Gdyby zapytać rodaków, czy trzeba leczyć czerniaka , odpowiedź jest przewidywalna. Kiedy jednak badanym pokazano zdjęcie tego złośliwego nowotworu, co trzeci uznał, że to nic takiego. Nie wiemy bowiem, jak czerniak wygląda, nie zauważamy na czas nowych zmian na skórze i niebezpiecznych przekształceń starych. Nie mamy w zwyczaju odwiedzać dermatologa profilaktycznie.
Fakt, to bywa niełatwe, bo chociaż nie potrzebujemy skierowania, by dostać się do tego specjalisty w ramach ubezpieczenia, niejednokrotnie odstraszają kolejki. Gdyby jednak przyjąć dobrą zasadę i kontrolę zdrowia planować na każde urodziny, na pewno udałoby się i na czas zdiagnozować chorobę i ją wyleczyć. Jest, jak jest.
"W ciągu ostatnich 20 lat w Polsce liczba zachorowań na czerniaka zwiększyła się o 300%. Obecnie na ten nowotwór rocznie zapada 2500-3000 Polaków, z czego 40% kończy się zgonem" - przypomina prof. Piotr Rutkowski z Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków w Centrum Onkologii w Warszawie, Przewodniczący Rady Naukowej Akademii Czerniaka.*
Skąd tak wysoka umieralność? Jak zwykle - późne rozpoznanie utrudnia leczenie, a ten rodzaj raka szybko przerzuca się na inne organy. Rozpoznany we wczesnym stadium jest uleczalny aż w 90% przypadków.
Czerniak nie jest jedynym nowotworem złośliwym skóry, który może być zabójczy. Rak skóry także stanowi zagrożenie, a na jego rozwój również wpływają promienie słoneczne. Kilka tysięcy osób rocznie dowiaduje się, że ma poważny, nowotworowy problem skórny. Szczęśliwe, ci ze "zwykłym" rakiem skóry mają więcej czasu, a zatem i szans na wyleczenie. Czerniak domaga się pośpiechu.
Czerniak zazwyczaj atakuje po czterdziestce. Nie oznacza to jednak, że młodsza skóra jest wyjątkowo odporna na działanie słońca. Szkodliwość intensywnego opalania kumuluje się i z czasem dopiero ujawnia. Specjaliści podejrzewają, że w skórze wielu bardzo młodych osób już znajdują się "podejrzane" komórki nowotworowe. Na razie są kontrolowane przez układ odporności, ale po wielu latach może dać o sobie znać poparzenie słoneczne, do którego doszło jeszcze w dzieciństwie.
Czerniak przypomina znamię, liszaj lub pigment o średnicy kilku milimetrów. Często jego jedna połowa odróżnia się kształtem i kolorem od drugiej. Ma nieregularne, poszarpane obrzeża. Gdyby dobrze się zastanowić, to właściwie niemal każde znamię jest "podejrzane". No właśnie.
1. Miej oko na znamiona
Zlokalizuj precyzyjnie swoje "pieprzyki" i znamiona, a także wszelkie inne nienaturalnie zabarwione miejsca na skórze. Zwykle właśnie w takich okolicach (choć nie tylko!) rozwija się nowotwór. Dokładnych oględzin całej powierzchni ciała samodzielnie dokonuj co najmniej dwa razy w roku (a najlepiej, zgodnie z obecnymi zaleceniami wielu specjalistów, zwłaszcza onkologów - raz w miesiącu).
Oczywiście, nie wypatrzysz wszystkiego, więc warto to robić we dwoje. Zdrowo i przyjemnie. Nie omijajcie tych partii ciała, które są owłosione i gdzie zasadniczo słońce nie zagląda.
2. Oglądaj się
Natychmiast wyjaśnij u lekarza sprawę znamion o nierównych brzegach, różnych kolorach, o wielkości ok. 6 mm lub mniejszych, ale wypukłych, także: swędzących, krwawiących, bolących, piekących, rosnących - po prostu innych, niż wcześniej.
3. Daj popatrzeć dermatologowi
Przynajmniej raz w roku, chyba, że lekarz zaleci inaczej. Byłoby idealnie, gdyby sprawdził twoje znamiona dermatoskopem. Dermatoskopia jest badaniem nieinwazyjnym, a umożliwia wczesne wykrycie patologii
3. Kąp się w słońcu z głową
Czy nowoczesne preparaty z filtrami UV chronią nas skutecznie przed zagrożeniami związanymi z opalaniem ? Chociaż pojawiały się opinie, że niekoniecznie, wiadomo na pewno, że poparzenia słoneczne nie wyjdą nam na zdrowie. Tak samo, jak opalanie w godzinach największego promieniowania. Niebezpieczne zakresy w różnych źródłach są inne, ale zasadniczo czas najgorszy w naszym klimacie to godziny między 11., a 15.
Oczywiście skórę trzeba nasmarować intensywnie przed wyjściem na słońce. Środki do opalania odporne na działanie wody tracą swoje właściwości, gdy wytrzemy się ręcznikiem i wówczas smarowanie trzeba powtórzyć. Na wszelki wypadek warto smarować się co dwie godziny, zwracając szczególną uwagę na miejsca najbardziej wrażliwe, czyli czoło, nos, ramiona, uda i kolana.
Niestety, takie postępowanie nie służy wszystkim. Emulgatory zawarte w preparatach do opalania mogą zatykać pory w skórze i wywołać silnie swędzącą wysypkę. Jeśli nie umiesz samodzielnie znaleźć preparatu, który nie powoduje u ciebie alergii, najlepiej poradzić się specjalisty alergologa, bądź dermatologa.
Ponieważ dzieci mają bardziej delikatną skórę, a jeszcze przez wiele lat będzie ona narażona na poparzenia, warto zachęcać je do zabawy na plaży w przewiewnych koszulkach i nakryciu głowy. To ochroni je nie tylko przed szkodliwym promieniowaniem, ale także przed udarem słonecznym, który jest dobrym sposobem na zepsucie sobie urlopu.
* Informacje o badaniu i cytat za Akademią Czerniaka
Więcej na ten temat: