Problemy z zatokami, gardłem, skórą, a wreszcie wzrokiem... Klimatyzacja, która znacząco przyczyniła się do poprawy warunków lecznictwa, a wręcz uratowała życie wielu ludzi, może też okazać się wrogiem zdrowia i samopoczucia. Nie tylko w upalne dni, gdy zabójcze okazują się skoki temperatury i związany z nimi szok termiczny, ponosimy negatywne skutki ożywczej wymiany powietrza.
Czy będziesz mieć kłopoty i który narząd jest na nie szczególnie narażony? To zależy nie tylko od jakości sprzętu, ale także indywidualnych predyspozycji.
Dołącz do Zdrowia na Facebooku!
Gdy na początku XX wieku 25-letni amerykański inżynier i wynalazca Willis Carrier konstruował pierwszą klimatyzację, od początku zakładał, że będzie to urządzenie pozwalające nie tylko kontrolować w pomieszczeniach temperaturę, ale także wilgotność powietrza.Wprawdzie nie chodziło o ochronę ludzi, a bawełny, która niszczała podczas upałów, jednak wydawało się prawdopodobne, że człowiekowi także będzie się lepiej funkcjonowało w nowych warunkach.
Więcej o historii klimatyzacji
Zobacz także: Prof. Jerzy Szaflik wyjaśnia, dlaczego wszyscy muszą badać wzrok
Niestety, praktyka pokazała, że o ile klimatyzacja w szpitalach w znacznej mierze przyczyniła się do ograniczenia zakażeń (wysoka temperatura sprzyjała namnażaniu mikrobów), to już stworzenie optymalnych warunków dla człowieka często okazuje się nierealne.
Naturalna wilgoć wewnątrz klimatyzacji sprzyja hodowli bakterii i grzybów, a te trafiają do naszych dróg oddechowych wraz ze schłodzonym powietrzem. Teoretycznie, klimatyzacja jest czyszczona i konserwowana, ale praktyka pokazuje, że często niewystarczająco.
Systemy wentylacyjne i klimatyzacyjne powinny umożliwiać stałą, optymalną temperaturę w pomieszczeniu. Praktyka jest taka, że w wielu biurach wiele osób marznie, jest narażonych na podmuchy zimnego powietrza, a część z dobrodziejstw klimatyzatora już nie korzysta, bo schłodzone powietrze po prostu nie dociera. Skoki temperatury obniżają odporność, a stąd już prosta droga do ataku mikrobów.
Wreszcie: powietrze zapewniane przez nowoczesne urządzenia powinno gwarantować optymalną wilgotność. Tymczasem jest skrajnie suche. Jeśli system klimatyzacyjny działa w biurze pełnym komputerów, dodatkowo podgrzewających, a w efekcie osuszających powietrze i ekranów zmieniających niekorzystnie jonizację powietrza, efekt jest przewidywalny.
Najczęstszą konsekwencją okulistyczną spędzania wielu godzin przy komputerze czy w klimatyzowanych pomieszczeniach jest tzw. zespół suchego oka, inaczej zwany syndromem oka biurowego. Mówimy o nim, gdy rogówka i spojówka są w niewystarczającym stopniu pokryte filmem łzowym, z powodu za małej ilości łez, bądź ich niewłaściwego składu.
Objawy zespołu to: uczucie "piasku" pod powiekami, zaczerwienie, pieczenie i ból oczu oraz nadwrażliwość na światło. Dolegliwości nasilają się po nocy: rano dosłownie trudno otworzyć oczy. Nocą naturalnie nasze oczy wydzielają mniej łez, więc oko najdotkliwiej odczuwa niedobory.
Jeśli codziennie spędzasz więcej niż 2 godziny przed monitorem bez przerwy (najlepiej na świeżym powietrzu), twoje miejsce pracy jest źle oświetlone, a światło w żarówkach białe (a nie ciepłe, żółtawe) i dodatkowo biurko często traktowane chemią, szczególnie wrażliwe oczy mogą wyjątkowo ucierpieć. Chociaż zasadniczo zespół suchego oka nie jest schorzeniem groźnym i łatwo się leczy, może doprowadzić do poważniejszych konsekwencji.
Gdy łez jest za mało, zaczynają się także problemy z ostrością widzenia. Wzrok jest "zamglony". Nieleczony zespół suchego oka powoduje rozmaite konsekwencje - od łagodnych objawów przez zapalenia i zmętnienia rogówki, nieraz wymagające interwencji chirurga, aż po nieodwracalne (w skrajnych przypadkach) uszkodzenie gałki ocznej, prowadzące do utraty wzroku.
Warto wiedzieć, że do zbliżonych objawów prowadzi zaburzenie składu łez, czyli: pozornie płynu w oczach jest dosyć, ale jego skład nie zapewnia optymalnej ochrony. Najczęściej nieprawidłowości warstwy lipidowej (jednej z trzech warstw) prowadzą do nieprzyjemnych konsekwencji, bo to ona pozwala oczom unikać nadmiernego wysuszenia.
Gdy naturalny mechanizm nie działa, pomocne są tzw. sztuczne łzy. Jeśli krople są dobrze dobrane (innych potrzebuje osoba z alergią czy wadą wzroku, najlepiej z pomocą okulisty i wystarczająco często stosowane (bywa, że przy skrajnym wysuszeniu trzeba to robić co godzinę), można pokonać problem skutecznie i uniknąć przykrych konsekwencji. Sztuczne łzy są dostępne bez recepty, ale pamiętaj, że mogą okazać się pułapką groźną dla wzroku.
W pracy jest klimatyzacja, ciebie bolą oczy, więc wszystko jasne i można leczyć się samodzielnie? Nie do końca. Przyczyn jest wiele, w tym takie, które same wymagają leczenia. Sztuczne łzy są zwykle skuteczne i nieszkodliwe, ale zdarzają się podrażnienia po stosowaniu źle dobranych lub brak efektów terapeutycznych przy źle postawionej diagnozie, zaawansowanym stadium choroby, itd. Oczy to wyjątkowo wrażliwy, czuły narząd, dlatego niezbędny jest profesjonalny nadzór podczas ustalania rozpoznania oraz leczenia.
Soczewki kontaktowe czy krople do oczu z konserwantami mogą wywoływać objawy zespołu suchego oka. Podobnie jak:
Z klimatyzacji dziś nikt nie zrezygnuje dobrowolnie. Niezależnie od przyczyny i wskazań lekarskich, wszystkim, którym oczy wydają się zbyt suche, także w ramach profilaktyki, przyda się jednak wyłączanie jej, gdy pogoda na to pozwala, a także: