Dołącz do Zdrowia na Facebooku!
Tak jest co roku: najpierw szalona zabawa, a potem przepełnione poczekalnie na ostrym dyżurze, czy w poradniach okulistycznych. Niekoniecznie już pierwszego stycznia. Bywa, że ofiara zbyt wybuchowych harców dopiero na drugi dzień odkrywa, że coś z nią nie tak. Gorzej widzi, oko boli, powieka spuchnięta... Okuliści przestrzegają: nie czekaj, aż dolegliwości przejdą same. Nawet te pozornie błahe mogą skończyć się fatalnie dla narządu wzroku.
W ramach profilaktyki nie musisz unikać zabawy na przełomie roku. Zdaniem Elżbiety Archackiej, spec. okulisty z Centrum Mikrochirurgii Oka LASER w Warszawie, naprawdę niewiele trzeba, by znacznie ograniczyć zagrożenie: "Wystarczy choćby odwrócić głowę, kiedy ktoś otwiera szampana. Można zasłonić twarz rękami, bo dłonie to już spora ochrona, a ich ewentualne zranienie mniej groźne. Warto zachować odpowiednią odległość od osoby odpalającej petardę, spojrzeć w inną stronę. Kiedy sami bawimy się takimi rzeczami, trzeba przestrzegać zasad ich bezpiecznego otwierania, wybierać petardy z atestem, z pewnego źródła. To wszystko oczywiście nie daje gwarancji. Nie do końca ufam chińskim normom. Sposób wykonania sylwestrowych zabawek i jakość użytych materiałów musi zawsze wzbudzać pewne wątpliwości".
Zazwyczaj trudno ustalić, czy przyczyną urazu jest petarda kupiona na ulicy, własnej konstrukcji, czy atestowana, ze sklepu. Bo ich ofiary niechętnie rozmawiają na ten temat. "Jeśli wypadek przytrafia się dziecku, rodzice bywają rozmowni, podają wszelkie szczegóły. Rzecz w tym, że wśród moich pacjentów dominują dorośli mężczyźni, którzy, niejednokrotnie pod wpływem alkoholu, zachowywali się, jak wyrostki i teraz nie chcą się chwalić, w jaki sposób doszło do wypadku. Zwyczajnie wstyd. A skutki opłakane: bywa, że oko jest dosłownie usiane drobnymi odłamkami, które bardzo trudno usunąć. Nie mówiąc już o wybuchach prosto w oko, gdy zagrożone bywa nawet życie. Ludzie tracą wzrok, dłonie. Jak na wojnie."
Dr hab. n. med. Marek Rękas, prof. nadzwyczajny, specjalista chorób oczu, kierownik Kliniki Okulistycznej Wojskowego Instytutu Medycznego dodaje, że wiele sytuacji, niekoniecznie tylko tych oczywistych, zagraża oczom w sylwestra. Można przecież sobie wyobrazić palec w oku w czasie tańca, skaleczenie podczas upadku, zranienie odłamkiem szkła... Konsekwencje? "Zależą przede wszystkim od rodzaju urazu. Urazy nieprzenikające, czyli takie, gdy nie dochodzi do uszkodzenia ściany oka, najczęściej goją się dobrze. Zazwyczaj niegroźne są też uszkodzenia aparatu ochronnego, powieki, jeśli nie zostanie przerwana, szczególnie w pobliżu kanalika łzowego.
Urazy przenikające do gałki oka zawsze wymagają zaopatrzenia chirurgicznego. Jeśli są rozległe, niewiele można pomóc. Bywa, że oko trzeba usunąć. Czasem konsekwencje urazu wymagają rekonstrukcji w późniejszym okresie: z wymianą soczewki na sztuczną oraz przeszczepem rogówki, z powodu wtórnie powstałych blizn w wyniku procesu gojenia. Zabiegi te nie pozostają jednak bez wpływu na ostateczną ostrość wzroku i jakość widzenia, ponieważ mogą wystąpić powikłania, a utrata akomodacji, zwłaszcza u młodych ludzi, jest dla nich dużym upośledzeniem".
Poważny uraz oka niemal wszyscy kojarzymy z silnym bólem. Tymczasem, paradoksalnie, najbardziej dokuczliwe mogą być rany powierzchowne i z tymi pacjenci trafiają do okulisty. Lekceważą natomiast poważne uszkodzenia, objawiające się przejściowymi zaburzeniami widzenia. W sylwestra sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że organizm "znieczulony" alkoholem nie pozwala od razu prawidłowo odbierać wszelkich bodźców. Oko częściowo goi się samoistnie, mniej dokucza, więc uznajemy, że wizyta u specjalisty nie jest potrzebna. Tymczasem konsekwencje bywają odroczone w czasie, ale bardzo poważne. "Pamiętam pacjenta, który trafił do mnie z odwarstwioną siatkówką, pół roku po urazie spowodowanym uderzeniem korkiem od szampana. Tymczasem w przypadku tego schorzenia czas ma kolosalne znaczenie. Tylko szybka diagnostyka i interwencja chirurgiczna daje szansę na przywrócenie ostrości wzroku. W przypadku urazów przenikających znaczenie mają nawet godziny. Gdy dojdzie do powikłań związanych z infekcją bakteryjną, bywa, że pacjent traci oko" - przestrzega dr Rękas. Zaleca, by na podstawie objawów, nie stawiać samodzielnie diagnozy, tylko jak najszybciej odwiedzić okulistę. Także wtedy, gdy tylko słabo kojarzymy, że coś się przydarzyło w czasie zabawy, ale wydaje się nam, że obyło się bez konsekwencji, bo nie ma ani silnego bólu, ani wyraźnie zaburzonego widzenia. Bywa wprawdzie i tak, ale tylko lekarz może o tym rozstrzygnąć. Warto pamiętać, że czasem o skutkach urazu związanego z uszkodzeniem kąta tęczówkowo-rogówkowego dowiadujemy się po kilku latach, gdy rozwinie się wtórna jaskra.