Syfilis powraca w Europie

W Europie gwałtownie wzrasta liczba zachorowań na syfilis (kiłę) - alarmowali dermatolodzy podczas odbywającego się na Rodos Międzynarodowego Kongresu Europejskiej Akademii Dermatologii i Wenerologii

Lekarze wiążą ten fakt z nieużywaniem prezerwatyw, mniejszą obawą przed AIDS, zmniejszeniem nakładów na edukację seksualną, coraz większą migracją ludności oraz wzrostem prostytucji w niektórych krajach (szczególnie na wschodzie Europy).

- Do 2000 r. wydawało nam się, że syfilis to choroba niemal wymarła, której opisy zapełniają jedynie podręczniki dla studentów medycyny - mówi prof. Erwin Tschachler, szef Kliniki Dermatologii i Wenerologii Szpitala Uniwersyteckiego w Wiedniu. - W zeszłym roku w Austrii, gdzie mamy bardzo dobry system wykrywania chorób przenoszonych drogą płciową, zanotowaliśmy aż 200-proc. wzrost zachorowań na syfilis!

Podobnie jest we Francji, Rosji, a także innych krajach Europy Wschodniej. W Szkocji w 2004 r. liczba zachorowań wzrosła o 158 proc. - Większość zakażeń diagnozujemy u homo- lub biseksualnych mężczyzn. Ci ostatni zakażają kobiety - dodaje prof. Tschachler.

A jak jest w Polsce? - My także obserwujemy niepokojący wzrost liczby pacjentów - mówi "Gazecie" prof. Sławomir Majewski z Centrum Diagnostyki i Leczenia Chorób Przenoszonych Drogą Płciową Akademii Medycznej w Warszawie. - Co roku notujemy oficjalnie około tysiąca przypadków zachorowań na syfilis. Niestety z roku na rok ich liczba rośnie, w zeszłym roku o kilkanaście procent. Są to jednak dane niepełne, bo ze względu na brak funduszy nie jesteśmy w stanie dokładnie zbadać skali tego zjawiska. Poza tym wielu pacjentów leczy się prywatnie - coraz więcej jest ogłoszeń zachęcających: "wenerolog dyskretnie". Gdyby doliczyć i tych pacjentów, zachorowalność spokojnie można ocenić na co najmniej trzy tysiące przypadków rocznie.

Zobacz wideo
Więcej o: