Skin fasting został spopularyzowany przez w 2011 roku przez japońską firmę kosmetyczną Mirai Clinical, która inspirację znalazła w filozofii zen oraz u... Hipokratesa. Pomysłodawcy powołują się więc na filozofa, który głosił, że post może być znakomitym lekarstwem. Uważają, że skóra ma naturalną zdolność do dbania o swój stan, a nadmiar kosmetyków tylko to zagłusza. Stąd pomysł, aby dać skórze odetchnąć od nadmiaru wszystkich tych substancji, którą ją nieustannie pokrywamy.
Skóra powinna oddychać. Wiele środków pielęgnacyjnych to kremy czy maski, które szczelnie pokrywają skórę, zatem ogłoszono, że czas odsłonić skórę na działanie tlenu. Jak napisała na swoim blogu pomysłodawczyni akcji oraz założycielka firmy Koko Hayashi: "trzeba czasami dać skórze spokój".
Powołała się przy tym na nieznane bliżej badania Japończyków nad procesem regeneracji skóry. Mieli oni przez miesiąc badać osoby, które zaniechały stosowania kosmetyków i stwierdzić, że "głodzenie" skóry poprawiło jej stan i spowodowało detoksykację.
Koko Hayashi zachęca do rezygnacji na jedną noc w tygodniu z produktów pielęgnacyjnych, czyszczących i nawilżających itp. w celu wzmocnienia naturalnej bariery ochronnej skóry, osłabionej przez ciągłe "dożywianie". W ten sposób uwalniamy sebum, naturalną wydzielinę skóry, która ją nawilża i ochrania - zapewnia. Proponuje także jeden dzień w tygodniu spędzić bez makijażu, a oczyszczać skórę wyłącznie wodą. Zachęca, aby w tych dniach, gdy "głodzimy skórę", pić sporo wody oraz zażywać witaminy.
W sieci znajdziemy wiele relacji kobiet, które zdecydowały się na Skin fasting - post skóry. Jedna z blogerek, odkryła na przykład, że zaniechanie na tydzień smarowania skóry twarzy jakimkolwiek kosmetykiem, pozwoliło jej odkryć, czego tak naprawdę jej skórze brak. Otóż - nawodnienia. Łuszcząca się i sucha, pękająca skóra poprawiła się zaraz po tym, jak autorka zaczęła pić więcej wody. Doszła więc do wniosku, że smarując skórę, po prostu maskowała swój problem - odwodnienie.
Z kolei na stronach magazynu Elle ukazała się dramatyczna relacja dziewczyny, która radykalnie podeszła do zagadnienia - zrezygnowała całkowicie z wszelkich kosmetyków na dwa tygodnie. Swoje doświadczenia podsumowała stanowczym: "Nigdy więcej". Zanim zabrała się za radykalny skin fasting, zadzwoniła do lekarza dermatologa, Whitneya Bowe'a. Szkoda, że nie posłuchała jego rady:
Ograniczenie nadmiernie uciążliwych rytuałów i produktów do pielęgnacji skóry może być nie tylko wyzwalające, ale także zdrowe dla skóry. Ale lepiej, aby było to coś w rodzaju diety dla skóry, niż całkowity post.
Dermatolog dodał, że może to być dobry moment na przemyślenie i poprawę swojego sposobu pielęgnowania skóry i odrzucenie nadmiaru środków kosmetycznych. "Może niektóre produkty nakładamy na skórę zupełnie niepotrzebnie" - mówi dalej lekarz. Proponuje, aby nakładać na skórę maksymalnie 3-4 produkty dziennie przez kilka tygodni i sprawdzić, który rzeczywiście działają na skórę, a nie tylko drenują nasze kieszenie. Taki post dla skóry może być korzystny dla osób, które mają tendencję do nadmiernego oczyszczania ciała środkami antybakteryjnymi - kontynuuje dr Bowe - ponieważ pozbawia wtedy skórę mikroorganizmów, które są niezbędne do normalnego funkcjonowania.
W naszym filmie mówimy o tym, jak przebiega proces starzenia się skóry.
"Głodzenie skóry" nie jest dla każdego. Nie poleca się go osobom z problemami skórnymi, takimi jak na przykład trądzik, ponieważ może to skutkować nasileniem się objawów. Nie ma też żadnym dowodów naukowych, że zaprzestanie oczyszczania i nawilżania skóry pomoże w "detoksykacji". Nic takiego nie istnieje. Skóra nie oczyszcza się w ten sposób - pisze kolejna blogerka. Nie wspominając już o tym, że zaniechanie ochrony skóry filtrem UV może się źle skończyć.
Do właściwego nawilżenia i odżywienia skóry nie wystarczy naturalne sebum - przypominają przeciwnicy skin fastingu. Potrzebne są inne składniki, których skóra sama nie wytwarza. Jeśli skóra jest z rodzaju suchych, raczej sama sobie nie poradzi bez kremów nawilżających.
Korzyści, jakie możemy odnieść z "głodówki skóry" to przede wszystkim uświadomienie sobie, że być może nie wszystkie preparaty i maski, które nakładamy na twarz są nam rzeczywiście potrzebne. Działanie niektórych preparatów nakłada się na siebie, są też takie, które podrażniają naszą skórę lub są nieodpowiednio dobrane do naszego typu cery. To świetna okazja, aby rozstać się z takimi źle dobranymi preparatami. Z korzyścią dla swojej kieszeni.
Źródła: Mirai Clinical, Man Repeleler, Elle, Healthline