet przez trzy lata. W końcu organizm się uodparnia. Szczepienia musisz rozpocząć przed sezonem pylenia twojego alergenu. Natomiast o dowolnej porze roku możesz odczulać się na kurz domowy czy sierść zwierząt. W aptekach dostępne są szczepionki na kilkaset alergenów wziewnych i kontaktowych oraz na jady niektórych owadów.Immunoterapia dobra jest jednak tylko wówczas, gdy pacjent reaguje na jeden, najwyżej kilka alergenów. Innym pozostaje:
Zamiast przyczyny zmniejszamy skutki. Tak działają popularne tabletki, krople doustne, krople do nosa, maści.
Jest w Polsce bardzo popularny. Nazywany bywa czasem "metodą z kulkami", bo podczas zabiegu trzymamy w rękach elektrody w kształcie kul. W tej terapii komputer wychwytuje patologiczne minidrgania pacjenta w reakcji na dany alergen. Przy odczulaniu drgania te odbijane są w komputerze jak w lustrze i wracając do pacjenta, niwelują się. Odczulanie biorezonansem na jeden alergen kosztuje zwykle 50 zł i trwa od minuty do kwadransa.
Ukraiński profesor Konstantyn Butejko opracował technikę oddychania, dzięki której - po zawiłych reakcjach dwutlenku węgla z tlenem - do komórek organizmu dostaje się więcej tlenu, a ten eliminuje z nich zanieczyszczenia. Podobno działa na każdy rodzaj alergii, nawet pokarmowej.W Warszawie takiego oddychania można się nauczyć już w ciągu trzech wizyt. Od kilku lat "oddychaniem" leczy Polaków w swoim prywatnym gabinecie pani Natasza, uczennica profesora.
Jedna z warszawskich bioenergoterapeutek leczy wszelkie alergie dotykiem dłoni, oddziałując na pacjenta bardzo silnym polem magnetycznym. Uwaga! Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Alergologicznego oficjalnie uznał, że nie ma żadnych naukowych dowodów na to, że którakolwiek z tych metod ma znaczenie przy leczeniu alergii.
Możemy też próbować radzić sobie z alergią bez udziału lekarzy. Uczuleniowcy wymieniają się więc radami:
zlikwiduj w domu dywany, kwiatki, bibeloty, wszystko, co zbędne, na czym gromadzi się kurz. Zasłony i firanki zastąp żaluzjami. Książki trzymaj w zamykanych szafkach,
rybki karm żywymi robaczkami zamiast dafniami,
meble i parapety wycieraj na mokro,
- nie dopuszczaj, by temperatura w mieszkaniu przekroczyła 24 stopnie. Im cieplej, tym bardziej dokuczają roztocza w kurzu,
- przed pójściem spać weź prysznic, umyj włosy, żeby spłukać osiadłe na ciele alergeny,
- pierz często bieliznę pościelową,
- jeśli nie możesz rozstać się z kotem czy psem, przynajmniej nie wpuszczaj ich do sypialni. Kota "unieszkodliwisz" kąpiąc go dwa-trzy razy w tygodniu,
- w okresie, gdy twój alergen-pyłek staje się najbardziej dokuczliwy, susz bieliznę w pomieszczeniach zamkniętych, zamykaj okna w samochodzie, nie wietrz mieszkania, zwłaszcza w dni ciepłe i słoneczne. Pamiętaj, że pyłki są najgorsze rano i wieczorem, kiedy krążą z silniejszym wówczas wiatrem. W czasie pylenia dobrze jest też przejść na lżejszą dietę,
- gdy dokucza ci katar sienny, wąchaj napar z mięty lub szałwii,
- po goleniu zamiast wody na spirytusie użyj zwykłego kremu,
- zrezygnuj z perfumowanych proszków, mydeł, zmiękczaczy do tkanin, odświeżaczy powietrza,
- bieliznę pierz w szarym mydle lub w mydle Kajtek (alergicy "kontaktowi" chwalą też hipoalergiczny proszek do prania Jelp);
- odstaw żywność z długą datą ważności,
- mleko krowie zastąp sojowym albo odżywkami,
- kapuśniak przyrządzaj z pokrzywy, a nie z kapusty (jest naprawdę bardzo smaczny), a sernik piecz na mące kukurydzianej,
- lato staraj się spędzać nad morzem, bo jest tam najmniej pyłków, a zimę - w górach, bo tam mniej roztoczy,
- kąpielą słoneczną złagodzisz wypryski na skórze spowodowane alergią pokarmową,
- jeśli reagujesz na jakiś alergen wstrząsem anafilaktycznym, noś zawsze adrenalinę do jednorazowego użytku. Po kontakcie z alergenem, gdy czujesz, że zaczyna się atak, natychmiast ją sobie wstrzyknij. Niezależnie od tego musisz jak najszybciej znaleźć się na pogotowiu.
Jeżeli katarowi, kichaniu, bólowi gardła nie towarzyszy gorączka ani wydzielina ropna, jeżeli choroba przebiega falowo, np. objawia się wówczas, gdy wychodzisz na dwór, albo tylko w domu, albo gdy bawisz się z kotem, masz podstawy podejrzewać, że to nie infekcja, lecz alergia. Wtedy zamiast do internisty lepiej udaj się od razu do alergologa, który zrobi ci testy. One powiedzą, "kogo" obwiniać za twoje kłopoty. Medycyna klasyczna dysponuje kilkoma rodzajami testów. Pozwalają one wykryć kilkaset alergenów.Alergię pokarmową i wziewną zbadamy testem punktowym, obserwując reakcję po wkłuciu w skórę próbki alergenów, albo poprzez analizę krwi. Uczulenie na substancje wziewne można jeszcze zbadać metodą prowokacji - choćby rozpylając pod nosem podejrzany alergen.Uczulenie kontaktowe bada się, naklejając na plecy plasterek z próbką substancji. Reakcję obserwujemy dopiero po kilku dniach.Niestety, wszystkie testy mają kilkunastoprocentowy margines błędu. Pamiętaj, że działają u osób, u których alergia już się objawia, po to, by ujawnić jej sprawcę.Potencjalne uczulenie, które z racji twojego kodu genetycznego grozi ci w przyszłości, można zidentyfikować tylko poprzez badanie genotypu. Takie badania wykonuje się jednak wyłącznie za granicą i to za bardzo duże pieniądze.
Jedyna alergia, z której się wyrasta, to alergia pokarmowa. Jest tak w około 90 proc. przypadków. Przechodzi często po kilku miesiącach od urodzenia, a czasem dopiero po latach.Jest też alergen, który przy drugim czy trzecim kontakcie m o ż e (nie musi) wywołać u uczulonego nań pacjenta o wiele łagodniejszą reakcję - to jad owadów takich jak osy, szerszenie, pszczoły, trzmiele. Ale za bardzo na to nie licz. Jad ten jest zarazem alergenem najczęściej wywołującym u uczuleniowców wstrząsy anafilaktyczne!