Dołącz do Zdrowia na Facebooku!
Zainspirowani przez użytkownika forum yez.hodowca przyjrzeliśmy się działalności TAC, tworzącej bardzo popularne, wstrząsające filmy, głównie o konsekwencjach prowadzenia samochodu po spożyciu alkoholu i/lub innych używek.
TAC (Transport Accident Commission) jest australijskim ustawowym ubezpieczycielem (formuła działania ubezpieczeń komunikacyjnych zbliżona do naszego OC). Zgodnie z prawem TAC współpracuje ściśle z policją i państwowymi instytucjami, zajmującymi się szeroko pojętym drogownictwem. Specjalizuje się w ubezpieczeniach komunikacyjnych i zarazem pomocy ofiarom wypadków. Umożliwia wysokie odszkodowania poszkodowanym, sięgające niejednokrotnie milionów dolarów australijskich (aktualnie dolar australijski jest wart ok. 30 groszy mniej niż amerykański), a także niezbędne nakłady na opiekę medyczną, niezależnie od tego, kto był sprawcą zdarzenia. Zarazem uświadamia społeczeństwu, że wszyscy użytkownicy dróg ponoszą ich konsekwencje, w tym finansowe, a jedyny sposób na oszczędności to bezpieczne drogi.
Australijczycy już w 1986 roku zmienili prawo w taki sposób, by konsekwentnie walczyć z wypadkami na drogach. Jednocześnie dopiero od 1990 roku zaczęli odnotowywać wyraźne, stopniowe sukcesy w tym zakresie. Przyczyna? W grudniu 1989 roku ruszyli z szeroko zakrojoną edukacją. Bez niej efektów nie było. W ostatnim roku bez wsparcia kampanii społecznej na drogach mięli jeszcze 776 ofiar. W 2008 już niewiele ponad 300, w 2013 roku: 243.
Filmy TAC to nie są przyjemne obrazki dla niegrzecznych dzieci. Zdumiewają realizmem. Ich bohaterom towarzyszymy od czasu, gdy "dobrze się bawią", poprzez czas wypadku (widać dokładnie, co dzieje się wówczas z ciałem), po akcję ratunkową, leczenie, rehabilitację. Krótko, mocno, na temat. I działa. Chyba warto powielać...
Zobacz kompilację kilku produkcji TAC. Wciąż powstają nowe.
Potworny ból i zawroty głowy, mdłości, zaburzenia widzenia, problemy z koncentracją... Nasz stary, dobry kac. Sądzisz, że w takim stanie, chociaż nawet koty tupią, nadajesz się do prowadzenia samochodu? Jak wynika z badań TNS OBOP, przeprowadzonych w 2011 roku, 78% spośród nietrzeźwych kierowców właśnie tak sądzi. Co gorsza: wielu z nich rozumie, że na bani jeździć nie wolno, ale zarazem są przekonani, że nietrzeźwy kierowca i kierowca skacowany to nie ta sama kategoria. Zagrożeń zwłaszcza nie pojmują ci, którzy kaca przechodzą pozornie łagodnie.
Odpowiedzią na te głupie poglądy jest kampania i spot Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego: Nie jedź na kacu! Włącz myślenie". Głównym bohaterem filmu jest chłopiec: towarzyszymy mu kilka minut, od poranka w domu, z mamą, do śmierci. Mocne. Rusza?
Dyskoteka, gorący wieczór, fantastyczne dziewczyny... Jak tu się nie napić chociaż piwa? Można, jeśli wracasz pieszo, bądź taksówką. Jeśli nie... W spocie zrealizowanym w ramach kampanii "Piłeś? Nie jedź!" oglądamy skutki. Kilka minut wcześniej upatrzona piękność trafia do foliowego worka. Kierowca wychodzi bez fizycznego uszczerbku, ale będzie musiał z tym żyć, że zabił człowieka.
Ciekawostka: spot powstał w ramach prowadzonej od kilku lat kampanii Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego (ZP PPS). Szczęśliwie, nie każdy klient jest na wagę złota.
Przykład wyjątkowo przygnębiającej kampanii amerykańskiej.
Dla ich dziecka ten dzień miał być najpiękniejszym w życiu. Dla kierowcy samochodu, z którym zderzyła się czołowo z ich limuzyna, to był jeden z tych dni, w których wypił sporo, bo aż 14 drinków. I wsiadł za kierownicę.
Dwa poruszające spoty zrealizowanej w Nowym Jorku kampanii opowiadają prawdziwą historię wypadku z 2005 roku. W auto, którym z wesela powracała trzyosobowa rodzina, uderzył jadący z naprzeciwka pijany kierowca. 7-letnia Katie Flynn zginęła na miejscu, niemal na oczach rodziców, którzy nie odnieśli większych obrażeń. W wypadku śmierć poniósł także szofer. Choć od tego czasu minęło kilka lat, rodzice nie mogą pogodzić się ze stratą. Sprawca wypadku obecnie odsiaduje 18-letni wyrok.
Inicjatorzy akcji było Nowojorskie Stowarzyszenie Nadawców Telewizyjnych (New York State Broadcasters Association) oraz działająca od 1966 roku Nowojorska Komisja ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (New York State Governor's Traffic Safety Committee). Informacje i zdjęcie za www.kampaniespoleczne.pl
Najlepiej zobaczyć na własne oczy, co dzieje się z ludzkim ciałem, nieprzypiętym do fotela. Żaden manekin, po prostu młody człowiek z krwi i kości. Ostatni wyskok chyba nie wymaga komentarza.
To pierwsza z cyklu wspomnianych już kampanii "Włącz myślenie" Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Hasło przewodnie: "Zapinaj pasy. Zawsze!"
Zdjęcie za: www.kampaniespoleczne.pl
Jeździ, jak wariat... Po pijanemu to tylko wariat może usiąść za kierownicą... Prywatnie mówimy tak często, a jednak kampania z 2005 roku PZU SA wzbudziła, zresztą zgodnie z oczekiwaniami twórców, sporo kontrowersji. Zwłaszcza plakaty z kierowcami obleczonymi w kaftan bezpieczeństwa. Mocne filmy poruszały, ale nikt nie zastanawiał się, czy naruszają zasady dobrego smaku. Czekające w przedszkolu dziecko, po które nikt nie przyjdzie (poniżej), starszy pan, który nie zobaczy już syna... Bez komentarza.
Niestety, niemożliwe... Ofiary wypadków nie mogą cię ostrzec. Musisz sam być przewidujący, by przeżyć. Jedna z odsłon kampanii: "Użyj wyobraźni" (www.uzyjwyobrazni.pl) kierowana była głównie do pieszych, niewidocznych na drodze, wybiegających na jezdnię, nieświadomych zagrożeń... W spocie zmarli (z widocznymi obrażeniami ciała) zmartwychwstają, by ocalić tych, których jeszcze można. Raz nawet się udaje... Niestety, to tylko film.
Informacje za www.kampaniespoleczne.pl
Wraki samochodów, rozrzucone dziecięce buciki, statyści odgrywający role ofiar, foliowe worki, wozy straży pożarnej, policji, pogotowia ratunkowego i służby drogowej... Kto na taki widok nie zdejmie nogi z gazu? Chyba tylko pozbawiony empatii szaleniec. Właśnie na masowe otrzeźwienie liczyła Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad organizując realistyczne inscenizacje wypadków przy drogach.
Te specyficzne happeningi będące elementem kampanii Drogi Zaufania (www.drogizaufania.pl) to nie wszystko. Do kierowców przemawiano również z billboardów hasłami: "Kto zabił 5586 osób?" oraz: "Nie zabijaj! Zatrzymaj drogowy zegar śmierci!".
Nam jednak w kampanii najbardziej podobała się możliwość ekspresowego przejścia kursu pierwszej pomocy przez kierowców, którzy zatrzymali się przy inscenizowanym wypadku. Niezwykła i sensowna była możliwość sprawdzenia za pomocą alkogogli czy po wypiciu jednego piwa rzeczywiście jesteś w pełni sprawnym kierowcą, a także skorzystać z symulatora jazdy bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. Pewnie warto byłoby to powtórzyć. Podczas wypadku w Gdyni sprzed kilku dni pierwszej pomocy poszkodowanym pasażerom trolejbusa, nim zjawiły się służby, udzielali młodzi ludzie, wyglądający na raperów. Dobrze, że tam byli i wiedzieli, co robić... Bohaterstwo wymaga wiedzy.
Informacje za: www.kampaniespoleczne.pl
Ogólnopolska kampania sprzed pięciu lat: "Użyj wyobraźni" (www.uzyjwyobrazni.pl) wywołała mocne reakcje kilkakrotnie. Chociaż czasem wykorzystywano skromne środki wyrazu (zero krwi, prosta kreska), zawrzało, głównie w internecie.
Pierwsza część kampanii poświęcona była bezpieczeństwu motocyklistów i to właśnie ona oburzała, głównie miłośników tego środka lokomocji. Ponieważ w 2008 roku doszło do blisko 2900 wypadków z udziałem motocyklistów, z czego prawie 1200 to zdarzenia, których sprawcami byli sami motocykliści, twórcy postanowili zwrócić się właśnie do nich.
Statystyki policyjne wskazywały (i wciąż wskazują), że kierujący motocyklami najczęściej powodowali wypadki w miesiącach wakacyjnych, podczas weekendów. Sprawcami wypadków były najczęściej osoby w wieku 20 - 29 lat. Akcja Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji miała więc właśnie do nich przemówić. Hasło: Idzie wiosna, będą warzywa - wykorzystywało język ulicy, zarazem obrazowo mówiło o konsekwencjach uszkodzenia rdzenia kręgowego...
Przesadzono? Trudno powiedzieć. Na forach internetowych padały sugestie, by Policja edukowała młode osoby, które jeszcze nie wsiadły na motocykl, zamiast posługiwać się hasłami, które rażą. A grzeczna kampania, o której nikt nie mówi, byłaby lepsza?
Z pewnością echem tamtej kampanii jest regularne budowanie pozytywnego wizerunku przez samych motocyklistów. Uświadamianie poprzez prelekcje, wystawy, zjazdy, etc., że to środowisko może odznaczać się rozsądkiem, kulturą, fajnie i bezpiecznie, na trzeźwo, spędzać czas.
Ważne okazało się także zwrócenie uwagi, że to kierowcy samochodów niejednokrotnie są sprawcami wypadków, nie szanując innych użytkowników drogi, zwłaszcza tych na motorach i rowerach. Jest temat, jest dyskusja. To zawsze coś.
W 2012 roku doszło do 2368 wypadków z udziałem motocyklistów.
Informacje o kampanii za: www.kampaniespoleczne.pl