Rynek suplementów diety to jeden z najprężniej działających w Polsce. W rejestrze Głównego Inspektoratu Sanitarnego znajduje się prawie 30 tys. produktów zgłoszonych właśnie jako suplementy. O ile w latach 2013-2015 przybywało ich 3-4 tys. rocznie, o tyle w 2016 r. już 7,4 tys.
Statystycznie każda osoba w naszym kraju wydaje rocznie przynajmniej 100 zł na tego typu produkty. Aż 43 proc. przypisuje suplementom właściwości, których w rzeczywistości nie posiadają, a aż 50 proc. uważa, że są one poddawane takim samym kontrolom, jak leki.
Tymczasem ze strony internetowej Najwyżej Izby Kontroli dowiadujemy się, że obecne prawo pozwala na to, aby każdy mógł wprowadzić na rynek suplement, deklarując jedynie jego skład:
Teoretycznie istnieją szanse, że produkt, który trafia na rynek, zostanie zbadany, jednak w praktyce skala rynku przekracza aktualne możliwości kontrolne Inspekcji Sanitarnej. (...) W licznych przypadkach sprzedawane suplementy diety nie są badane. Ochrona konsumentów staje się wówczas fikcją.
Kontrolą suplementów powinien zajmować się GIS - Główny Inspektorat Sanitarny, jednak nie jest on w stanie sobie poradzić z zalewem produktów na rynku. Organy kontroli wychodziły z założenia, że jeżeli suplementy są stosowane zgodnie z zaleceniem zamieszczonym na opakowaniu, nie stanowią one zagrożenia dla zdrowia i życia. W związku z tym Inspekcja Sanitarna nie wykonywała w ogóle kompleksowych badań pod kątem zgodności faktycznego składu suplementu ze składem umieszczonym na opakowaniu.
Jak się okazuje, założenie GIS-u było nie tylko błędne, ale mogło mieć również dramatyczne skutki. Otóż Najwyższa Izba Kontroli zleciła badanie losowo wybranych suplementów diety Narodowemu Instytutowi Leków. Efekt?
Na jedenaście badanych prób w czterech próbkach suplementów diety z grupy probiotyków stwierdzono obecność niewykazanych w składzie szczepów drobnoustrojów. Również w czterech próbkach poddanych badaniu stwierdzono niższą niż deklarowana na opakowaniu liczbę bakterii probiotycznych.
Co więcej, w jednej próbce wykryto zanieczyszczenie produktu - obecność bakterii chorobotwórczych z grupy Enterococcus Faecium, czyli tzw. bakterii kałowych. Ich obecność stwarzała poważne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów.
GIS nie radzi sobie nie tylko z kontrolą produktów, ale również szybkim reagowaniem na zgłaszane problemy. Na otrzymane wyniki badań laboratoryjnych suplementu diety z grupy tzw. „spalaczy tłuszczu” - wskazujące na zafałszowanie produktu stymulantami podobnymi do amfetaminy - Główny Inspektor zareagował dopiero po blisko czterech miesiącach.
Jeszcze gorzej ma się sprawa z produktami oferowanymi nieoficjalnie poprzez strony internetowe. W marcu 2016 r. pracownicy NIK zauważyli ogłoszenie, w którym oferowano substancję zwaną potocznie pigułką gwałtu.
NIK zwraca również uwagę na zaniedbania ze strony Ministerstwa Zdrowia:
W Ministerstwie Zdrowia nie zapewniono warunków organizacyjno-finansowych do realizacji przez Radę do Spraw Monitoringu Żywności i Żywienia zadań związanych z funkcjonowaniem programu monitoringu na potrzeby oceny ryzyka. Co najmniej od 2011 r. Rada nie realizowała przypisanych jej zadań, a Minister Zdrowia nie egzekwował od niej przygotowywania stosownych opracowań, przyjmując bierną postawę w tym zakresie.
Dopóki nie wprowadzi się spójnych i skutecznych zasad kontroli suplementów diety, nie mamy pewności, czy informacje zawarte na opakowaniu danego produktu są w 100 proc. prawdziwe.
Należy zdać sobie zatem sprawę, że suplementy to nie leki i chociaż są powszechnie dostępne, nie powinno się ich kupować bezrefleksyjnie bez konsultacji z lekarzem. Szczególnie że nie tylko substancje w nich zawarte mogą być szkodliwe. Podejmowanie leczenia na własną rękę suplementami diety może bowiem wpłynąć negatywnie na nasze zdrowie:
Np. przedawkowanie witaminy A może mieć działanie teratogenne, nadmiar miedzi może powodować uszkodzenia wątroby, wysokie dawki fluoru - fluorozę, nadmiar żelaza - hemochromatozę. Osobom w trakcie kuracji antynowotworowej podanie przetworów zielonej herbaty zaburza leczenie przeciwnowotworowe. U osób chorych na epilepsję przyjmowanie preparatów z Ginkgo biloba powoduje redukcję skuteczności leków przeciwpadaczkowych. Pacjenci leczeni przeciwkrzepliwie warfaryną nie powinni stosować suplementów diety z zieloną herbatą czy żeń-szeniem, które obniżają skuteczność przeciwkrzepliwą leku.
1. Orange Triad
2. Orange Triad + Green
3. Complete sleep
4. 5-HTP - kapsułki
5. Arnold Iron Dream
6. Creation
7. Candida Clear
8. Black Walnut Hulls
9. Holistic UltraBalans
10. Animal Pump
11. Kapsułki Flatol
12. Sinulan Junior Gardło
13. CROSTREC PRE -W-BOX
14. AMIXTM MyoCell® 5 Phase
15. Diaval Caps
16. Potassium nitrate
17. Tropinol XP
18. Compete! (smak: tangy tangerine, fruit punch slam, lemon drop)
19. Amino pump
20. Mex M-Test pro
21. Xtreme Detonator
22. Pre Shock
23. Beta stim
24. Platinum Multivitamin
25. Cyclin GF
26. NO-Bomb
27. IHS TECHNOLOGY BS BURN SHAPE 2.0 FAT BURNER
28. Plusssz Care Dzień Bez nerwów - tabletka do połykania
29. Plusssz Care Dzień Bez nerwów - tabletka musująca
30. Wobenzyn N
31. Multi-Enzyme Formula
32. Mango Peach Powder
33. B52+
34. Animal cuts - saszetki
35. Animal m-Stak
36. Animal Pack
37. Black Bombs
38. Duo Lactil