To nie jest marginalny problem. Proces łysienia zachodzi u 3-4 milionów Polaków. Łysieje:
Statystycznie łysiejący mężczyzna traci około pięciu proc. swoich włosów rocznie, zatem proces przebiega średnio przez 15 do nawet 25 lat. Nie można go cofnąć, można jednak opóźnić, a w niektórych przypadkach nawet zatrzymać. Im szybciej problem zostanie skonsultowany i rozpocznie się leczenie, tym większa szansa na uratowanie choćby części włosów. O decyzję jednak niełatwo.
W zasadzie łysienie to nic takiego. Utrata włosów nie boli, nie ma wpływu na zdrowie ogólne. Tymczasem dla wielu mężczyzn to proces ciężki do zniesienia. Kojarzy się ze starzeniem, słabością, utratą męskości, powoduje spadek samooceny. Tracąc włosy w niepokojącym tempie, panowie często odczuwają wstyd, ale cierpią w ciszy i unikają konsultacji lekarskiej. Tymczasem jest ona konieczna, żeby zdiagnozować, gdzie leży problem i ewentualnie móc go rozwiązać. Jeśli tracisz powyżej 100 włosów dziennie, sprawa na pewno już wymaga działania. Na pewno nie zaszkodzi konsultacja zawsze, gdy wyraźnie zauważasz, że włosów na szczotce, pościeli czy w odpływie wanny, zostaje wyraźnie więcej niż wcześniej.
Każdy włos przechodzi trzy fazy:
Gdy dochodzi do nienaturalnego osłabienia włosa, skraca się faza anagenu i szybciej nadchodzi moment jego wypadania. Włosy zdrowe pozostają na głowie kilka lat, włosy u osoby zmagającej się z łysieniem - kilka tygodni.
Skonsultuj się z lekarzem dermatologiem, najepiej takim, który dodatkowo specjalizuje się w trychologii. Pamiętaj, że trycholog nie musi być lekarzem. Coraz więcej osób kończy jedynie kursy trychologiczne. Osoby te niewątpliwie mogą mieć sporą wiedzę o skórze i włosach, jednak w sytuacji, gdy źródłem problemów jest choroba, nie pomogą. Doradzą w zakresie pielęgnacji, jednak nie są uprawnione do wystawiania recept czy kierowania na badania specjalistyczne, choćby w zakresie zdrowia ogólnego.
Najbardziej prawdopodobna diagnoza to tzw. łysienie androgenowe, zwane potocznie męskim. Dotyczy ono dziewięciu na 10 łysiejących mężczyzn i oznacza uwarunkowanie genetyczne.
Udowodniono, że u mężczyzn wykastrowanych przed dojrzałością płciową takie łysienie nigdy nie zachodziło, dlatego też to testosteron jest najczęściej "oskarżany" za męskie łysienie. I sporo w tym prawdy.
Łysienie typu męskiego (androgenowego) to skutek wysokiego poziomu dihydrotestosteronu (DHT), który może osłabiać mieszki włosowe. Powstaje on z męskiego hormonu testosteronu, zarazem to nie sam testosteron odpowiada bezpośrednio za łysienie, ale enzym 5-alfa-reduktaza, który jest odpowiedzialny za przekształcenie testosteronu w dihydrotestosteron. Jednocześnie im więcej testosteronu, tym zazwyczaj więcej DHT, więc związek jest dość oczywisty.
Na geny wiele poradzić nie można, ale, zarówno u kobiet jak i mężczyzn, występuje też łysienie telogenowe. Włosy zniszczone po prostu wypadają szybciej. Przyczyny? Jest ich sporo, choćby:
Każde osłabienie włosa będzie wpływać na jego strukturę. Zniszczone włosy stają się kruche, łamliwe, a finalnie mogą nawet wypadać. Łysienie telogenowe jest na szczęście przejściowe i łatwo sobie z nim poradzić. Konieczne jest przywrócenie organizmu do równowagi. Pomoże szeroko rozumiana poprawa stylu życia. Potrzebny jest też czas, bo pozwala na regenerację po urazach, zakończenie terapii lekowej czy zmiana przyjmowanych preparatów (nigdy nie rób tego samodzielnie, tylko w porozumieniu z lekarzem). Wskazane będzie uzupełnienie niedoborów w diecie - wzbogacenie jej o dobre źródła żelaza, selenu, cynku, białka, witamin C, E i z grupy B.
Łysienie może być też skutkiem leczenia obciążonego sporym ryzykiem poważnych efektów ubocznych, choćby radioterapii i chemioterapii, a także przypadkowego napromieniowania, zatrucia metalami ciężkimi, chorób autoimmunologicznych. Ustępuje najczęściej niedługo po powrocie do zdrowia lub zaprzestaniu terapii.
Wypadanie włosów wymaga wyjaśnienia z lekarzem, bo bywa też jednym z pierwszych objawów różnych schorzeń, choćby:
Osłabienie włosów (a wraz z nimi często skóry oraz paznokci) i ich szybkie niszczenie są jedną z najczęstszych reakcji na infekcje, choćby grypę czy zwykłe przeziębienie, ale problemy powinny ustąpić wraz z powrotem do zdrowia.
Aby mieć zdrowe włosy, trzeba zadbać o zdrową skórę głowy. Dlatego pierwszym krokiem w zapobieganiu wypadania włosów jest stosowanie dermokosmetyków, delikatnych i hipoalergicznych szamponów oraz odżywek. Często sprawdzają się preparaty ziołowe, zawierające wyciągi z łopianu, skrzypu czy pokrzywy, wzbogacone w witaminę B7 (biotyna) czy polifenole.
Czasem pomocne są też doustne preparaty witaminowo-mineralne, ale te najlepiej stosować w porozumieniu z lekarzem. Warto wiedzieć, że nawet niewinna biotyna może zakłócać wyniki badań tarczycy i utrudniać właściwą diagnozę.
Wciąż nie ma niezawodnych leków na porost włosów, a nawet na zatrzymanie łysienia. Są jednak środki, które mogą pomóc: finasteryd zatrzymujący produkcję DHT czy minoksidil, poprawiający krążenie w skórze głowy. Oba stosuje się w formie leków, jak i tzw. koktajli odżywczych, podawanych podczas mezoterapii igłowej (zabieg medycyny estetycznej, pozwalający na bezpośrednie dostarczenie substancji odżywczych do skóry właściwej głowy). Na pierwsze widoczne efekty trzeba jednak czekać nawet do pół roku.
Te środki mogą być zupełnie wystarczające w niektórych przypadkach i zupełnie nieskuteczne w innych. Wtedy pomóc mogą inwazyjne zabiegi na włosach. Wszystkie powinny oczywiście zostać przeprowadzone pod nadzorem lekarza.
Popularność zyskuje autotransplantacja włosów, czyli ich przeszczep w obrębie tego samego organizmu. Pobiera się włosy z miejsc, gdzie jest ich wystarczająco i umieszcza tam, gdzie jest ich za mało, bądź wcale. Poza tradycyjną metodą ręczną od kilku lat stosuje się również przeszczep włosów za pomocą maszyny. Włosy są najczęściej przeszczepiane z okolic potylicy, gdzie nie działa DHT, więc nowo przeszczepione włosy nie powinny nadmiernie wypadać.
Stosunkowo nowoczesnym rozwiązaniem jest częściowe uzupełnianie włosów. Przy łysieniu miejscowym możliwe jest dopasowanie włosów syntetycznych, maksymalnie przypominających naturalne i przymocowanie ich do skóry głowy. Nie jest to, oczywiście, metoda leczenia, ale ukrywa wstydliwy problem i jest znacznie tańsza niż przeszczep włosów. Zbliżony efekt przyniesie używanie peruki, jeśli łysienie jest już mocno zaawansowane. Współczesne peruki naprawdę bywają nie do odróżnienia od włosów naturalnych.
Na całym świecie prowadzi się badania, dzięki którym lepiej zrozumiemy przyczyny łysienia i łatwiej będzie je zwalczać. Niewykluczone, że przełom jest tuż-tuż. Okazało się choćby, że lek cyklosporyna A (zapobiegający odrzuceniu przeszczepu) czy WAY-316606, preparat początkowo planowany do leczenia osteoporozy, powodują niespodziewany efekt uboczny - porost włosów. Możliwe, że pogłębione badania tych preparatów lub pełne odkrycie mechanizmów, które odpowiadają za to zjawisko, przyczynią się do wreszcie skutecznego leczenia łysienia.