Jeśli twoje dziecko ma rodzeństwo, jest spora szansa, że właśnie brata czy siostrę poczęstuje wirusem. Zagrożeni są również dziadkowie, tak często proszeni przez rodziców o opiekę nad przeziębionym malcem, gdy nie można wziąć wolnego w pracy.
Kształtujący się wciąż układ immunologiczny (odpornościowy) dziecka jest słabiej przygotowany do walki z infekcjami niż u osoby dorosłej. W przypadku wielu zagrożeń skutecznej walki uczy się dopiero po kontakcie z patogenem, choćby wytwarzając przeciwciała. Ten element tzw. pamięci immunologicznej czeka na ponowny atak (lub pojawienie się bardzo podobnego zagrożenia) i następnym razem zazwyczaj działa już szybciej, skuteczniej.
Niestety, do czasu. Osoby starsze, podobnie jak dzieci, należą do grupy podwyższonego ryzyka, chociaż, teoretycznie, powinny być najlepiej chronione. Tymczasem z wiekiem nasza odporność coraz częściej zawodzi. Niejednokrotnie problemem jest nie tyle unikanie zagrożeń, co zwalczanie infekcji, jeśli do zakażenia już dojdzie. A nawet najdoskonalszy system może zawieść w sezonie infekcji, głównie z powodu wielu ataków naraz. Tylko zwykłe przeziębienie powoduje ponad 200 różnych wirusów. Czyhają na nas także bakterie i inne patogeny. Nawet najszczelniejszy system ochrony może czasem coś przepuścić.
W przypadku wielochorowości, problemu, z którym zmaga się wiele osób w podeszłym wieku, nawet banalne przeziębienie może doprowadzić do groźnych powikłań. Osłabiony organizm jest nie tylko łatwiejszym celem. Zaostrza się przebieg pozostałych chorób i to już bywa poważnym wyzwaniem dla medycyny. Zatem, nim zdecydujesz, że babcia czy dziadek to lepszy pomysł od zwolnienia lekarskiego, warto pamiętać, że dla nich zasadniczo niegroźna infekcja może okazać się trudnym przeciwnikiem. Z pewnością nie jest dobrym pomysłem zostawianie dzieci z kichającą, osłabioną osobą starszą.
A dlaczego chorują także dorośli w wieku produkcyjnym? To, że mikroby preferują słabsze jednostki, nie oznacza, że nie pokuszą się o atak na inne. Zwłaszcza, że nawet dojrzały, sprawny system bywa osłabiony. Spadek odporności bywa nagły, a mieszkające w twoim domu wirusy czy bakterie czekają cierpliwie na taki moment. I problem gotowy.
W sezonie infekcji nakłada się wiele czynników osłabiających odporność. Przykładowo:
Jeśli serwujesz organizmowi kumulację czynników, wirus przyniesiony przez dziecko do domu ma większą szansę cię dopaść.
Twoje dziecko choruje częściej niż rówieśnicy? Niewykluczone, że masz podobnie. Nasza odporność w znacznym stopniu zależy od genów, ale to nie oznacza, że pozostajemy zupełnie bezbronni, gdy natura okazała się mniej łaskawa.
Naszą zbiorową wyobraźnią zawładnęły obecnie koronawirusy, bo zagrożenie z każdą chwilą okazuje się bardziej realne. Zarazem: warto pamiętać, że zwykła grypa zabiła już w tym sezonie kilkudziesięciu Polaków, a jednak jej jakoś się nie boimy, nie szczepimy siebie i dzieci.
Osoby z obniżoną odpornością muszą się liczyć z ciężkimi powikłaniami nawet po banalnym katarze. Niejednokrotnie zresztą również jest wywołany przez koronawirusy, ale łagodniejsze dla nas – głównie dlatego, że od dawna znane ludzkiemu układowi odporności.
Sposoby na wirusy i inne choroby od lat są niezmienne. Poza szczepieniem, które zapobiega tylko grypie, a infekcjom grypopodobnym już niekoniecznie, ważne są:
Jak najczęstsze mycie rąk wodą z mydłem to podstawa. Gdy wracasz do domu, wychodzisz z toalety, przygotowujesz lub spożywasz posiłki (choćby jabłko) – wcześniej umyj ręce. Koniecznie.
Większość sezonowych intruzów roznosi się drogą kropelkową. Co to oznacza? Można coś złapać nie tylko wtedy, ktoś na ciebie kichnie. Wirusy wydostające się z dróg oddechowych osiadają na przedmiotach – poręczy w autobusie, zabawkach dziecka, stoliku kuchennym. Mogą tam przetrwać całkiem długo. Wystarczy, że dotkniesz takiego miejsca, a potem ręką potrzesz nos, twarz, dotkniesz tego jabłka, które później jesz – problem gotowy.
Tak, trzeba też sprzątać. Nie chodzi o obsesyjne sprzątanie, ale jeśli infekcje rządzą w domu – przemyj zabawki, zetrzyj kurz na mokro. Odpada też dawanie gryza, wspólne sztućce, ręczniki. Niektóre mikroby są odporne na wysoką czy niską temperaturę, a nawet detergenty. Większość jednak panicznie boi się nawet zwykłego mydła.
A jednak – znowu coś cię bierze? Wskocz do łóżka, wypij malinową herbatkę, nie panikuj. Może też wypróbować coś z apteki, co poleci farmaceuta czy zaufana sąsiadka. Czasem organizmowi przyda się podkręcenie odporności, choćby z pomocą leku homeopatycznego w granulkach, od pierwszych objawów przeziębienia i grypy. Na zdrowie!