Prof. Krzysztof Simon: To kompletna bzdura! Za chwilę będą jeszcze mówić, że szczepionki zmniejszają mózg i zmieniają psychikę (piekli się profesor – przyp. red). Nic takiego się nie dzieje i proszę takich rzeczy nie powtarzać. Natomiast zdarzają się oczywiście powikłania w obrębie ośrodkowego układu nerwowego, gdzie nie ma receptorów do tego wirusa. Są one niewątpliwie wynikiem zaburzeń perfuzji naczyniowej przepływów krwi przez mózg. Dotyczy to zakrzepicy.
Nie ma takich dowodów, bo tam nie ma takich receptorów dla tego wirusa. Koronawirus nie działa na tkankę w takim znaczeniu. Natomiast uszkadza mózg wtórnie. Chodzi o to, że powoduje wtórne uszkodzenia naczyń, które penetrują mózg. Tkanka nerwowa może być też uszkadzana przez cytokiny uwalniane nasilonym procesem zapalnym w płucach.
U niektórych pacjentów na początku COVID-19, niezależnie od objawów ze strony układu oddechowego czy pokarmowego, obserwowana jest faza otępienia (mgły mózgowej) spowodowana ostrą infekcją wirusową i prawdopodobnie zaburzeniami przepływu naczyniowego ukrwienia mózgu, plus być może wysiewu cytokin. My nie znamy tych wszystkich procesów, ale nie jest to morfologiczne uszkodzenie przez wirus. SARS-CoV-2 bezpośrednio nie uszkadza mózgu.
Tak. Ogromnie zwiększa się przez to zagrożenie udarem. Chodzi głównie o udary niedokrwienne, ale też krwotoczne. Bo to są dwa różne typy. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że w jednym krew się leje do głowy, a drugim, że nie przepływa, co też prowadzi do obumierania tkanki nerwowej.
My tego nie robimy rutynowo, ale u części pacjentów wykonujemy takie badania (zwłaszcza przy ciężkim przebiegu zakażenia wariantem delta) i bezwzględnie przy jakichkolwiek objawach ze strony ośrodkowego układu nerwowego. Proszę pamiętać, że na przykład zaburzenia smaku czy węchu, które zdarzały się przy zakażeniach, też można uznawać za uszkodzenie tej ''starej'' części mózgu (diencefalonu). Tylko w tym przypadku nie zachodziło to w takiej relacji, że wirus wniknął do komórek i je uszkodził. Tak nie jest. Wirus się tak nie zachowuje.
O... (podnosi głos profesor – przyp. red.) niedobór witaminy D sprzyja prawie wszystkim możliwym infekcjom. Podkreślam raz jeszcze – wszystkim. Zresztą prowadzimy nad tym badania. Sprzyja też nowotworom i oczywiście wydaje się, że duże niedobory witaminy D wpływają na cięższy przebieg COVID-19. Stąd suplementacja witaminą D3 jest potrzebna zwłaszcza w takich warunkach, jakie mamy w Polsce jesienią i zimą.
Dyskusja na ten temat cały czas się toczy. Nadmierne spożywanie witaminy D oczywiście jest zbędne i grozi kamicą nerkową, ale powszechnie wiadomo, że niedobory tego składnika sprzyjają infekcjom i nowotworom. W przypadku COVID-19 nie jest to takie jednoznaczne i jest szereg prac naukowych, które to sugerują. Są również takie badania, jakie pani cytuje, które twierdzą, że tak nie jest. Jak zawsze zdania uczonych są podzielone.
Ja uważam, że prawidłowy poziom witaminy D3 powinien być normą i o to należy zadbać, także w przebiegu infekcji COVID-19 – podkreślił kategorycznym tonem prof. Simon.
Prof. zw. dr hab. med. Krzysztof Simon jest kierownikiem Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, konsultantem wojewódzkim w dziedzinie chorób zakaźnych, a także ordynatorem I Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. Gromkowskiego we Wrocławiu.