Studenckie gniazda, nakładki ze wszystkiego, kucanie na desce - znacie to? Toalety w pociągach, na festiwalach, czasem w urzędach czy szpitalach, podsuwają rodakom wiele ekstremalnych pomysłów. Radzimy sobie jak umiemy, by ujść z życiem po kontakcie z niekoniecznie czystymi sedesami. Oczywiście, stan sanitarny takich miejsc jest dziś nieporównywalnie lepszy niż kiedyś. W PRL-u w miejskich szaletach można było dosłownie utonąć w nieczystościach. Obecnie raczej boimy się (słusznie!) niewidocznego lub słabo widocznego, ale, tak czy owak, wyzwanie pozostało.
Dr Hanna Szweda* (na zdjęciu w galerii na górze artykułu) apeluje, by jednak nie demonizować kwestii związanych z sikaniem i w ogóle korzystaniem z toalety. Stres nie służy pęcherzom moczowym i generalnie ich właścicielom. Ekspertka naszej "Szkoły dobrego sikania" zapewnia, że nawet jeśli raz czy drugi nie zrobisz siku zgodnie z wszelkimi wskazaniami lekarskimi, nie podupadniesz zaraz na zdrowiu.
- W idealnym świecie sikamy bez wysiłku i kombinowania, bez sadowienia się czy nachylania. Człowiek siada na sedesie i sika. Tym razem nie usiądziesz? Wolisz na półstojąco, bo jest brudno? Słusznie! Na pewno więcej szkód można sobie wyrządzić, łapiąc bakterie chorobotwórcze, niż od czasu do czasu sikając na Małysza. To nie jest tak, że przyjmując niewłaściwą pozycję raz na zawsze zaburzysz swój wzorzec sikania - podkreśla uroginekolożka i dodaje, że nawet do czynności fizjologicznych trzeba podchodzić praktycznie, rozsądnie, bez popadania w skrajności.
A co, jeśli pracuję w biurze przez wiele godzin i codziennie przyjmuję nieprawidłową pozycję do sikania? Najlepiej się tym nie zamartwiać i sikać prawidłowo zawsze wtedy, gdy tylko jest to możliwe. Zapewne 1-2 niewygodne wysikania dziennie nie mają aż takiego znaczenia. U osób przepracowanych, spędzających mnóstwo czasu przy biurku, cały aktywny dzień spędzających w pracy, mogą pojawić się problemy ze zdrowiem, nie tylko konsekwencje niewłaściwej pozycji przy oddawaniu moczu. Warto się nad tym zastanowić i szukać life-work balance (zdrowe proporcje między pracą i życiem prywatnym, przyjemnościami), chociaż to przecież niełatwe. Podobnie jak znalezienie rozwiązań doraźnych.
Domagać się od szefa nakładek na sedes? Ich zwolennikami są głównie osoby, które rzadko próbowały tego rozwiązania. Problemem bywa wszystko. Rozpakowanie i nieuszkodzenie zwykle cienkiego, sztywnego papieru, a wreszcie założenie. Zresztą, jak to zrobić higienicznie, jeśli deska jest posikana, umazana kupą? Nawet jeśli się odważysz opakować taki sedes, na pewno na nim usiądziesz?
- Od studentów wiem, że jest też popularna metoda "na gniazdo", czyli deskę osłania się grubą warstwą papieru toaletowego. Im brudniej, tym grubsza warstwa. I co potem z tym papierem niby? - zastanawia się dr Szweda, ostrzegając, że można zapchać sedes i narobić sobie prawdziwych nieprzyjemności.
- Osoby, które są bardzo wysportowane i niewiele ważą, teoretycznie mogłyby ukucnąć, trzymając nogi na desce. Zresztą kucanie to pozycja odpowiednia do sikania. Trudno jednak sobie nawet wyobrazić aferę, jaka mogłaby wybuchnąć po uszkodzeniu sedesu i utknięciu w nim. Zdecydowanie odradzam, chociaż wiem, że nie tylko desperaci podejmują również takie próby - dodaje dr Szweda.
Co poleca? Odkażacze w spryskiwaczu. Ta metoda też nie jest idealna, ale z powyższych wydaje się najbardziej rozsądna. Oczywiście pod warunkiem, że dobierzemy bezpieczny preparat, a potem deskę przetrzemy lub osłonimy nakładką. Żrący płyn i pośladki to nie jest dobry tandem.
Dlaczego kucanie ma być dobre do sikania? Klasyczna pozycja, którą przyjmujemy na sedesie - plecy w stosunku do pośladków pod kątem ok. 90 st. (patrz nasze grafiki powyżej) nie jest przyjazna ani do sikania, ani do robienia kupy. Mięśnie są nienaturalnie napięte, odbytnica zgięta, nieprawidłowo ustawiają się właściwie wszystkie narządy w miednicy. Nieprzypadkowo w wielu kulturach toaleta jest skonstruowana w taki sposób, że stanowi otwór w ziemi, nad którym kucamy. To rozwiązanie nie pasuje do naszych obyczajów - my lubimy zasiadać na sedesie jak na tronie. I dobrze, pod warunkiem, że pod nogi ustawimy odpowiedni podnóżek w taki sposób, by unieść nogi i zapewnić właściwe ustawienie pleców w stosunku do pośladków (ok. 35 st.).
Zatem, zamiast zamartwiać się, że poza domem sikasz na półstojąco i to nie jest zdrowe, zadbaj, by wtedy, kiedy już możesz wygodnie usiąść na sedesie, korzystać z podnóżka. Bez trudu kupisz odpowiedni stołeczek, niejednokrotnie dostępne są modele składane, które można zabrać do pracy czy na wakacje.
Wiesz, że te zasady dotyczą również mężczyzn? Tak, panowie również powinni siadać na sedesie, gdy robią siku. Pozycja stojąca wydaje się najwygodniejsza i na pewno jest dobrym rozwiązaniem poza domem, gdy można skorzystać z pisuaru. Na sedesie już nie.
Krążące w sieci opowieści o poprawionych funkcjach seksualnych u mężczyzn, którzy zdecydowali się sikać na siedząco, zdaniem dr Szwedy są mocno przesadzone. Niewątpliwie jednak są powody, by panowie w toalecie usiedli. Po pierwsze to pomaga wielu panom, którzy mają problemy z opróżnianiem pęcherza i rozluźnianiem mięśni. Gdy pojawiają się pierwsze problemy z wysikaniem się do końca, warto zmienić pozycję i często to znacząco poprawia sytuację. Jeśli nie, należy jak najszybciej skonsultować się z urologiem. To nie musi być nic poważnego, ale ocenę sytuacji trzeba zostawić specjaliście.
Oczywiście, wielu mężczyzn twierdzi, że niezawodnie trafia do sedesu, sikając na stojąco. Niestety, praktyka mówi co innego. Rozpryskujący się mocz, nawet niewidoczne drobinki, może zawierać bakterie groźne dla innych osób korzystających z toalety. Infekcje dróg moczowych to w większym stopniu problem kobiet. Różnice anatomiczne (choćby krótsza cewka moczowa pań) sprawiają, że kobiety są bardziej podatne na zakażenia. Narażone są też na infekcje narządów płciowych. Dżentelmeni nie zastawiają na kobiety mikrozasadzek na klozetowych deskach.
Obiecujemy szerzej omówić kwestie męskiego sikania i problemów z nim w czwartym odcinku cyklu (trzeci będzie poświęcony kobietom i metodom leczenia nietrzymania moczu).
Zdecydowanie lepiej już wysikać się poza domem w pozycji półstojącej lub stojącej, niż łamać złote zasady zdrowego sikania. Niektórzy tymczasem kombinują, by wypróżniać się tylko u siebie, w komfortowych warunkach.
To naprawdę nie jest dobry pomysł, by wysikać się na zapas przed wyjściem do pracy (dosłownie wyciskając z siebie wszystko do ostatniej kropli moczu), a potem przetrzymywać mocz aż do powrotu do domu. To jest przepis na kłopoty. Należy sikać, gdy nam się po prostu chce i w sposób naturalny opróżniać pęcherz, bez wymuszania, naciskania na brzuch, przyjmowania nienaturalnych pozycji. Inaczej narażamy się na zaburzenie pracy systemu opróżniania pęcherza, a nawet na nietrzymanie moczu.
Uwaga, nietrzymanie moczu to nie jest problem przede wszystkim seniorów, kobiet po menopauzie i osób z poważnymi schorzeniami neurologicznymi. Czasem dotyczy młodych, zdrowych, wysportowanych kobiet, niekoniecznie po ciężkim porodzie (chociaż ciąża, poród i karmienie piersią sprzyjają nietrzymaniu moczu). Zdarza się nawet sportsmenkom z mięśniami dna miednicy (potocznie, nie do końca poprawnie, nazywanymi mięśniami Kegla) jak beton, które mają problem z rozluźnieniem. Stale napięte nie mogą jeszcze bardziej napiąć mięśni w sytuacji, gdy jest to potrzebne (kichnięcie, kaszel).
O ile znamy sposoby na skuteczne napinanie mięśni (czasem wystarczają proste ćwiczenia i uświadomienie sobie, że te mięśnie są), z rozluźnianiem bywa trudniej. Czasem, oprócz rehabilitacji, technik relaksacyjnych, odpowiedniej aktywności fizycznej, potrzebna jest psychoterapia.
Wbrew powszechnej opinii, niewiele jest sytuacji związanych z nieprawidłowym sikaniem, których nie da się leczyć, poprawić trwale i skutecznie. To mit, że na nietrzymanie moczu najlepsze są chłonne podpaski o świeżym zapachu. O tym wszystkim jednak szerzej już w kolejnym odcinku.
* Dr Hanna Szweda jest specjalistką położnictwa i ginekologii. Obszar jej szczególnych zainteresowań stanowi uroginekologia. Obejmuje kompleksową opieką pacjentki z chorobami dna miednicy takimi jak: obniżenie narządów miednicy, nietrzymanie moczu, zespoły bólowe. Wykonuje pełną diagnostykę, prowadzi leczenie zachowawcze, farmakologiczne, a także wykonuje zabiegi operacyjne. Prowadzi multidyscyplinarną opiekę we współpracy z fizjoterapeutami, psychologiem oraz innymi specjalistami. Wykładowca akademicki Wydziału Lekarskiego i Nauk o Zdrowiu Krakowskiej Akademii im. A.Frycza Modrzewskiego, prowadzi także liczne kursy dla specjalistów.