Grypa nabiera rozpędu. Dlaczego wciąż nie łączymy szczepień?

Eliza Dolecka
Konia z rzędem temu, kto zdołał się zaszczepić w Polsce podczas jednej wizyty przeciw grypie i COVID-19. Niby specjaliści zalecają takie połączenie, niby formalnych przeciwwskazań nie ma, a jednak jakoś nie wychodzi. Główna przyczyna to problemy z zaopatrzeniem w szczepionki przeciw grypie.

Więcej o grypie i COVID-19 na Gazeta.pl

Zasadniczo sezon grypowy w Polsce trwa od jesieni do wiosny, najczęściej z wyraźnym pikiem zachorowań w lutym (czasem pod koniec stycznia lub na początku marca). Ochronne działanie szczepionki przeciw grypie obserwowane jest niemal natychmiast po jej podaniu, a optymalne osiągamy już tydzień później. Pełny efekt profilaktyczny utrzymuje się 6-8 miesięcy. Szczepienie ma sens właściwie przez cały sezon, ale według producentów szczepionek Polacy albo szczepią się na początku sezonu (do początku listopada), albo wcale.

W tym roku spieszy się nam jeszcze bardziej. Grypa uderzyła wcześniej niż zwykle, zdecydowanie mocniej niż przed rokiem. Jak wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH, we wrześniu na grypę lub infekcję grypopodobną zachorowało 369,3 tys. osób. Rok temu, w analogicznym okresie, zakażeń było niewiele ponad 191 tysięcy. Oczywiście, to był rok specyficzny, maseczki i siedzenie w domu ograniczyło nie tylko szerzenie się SARS-CoV-2, ale i innych wirusów oddechowych. Problem w tym, że statystyki zakażeń nie wróciły do poziomu sprzed pandemii. W 2019 roku zakażeń było o ponad 80 tysięcy mniej niż obecnie.

Skoro grypa przyszła szybciej, to zapewne wcześniej odpuści? Wszystko wskazuje na to, że raczej dopiero rozwinie skrzydła. W okresie 1-7 października zanotowano w Polsce ogółem 115.814 zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę. Czyli wszystko wskazuje na to, że październik będzie gorszy od września. A zimny listopad, w którym przewidywany jest też szczyt zachorowań na COVID-19? Strach myśleć.

Zobacz wideo

My się grypy nie boimy

Polacy generalnie nie szczepią się przeciw grypie. Co roku na tę formę profilaktyki decyduje się zaledwie kilka procent rodaków. W ubiegłym, rekordowym roku, przekroczyliśmy zaszczepienie sześciu procent populacji. Tyle, co nic, a trudno będzie ten wynik pobić. W 2020 roku strach przed koinfekcją (grypa z covidem) oraz brak szczepionki na COVID-19 przekonywały Polaków do ochrony przed grypą. Niewielkie dostawy szczepionek do naszego kraju nie mogły zaspokoić potrzeb rynku.

W tym sezonie do Polski ma dotrzeć ok. 5 milionów dawek, czyli ponad dwa razy tyle, co przed rokiem. Według Ministerstwa Zdrowia to powinno w zupełności wystarczyć dla wszystkich chętnych.

Dwa miliony szczepionek trafiło lub wkrótce trafi do aptek. Pozostałe dawki zostały zabezpieczone dla grup szczególnego ryzyka, uprawnionych do szczepienia bezpłatnie. W tym roku za darmo mogą zaszczepić się między innymi kobiety w ciąży, seniorzy 75+, medycy czy służby mundurowe (np. żołnierze, policjanci, pogranicznicy).

Tu znajdziesz pełny wykaz:

Dwie szczepionki na jednej wizycie? Były wątpliwości

Ponieważ przynajmniej częściowo grupy uprawnione do szczepienia bezpłatnego przeciw grypie i do przyjęcia dawki przypominającej przeciw COVID-19 pokrywają się, dość naturalny wydawał się pomysł, by szczepienia połączyć i na jednej wizycie zapewnić pacjentom ochronę przeciw dwóm wirusom. Zresztą, punkty szczepień przeciw COVID-19 od dawna świecą pustkami, więc mają moce przerobowe, by zaszczepić przeciw grypie wszystkich chętnych.

Niestety, szybko pojawiły się przeszkody.

Oficjalna ankieta, którą obowiązkowo wypełniali (i w niektórych punktach wciąż wypełniają) pacjenci przed szczepieniem przeciw COVID-19, wyraźnie sugerowała, że szczepionek nie można łączyć. Wśród siedmiu pytań wstępnych, uwzględniających podstawowe przeciwwskazania, jest pytanie o inne szczepienie, wykonane w ciągu ostatnich 14 dni.

embed

Lekarze i urzędnicy mnożyli domysły, dlaczego szczepień nie można połączyć. Zwłaszcza, że nawet niemowlęta otrzymują czasem kilka szczepionek równocześnie, także skojarzonych (w jednym zastrzyku). Podejrzewano, że to nadmierna ostrożność w związku z tym, że mamy do czynienia z nowością lub zapotrzebowanie na precyzyjne odnotowywanie ewentualnych odczynów poszczepiennych - po przyjęciu dwóch szczepionek, trudniej ocenić, która wywołała niepożądaną reakcję.

Tymczasem wszystkie te wyjaśnienia można między bajki włożyć. Jak nas poinformował Jarosław Rybarczyk z Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia, od czerwca 2021 roku obowiązuje już nowy kwestionariusz, chociaż zdarza się, że w niektórych punktach szczepień ich nie zmieniono do dziś (nasz egzemplarz został sfotografowany w ostatnim tygodniu września).

Zgodnie z obecnymi zaleceniami MZ, nie ma konieczności zachowania odstępu czasowego pomiędzy szczepieniem przeciwko COVID-19, a jakimkolwiek innym szczepieniem. Szczepionki przeciwko COVID-19 można podawać w dowolnym czasie, przed lub po podaniu innych szczepionek. Na jednej wizycie lub kilku. Tego samego dnia lub w dowolnym czasowym odstępie. Według ekspertów nie ma to istotnego wpływu na skuteczność szczepionek i ewentualne odczyny poszczepienne.

No i co z tego?

Każdy, kto kiedykolwiek samodzielnie kupował trudno dostępne szczepionki, np. przeciw HPV, wie, że wcale niełatwo przejść przez proces szczepienia.

Gdy szczepionka jest dostępna na miejscu, w punkcje szczepień, problemu nie ma.

Gdy można ją od ręki kupić w najbliższej aptece, też nie jest źle - lekarz wystawia receptę, pacjent w krótkim czasie wraca ze szczepionką, a ta zostaje podana.

Jeśli szczepionkę trzeba zamawiać, czekać na dostawę, trudno to zsynchronizować z wizytą szczepienną. Lekarze zazwyczaj oczekują, że pacjent będzie miał ze sobą paragon potwierdzający zakup szczepionki krótko przed wizytą. Co więcej - trzeba też mieć odpowiednią torbę termiczną, bo lekarz musi mieć pewność, że pacjent zachował tzw. łańcuch chłodniczy, czyli cały czas przechowywał szczepionkę w określonej temperaturze. Niejednokrotnie trzeba wypełniać odpowiedni dokument-deklarację, dotyczący bezpieczeństwa dostarczonej szczepionki.

W przypadku planowanego szczepienia przeciw grypie i COVID-19 sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana.

Żeby samodzielnie kupić szczepionkę przeciw grypie, trzeba wcześniej otrzymać receptę od lekarza pierwszego kontaktu. W wielu miejscach na szczepionkę trzeba czekać (kolejne dostawy spodziewane są niemal do końca roku). Trudno więc zaplanować wizytę szczepienną przeciw COVID-19. Gdy IV fala stała się faktem, a szczepionka mRNA potrzebuje więcej czasu, by dać nam pełną ochronę, opóźnianie szczepienia ze względu na grypę nie wydaje się rozsądne.

A jednak możliwe!

W ostatnich dniach w punktach szczepień przeciw COVID-19 pojawiły się szczepionki przeciw grypie (patrz zdjęcia w naszej galerii na górze artykułu). Już pod koniec lata urzędnicy zbierali deklaracje dot. zapotrzebowania w konkretnych punktach i teraz powoli program jest realizowany.

Po tygodniach zamieszania i informacyjnego chaosu, każdy, kogo czeka szczepienie przeciw COVID-19 (nieważne, którą dawką), może w punkcie zapytać o szczepionkę przeciw grypie i jeśli ta będzie dostępna, przyjąć ją tam razem z przeciwcovidową.

Przychodzenie z własną szczepionką do punktu szczepień jest zbyt ryzykowne, chyba że ustalisz to wcześniej, omówicie zasady przechowywania oraz transportu i lekarz wyrazi zgodę na wykorzystanie szczepionki z zewnątrz. To jednak mało prawdopodobne. Nawet przychodnie rejonowe wolą, gdy na miejscu zaopatrzysz się w szczepionkę. Jeśli jednak produkt ma pochodzić z apteki, najłatwiej o zaszczepienie u lekarza, który wystawił receptę, a ta została zrealizowana krótko przed wizytą lekarską.

W punktach szczepień przeciw COVID-19 dostępne są przede wszystkim szczepionki przeciw grypie dla grup uprzywilejowanych, ale nie tylko. Zdarza się, że oferowane są szczepionki dla wszystkich i można je na miejscu kupić.

A jeśli nie? Szczepionki bywają dostępne w aptekach, przychodniach rejonowych, szczepienia organizują pracodawcy. Jeśli teraz zapiszesz się do kolejki (a nawet kilku), pewnie uda ci się zaszczepić.

Naukowcy zapowiadają, że wkrótce powstanie szczepionka łączona przeciw COVID-19 i grypie. Jest więc szansa, że jeśli będą potrzebne dawki przypominające, załatwienie wszystkiego podczas jednej wizyty szczepiennej będzie realne i komfortowe.

Więcej o: