Mam następujący problem: żyję w ciągłym przeświadczeniu, że dolega mi coś bardzo poważnego. Najbardziej obawiam się raka. Jestem po półtorarocznej psychoterapii, ale prawdę powiedziawszy nie czuję się lepiej. Jedną z towarzyszących mi dolegliwości są straszne bóle głowy - o różnym umiejscowieniu i natężeniu, zdarzające się codziennie. Mój lekarz neurolog stwierdził w ogólnym badaniu (opukiwanie młoteczkiem, itd.), że nic poważnego mi nie dolega i że są to bóle napięciowe. Sam na własną rękę chciałem mu dostarczyć dodatkowych danych, więc byłem u okulisty i poza standardowym badaniem ostrości widzenia wykonano mi badanie dna oka i pomiar ciśnienia w gałce ocznej. Wszystko w normie. 5 lat temu miałem wykonywaną tomografię komputerową głowy - też wszystko wtedy było ok. Czy mogę zaufać już lekarzowi i zasnąć spokojnie? Czy tomografia wykonana kilka lat temu ma jakąś wartość diagnostyczną? Czy morfologia, jeśli jest w porządku, stanowi dowód dobrego zdrowia? Czy te badanie, które wymieniłem, są wystarczające, aby uznać, że jestem po prostu znerwicowany, a nie śmiertelnie chory? Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi - jeśli to wszystko potrwa jeszcze dłużej, to chyba oszaleję.
REKLAMA
REKLAMA
Odpowiada psycholog Justyna Pawłowska:
Zazwyczaj przyjmuje się, że występowanie napięciowego bólu głowy może być przejawem reakcji na psychospołeczny stres, wywołany wypadkami i sytuacjami, które są stresorodne dla danej osoby. Są to charakterystyczne, długotrwałe, rozlane bóle okolic czołowych i potylicznych, sięgające niejednokrotnie karku i barków. Towarzyszy im często rzeczywiste wzmożone napięcie mięśni szyi i karku. Cierpią na nie osoby, których sytuacja środowiskowa jest nasycona lękiem, znajdujące się w stanie ciągłego oczekiwania, że stanie się coś złego, są one niespokojne i napięte. Dla obniżenia dolegliwości zalecana jest psychoterapia grupowa, bądź indywidualna oraz stosowanie metod relaksacyjnych.