Leczenie choroby żylakowej ma na celu na usunięcie istniejących żylaków oraz przyczyn ich powstawania (zapobieganie w miarę możliwości nawrotom żylaków).
Istotnym elementem, a dla pacjentek z reguły głównym celem - jest poprawa wyglądu kończyny (dobry wynik kosmetyczny), jednak nie może to ograniczyć skuteczności leczenia i być jego jedynym celem. Celem powinno też być zapobieganie powikłaniom.
Powodzenie zależy od: zastosowania we właściwy sposób i we właściwym czasie - optymalnej dla danego chorego i typu żylaków metody postępowania.
W życiu codziennym spotykamy dwa przeciwstawne poglądy dotyczące farmakoterapii choroby żylakowej.
Jeden - "tabletki nic nie dają" - po ich stosowaniu żylaki nie znikają. Często (zwłaszcza chirurdzy) powtarza się skądinąd słuszną tezę, iż "jeszcze nikt na świecie nie wyleczył się z żylaków samymi tabletkami".
Drugi - przeciwstawny pogląd mówi o korzystnym wpływie na przepływ żylny, szczególnie w mikrokrążeniu, licznych związków, nazywanych ogólnie LEKAMI FLEBOTROPOWYMI.
Leki te to na ogół substancje pochodzenia roślinnego, czasami modyfikowane syntetycznie. Podkreśla się zwłaszcza skuteczność tzw. flawonoidów w postaci zmikronizowanej. (Detralex)
Paradoksalnie słuszne są oba poglądy co do roli leków w leczeniu niewydolności żylnej. Żylaków i ich powikłań nie usunie żadna tabletka. Stosowanie flawonoidów czy też innych leków ma ważne i istotne działanie wspomagające leczenie (jak i zapobiegawcze) wszystkich stanów zapalnych w układzie żylnym, w okresie pooperacyjnym, w obrzękach pourazowych, pourazowych stanach przewlekłych (poza możliwością leczenia chirurgicznego), a zwłaszcza przy nasileniu przewlekłych dolegliwości w okresie letnim oraz zapobiegawczo w celu zmniejszenia objawów przemijającej niewydolności żylnej występującej przy długich lotach pasażerskich (tzw. "zespół klasy ekonomicznej") Flawonoidy, oddziaływując przede wszystkim na mikrokrążenie, poprawiają przepływ żylny, zmniejszają obrzęki i inne dolegliwości związane z chorobą żylakową (ból, kurcze mięśniowe, uczucie ciężkości nóg, dyskomfort).
Farmakoterapia ma także szerokie zastosowanie, kiedy leczenie chirurgiczne żylaków musi być odroczone lub nie może być w ogóle wykonane, np. z powodu ciężkich chorób współistniejących czy zaawansowania choroby (niewydolność żył głębokich) Ważną rolę odgrywa ona także dla zmniejszenia ubocznych skutków koniecznego stosowania innych leków, wpływających niekorzystnie na układ żylny.
Terapia uciskowa (pressoterapia)
Opaska uciskowa i pończochy (rajstopy, podkolanówki) nie są (z wyjątkami) alternatywą leczenia radykalnego. Pressoterapia może mieć charakter czasowy lub długotrwały, może być elementem zarówno zapobiegania, jak i leczenia.
Główne jej zastosowanie pressoterapii to:
Zależnie od tego, czy ucisk stosujemy przez krótki, czy dłuższy czas - stosujemy bądź opaski -"bandaże elastyczne" (praktyczniejsze przy krótkim leczeniu, na przykład po operacji żylaków) bądź też pończochy czy rajstopy uciskowe (lepsze przy długim leczeniu). Wyroby uciskowe (pończochy, rajstopy) produkowane są w różnych rozmiarach i mają różny stopień ucisku. Należy je dokładnie dobrać do pacjenta i schorzenia - nie kupujmy ich sami, możemy zrobić sobie krzywdę. Właściwy dobór i jakość wyrobu uciskowego, zwłaszcza przy konieczności długotrwałego stosowania ma decydujące znaczenie dla jego skuteczności. Niezależnie od tego czy zakładamy pończochy czy bandaże elastyczne - istnieje jednak kilka ogólnych zasad ich stosowania:
Nie wiadomo jak dawno temu zauważono, że po przebytym zapaleniu żylaków zmniejszają się one same, lub nawet całkowicie znikają wskutek zarastania światła. Naturalnie powstał więc pomysł wywoływania kontrolowanego zapalenia żylaków przez wstrzyknięcie do ich wnętrza różnego rodzaju środków działających miejscowo.
Najczęściej sposób ten jest wykorzystywany w usuwaniu żylaków kosmetycznych, tj. pajączków, czyli teleangiektazji lub w pojedynczych żylakach (średnich i małych). Metodę tę stosuje się z powodzeniem od niemal 100 lat, nie jest ona zatem żadną nowością i wydawałoby się, iż tyle lat doświadczeń powinno zaowocować ustaleniem właściwych wskazań do jej stosowania. Jednak jest ona nadal źródłem wielu nieporozumień i niemałych rozczarowań - a to dlatego, iż stosowana jest często z niewłaściwych wskazań, w niewłaściwy sposób. Przede wszystkim "złą prasę" metodzie robią jednak ci spośród flebologów, którzy nie traktują jej jako jedną z kilku metod skutecznych w leczeniu żylaków, dobieranych w zależności od schorzenia, ale polecają jako metodę jedynie i zawsze skuteczną, co gorsza wyzyskując w jej reklamie obawy pacjentów przed zabiegiem operacyjnym i zachwalając jako "uniknięcie operacji".
Właściwe wskazania do skleroterapii to leczenie mikrożylaków i żylaków średniej wielkości (żylaki kolaterali) przy wydolnej żyle odpiszczelowej i odstrzałkowej, a przede wszystkim leczenie teleangiektazji (pajączków naczyniowych) - gdzie jest ona metodą z wyboru. Jednak skleroterapia może znakomicie uzupełniać leczenie operacyjne - tam mianowicie, gdzie pozostały niewielkie żylaki resztkowe, bądź gdzie doszło do nawrotu (niewielkich) żylaków - z różnych przyczyn. Alternatywą dla skleroterapii jest wtedy ambulatoryjne usuwanie żył w znieczuleniu miejscowym (miniflebektomia). Wybór pomiędzy skleroterapią a miniflebektomią nie jest wtedy jednoznaczny, obie metody dają znakomite wyniki kosmetyczne. Wydaje się, iż w praktyce oczywiście decyduje pacjent, ale ważną rolę powinien odgrywać charakter samych mikrozylaków. Naczynia o mocnej ścianie, bardziej wytrzymałe - lepiej poddadzą się usuwaniu haczykiem Mullera (miniflebektomia), podczas gdy naczynia cienkościenne, "rwące się" lepiej "zamknąć" skleroterapią gdyż trudno byłoby je usunąć.
Do zalet skleroterapii w stosunku do leczenia operacyjnego należy możliwość jej zastosowania tam, gdzie operacja jest niemożliwa (na stałe lub czasowo):
Kilka istotnych uwag dla pacjentów:
Skleroterapia jest na ogół leczeniem wieloetapowym - wyjątkiem są pojedyncze mikrożylaki czy pojedyncze teleangiektazje - wtedy wystarcza czasami jeden zabieg. Z reguły jednak zarówno pajączki, jak i mikrożylaki występują w wielu miejscach i konieczna jest seria zabiegów - od kilku do kilkunastu, w jedno - dwutygodniowych odstępach. Błędem jest dążenie za wszelka cenę (często pod naciskiem żądań pacjenta) do zakończenia leczenia w jednym - dwóch etapach. Wzrasta wtedy zarówno możliwość powikłań, jak i maleje skuteczność,
Na efekty leczenia trzeba zwykle poczekać. Pierwsze efekty są widoczne (pod postacią zanikania żylaków) zwykle po jednym - dwóch miesiącach
Po zastrzykach pozostają dość często zanikające z czasem przebarwienia skóry - złogi hemosyderyny. Z reguły zanikają one po kilku miesiącach, jednak u kilku procent pacjentów mogą pozostać w sposób trwały,
Po zabiegach należy nosić przez okres od kilku godzin do kilku tygodni bandaż uciskowy (od rana do wieczora). Czas i rodzaj leczenia uciskowego zależy od ilości i wielkości (kalibru) leczonych żylaków, z reguły przy większych żylakach trwa ono kilka tygodnia, przy najmniejszych (teleangiektazje- pajączki) nie zawsze jest ono konieczne. Odpowiednie zalecenia wyda nam lekarz wykonujący skleroterapię - nie zapomnijmy zapytać!
Po zabiegach pacjent powinien chodzić! Wieczorem w dniu zabiegu może wziąć (raczej chłodny) prysznic. Leczenie nie wymaga zwolnienia z pracy, pacjent może normalnie kontynuować swoje zwyczajowe zajęcia sportowe. Wszystko to ma na celu uniknięcie niebezpieczeństwa zakrzepicy, do jakiej mogłoby dojść gdyby pacjent nadmiernie się "oszczędzał" i był np. unieruchomiony w łóżku. Tradycyjnym zaleceniem większości flebologów po zabiegu - jest powrót pacjenta do domu na piechotę, nie zaś samochodem - jako pretekst do godzinnego spaceru!
Na koniec uwagi co do przyszłości skleroterapii - wydaję się, iż nowe możliwości wiążą się z zastosowaniem tak zwanych "pianek" - to jest leków obliterujących w postaci wytwarzanej doraźnie przed zastrzykiem pianki. Utrzymuje się ona dłużej w miejscu wstrzyknięcia, powodując precyzyjnie zlokalizowaną reakcję w postaci zarastania naczynia, nawet dużego kalibru. Wydaje się, iż po przeprowadzeniu kontrolowanych badań klinicznych otworzy to możliwości skutecznego stosowania skleroterapii tam, gdzie była ona dotychczas nieskuteczna bądź nadmiernie ryzykowna - czyli w leczeniu niewydolności głównych pni żylnych (VSM i VSP). Leczenie takie będzie oczywiście możliwe pod kontrolą badania USG (echoskleroterapia). Jeśli potwierdzi się skuteczność takiego postępowania - klasyczne leczenie chirurgiczne zyska wreszcie rozsądną, a co ważniejsze - względnie tanią alternatywę.
W leczeniu żylaków nie może ono być traktowane jako "ostateczna broń", trzymana "w rezerwie" aż do czasu, gdy wszystkie inne metody leczenia okażą się nieskuteczne. Wręcz przeciwnie - dość często leczenie operacyjne bywa pierwszą metodą, od której zaczynamy leczenie u konkretnego pacjenta - wtedy mianowicie gdy diagnostyka (USG, Doppler) wykazuje iż mamy do czynienia z wysokim refluksem i niewydolnością dużego pnia żylnego - przypomnijmy sobie rozdział o przyczynach żylaków. Dopiero po usunięciu źródła refluksu możemy jako skuteczne uzupełnienie zabiegu zastosować skleroterapię czy też zabiegi ambulatoryjnej miniflebektomii.
Dziś leczenie operacyjne pozostaje najczęściej stosowaną metodą leczenia żylaków i jego dominującej pozycji nie zmieniło wprowadzenie różnorodnych "nowych" technik, takich jak kriochirurgia (krioobliteracja i kriostripping), wewnątrznaczyniowa obliteracja prądem wysokiej częstotliwości czy wewnątrznaczyniowa obliteracja laserowa. Wobec tych metod narosło wiele nieporozumień, a to głównie w związku z ich reklamą jako metod nieoperacyjnych, jako "alternatywy dla operacji". Tymczasem w metodach tych bądź nadal usuwa się żyłę tak jak w klasycznym strippingu, tylko przy użyciu innego instrumentarium (kriostrpping), bądź wymagają one uzupełnienia o klasyczne chirurgiczne zaopatrzenie ujścia żyły odpiszczelowej lub odstrzałkowej w przypadku jego niewydolności (obliteracja prądem lub laserem). Stąd wynikać mogą spotykane nierzadko nieporozumienia z pacjentami, którzy oczekują leczenia "bezoperacyjnego" a są kładzeni na stole operacyjnym, poddawani znieczuleniu ogólnemu lub miejscowemu i operowani, tylko inną metodą (!). Wydaje się, iż problem leży we właściwej informacji dla pacjenta i unikaniu "namawiania" do danej metody "żerującego" na jego obawach przed operacją. Nie ma na dziś żadnych realnych dowodów na wyższą skuteczność obliteracji prądem wysokiej częstotliwości i obliteracji laserowej nad należycie wykonanym klasycznym leczeniem chirurgicznym, są natomiast dowody na znacząco niższą skuteczność i większą ilość powikłań i nawrotów po zastosowaniu kriochirurgii, z której świat się powoli wycofuje. Tyle uwag ogólnych.
Leczenie operacyjne ma na celu nie tylko proste usunięcie żylaków (tak je spostrzegają pacjenci). W rzeczywistości celem operacji (w kolejności ważności) jest:
Operacje spełniające wszystkie te cele - w praktyce wymagają usunięcia całkowitego lub częściowego głównych pni żylnych układu powierzchownego - czyli VSM i VSP. Nazywamy je OPERACJAMI RADYKALNYMI.
Równie często,a nawet częściej - wykonywane są mniejsze zabiegi - tak zwane miniflebektomie. Operujemy tak wtedy, gdy badanie przedoperacyjne wykaże, iż główne pnie żylne (VSM i VSP) są "zdrowe" (wydolne), nie ma istotnych źródeł refluksu, a stwierdzane u pacjenta żylaki nie mają swego źródła w niewydolności ujść żylnych. Takie operacje mają w zasadzie jedynie cel kosmetyczny, musimy wykonując je pamiętać, iż nie zapobiegają one rozwojowi żylaków w przyszłości.
O tym, jaką operację należy wykonać - decyduje, jak już wielokrotnie wspominałem - przedoperacyjna ocena układu żylnego w badaniu USG i dopplera.
Niezależnie od rodzaju operacji (radykalna czy kosmetyczna) w leczeniu operacyjnym dąży się obecnie do jak najmniejszej inwazyjności.
Chirurgia stara się osiągnąć jak najlepsze efekty przy jak najmniejszym wkraczaniu w integralność ciała ludzkiego - to oczywiste. Jednak staramy się nie tylko jak najmniej wkraczać w ciało ludzkie w sensie fizycznym - chcemy także jak najmniej naruszać rytm życia i pracy naszego pacjenta, nie przerywać jego codziennych zajęć. Czy nie lepiej spędzić noc po zabiegu we własnym łóżku zamiast w szpitalu? Pytanie retoryczne! Stąd światowym trendem w leczeniu żylaków są zabiegi ambulatoryjne i chirurgia jednego dnia.
Mniejsza inwazyjność to oczywiście mniejsze nacięcia skóry, w technice miniflebektomii Mullera maja one raczej postać 1-2 milimetrowych nakłuć niż rzeczywistych nacięć i ślad po nich zanika całkowicie już po kilku miesiącach. Coraz częściej spotyka się zdanie, iż efekty kosmetyczne miniflebektomii Mullera są lepsze niż skleroterapii (brak przebarwień skóry).
W operacjach radykalnych chirurgia posługuje się najczęściej tzw. strippingiem. Pod tą nazwą kryje się metoda usuwania żyły bez potrzeby nacinania skóry na całym jej przebiegu. W dwóch miejscach na początku i na końcu żyły (np. w przypadku VSM: nad kostką przyśrodkową i w pachwinie) wykonuje się małe nacięcia skórne, przez które uwidacznia się i wypreparowuje żyłę. Następnie do wnętrza żyły wprowadza się specjalną sondę (stripper) i po przeprowadzeniu jej do przeciwległego otworu ("nawleczeniu" żyły na sondę) żyłę usuwa się przez jej podskórne wyrwanie na stripperze(stripping egzoluminalny).
Stripping żyły odpiszczelowej. Sondy zaznaczone kolorem czerwonym, po lewej stripping egzoluminalny, po prawej endoluminalny (żyła usuwana poprzez `wywinięcie do wewnątrz`)
Coraz częściej żyłę usuwa się poprzez jej "wywinięcie" na drugą stronę (stripping endoluminalny), co zmniejsza uszkodzenie tkanek okołożylnych (rysunek). Technika strippingu jest względnie łatwa, jej wykonanie nie różni się zasadniczo pomiędzy poszczególnymi ośrodkami chirurgicznymi. W czym więc tkwi przyczyna różnych rezultatów operacji radykalnych? Można się jej dopatrywać w różnym zaawansowaniu schorzenia, właściwej kwalifikacji do zabiegu itd. Obecnie jednak podkreśla się zasadniczą rolę właściwego zaopatrzenia ujścia żyły odpiszczelowej dla zapobiegania wczesnym nawrotom żylaków. Otóż żyła odpiszczelowa (VSM) winna być podwiązana "wysoko", to jest tuż przy swoim ujściu do żyły udowej. W ten sposób unika się pozostawienia tzw. kikuta, zawierającego niewydolną zastawkę ujściową, umożliwiającego nawrót żylaków poprzez uchodzące do niewydolnego ujścia VSM tzw. obocznice anatomiczne. Operacja z pozostawieniem kikuta nie spełnia opisanych już kryteriów operacji radykalnej - nie usuwa bowiem źródła refluksu. Spójrzmy na rysunki.
Prawidłowe usunięcie ujścia żyły odpiszczelowej. Usuwna żyła zakreskowana na czerwono. Tzw. wysokie podwiązanie ujścia, obocznice usunięte wraz z żyłą, brak możliwości refluksu
Nieprawidłowe zaopatrzenie ujścia żyły odpiszczelowej - pozostawiony długi kikut ujścia z niewydolną zastawką. Powoduje to zawsze nawrót żylaków poprzez pozostawione kolaterale (nawrót typu neocrosse)
Czy możemy wiedzieć czy nasz chirurg właściwie zaopatruje ujście żyły? Po pierwsze możemy go o to spytać- jeżeli nie słyszał o nawrocie z kikuta (neocrosse) możemy z czystym sumieniem zrezygnować z jego usług. Jeśli już mieliśmy wykonany zabieg i żylaki szybko nawróciły - odpowiedź da nam badanie USG i Dopplera. Pewne informacje wyciągniemy też z umiejscowienia cięcia (blizny) w pachwinie - jeśli jest ono wysokie (w fałdzie pachwinowym lub powyżej niego) - chirurg miał przynajmniej techniczną możliwość właściwego (wysokiego) podwiązania VSM. Jeśli cięcie znajduje się dobrych kilka centymetrów poniżej pachwiny - takiej możliwości po prostu nie było.
Operację radykalną - czyli usunięcie źródła refluksu i niewydolnego pnia żyły - uzupełnia zwykle usunięcie poszczególnych splotów żylakowych techniką Mullera - posługujemy się tu mikronacięciami (1-2mm) usuwając żyły specjalnymi haczykami (Mullera czy Ramelleta). Przebieg żylaków jeszcze przed operacją jest oznaczany specjalnymi pisakami, albowiem w pozycji leżącej żylaki, zwłaszcza drobne - zapadają się, i mogłyby umknąć uwadze operatora.
Efekty kosmetyczne mikronacięć są znakomite.
Nie podaję tu wiążących zaleceń pooperacyjnych dla pacjentów po operacji radykalnej - zbytnio bowiem różnią się one zależnie od techniki operacji, techniki i rodzaju znieczulenia, wreszcie zależnie od lokalnych zwyczajów. W przypadku mojego ośrodka zalecenia te są bardzo podobne do opisanych tuż poniżej zaleceń dla pacjentów po flebektomii ambulatoryjnej, z wyjątkiem spożywania posiłków, gdyż zabieg radykalny jest u mnie wykonywany w znieczuleniu ogólnym, zatem pacjent winien zjawić się w ośrodku chirurgicznym będąc na czczo.
Miniflebektomia może też być samodzielnym zabiegiem, a nie tylko częścią operacji radykalnej. Jako tzw. flebektomia ambulatoryjna może być z powodzeniem wykonywana w znieczuleniu miejscowym. Podobnie jak w skleroterapii - nie jest wtedy konieczne zwolnienie z pracy ani zaprzestanie zwyczajowych czynności, spacery są nawet zalecane.
Ważne zalecenia dla pacjentów przy flebektomii ambulatoryjnej to:
Przed zabiegiem:
Po zabiegu miniflebektomii:
Powikłania pooperacyjne
Na koniec o powikłaniach operacji - według najnowszych badań prospektywnych ciężkie powikłania mogą dotyczyć 0,04% (inaczej: 1 na 2500) ogółu operowanych radykalnie, nie spotyka się ich po miniflebektomiach.
Do częstych powikłań, czy raczej nieuniknionych następstw operacji, zarówno strippingu, jak i techniki Mullera - należą krwiaki (siniaki) w tkance podskórnej. Znikają one samoistnie w ciągu kilku tygodni, często na ich okolicę stosujemy maści czy kremy z heparyną. Krwiaki nie mają żadnego znaczenia chorobowego, ale często niepokoją pacjentów. Należy po prostu uprzedzić o tym, że powstaną po operacji i znikną bez śladu.
Inne powikłania to:
Omawianie możliwych powikłań na koniec rozdziału nie ma odstraszać od operacji - wynika z rzetelności, która powinna cechować każdego chirurga oferującego pacjentowi swoje usługi celem pozbycia się żylaków.
O czym warto pamiętać
Postarajmy się w miarę możliwości zebrać opinie od pacjentów, którzy już operowali się u wybranego przez nas chirurga - czy są zadowoleni, czy operacja spełniła ich oczekiwania, czy byli dobrze poinformowani o możliwych do osiągnięcia i oczekiwanych efektach zabiegu.
Na koniec przypominam - artykuł udostępniony na portalu jest powieleniem odpowiedniego rozdziału z mojej strony internetowej, z tego względu zawiera moje indywidualne poglądy na patogenezę i leczenie choroby hemoroidalnej oraz liczne odniesienia do działalności mojej praktyki lekarskiej.
Artykuł, który publikujemy dzięki uprzejmości dr Krzysztofa Lubeckiego, zawiera osobiste poglądy autora i odniesienia do jego praktyki lekarskiej.
Lekarz Krzysztof Lubecki, specjalista chirurg. Prowadzi prywatną praktykę lekarską od 1993 roku. Przyjmuje w Poradni Chirurgicznej oraz Klinice Chirurgii Jednego Dnia w miejscowości Racula koło Zielonej Góry.