Badanie kohortowe przeprowadzone w Washington University School of Medicine w St. Louis wykazało, że mężczyźni ciężko chorujący na COVID-19 mieli od 65 do 85 proc. niższe stężenie testosteronu we krwi w porównaniu do mężczyzn łagodniej przechodzących infekcję. Ta różnica była niezależna od innych czynników ryzyka ciężkiego COVID-19 takich jak wiek, otyłość, choroby współistniejące, palenie oraz pochodzenie etniczne.
Od początku pandemii mężczyźni na ogół gorzej przechodzą COVID-19. Przeważają w statystykach najciężej chorych oraz śmiertelnych ofiar koronawirusa. W związku z tym pojawiły się różne hipotezy, próbujące odpowiedzieć na pytanie, co powoduje, że mężczyźni znaleźli się w grupie ryzyka. Próbowano tłumaczyć to różnicami hormonalnymi pomiędzy kobietami i mężczyznami, zakładano, że kobiety być może chronią estrogeny, natomiast testosteron powiązany jest z wyższym ryzykiem ciężkiego COVID-19. Badania przeprowadzone w Washington University wskazują jednak na coś wręcz przeciwnego.
Wyniki naszych badań sugerują, że w przeciwieństwie do dość powszechnej opinii, testosteron może nie być czynnikiem nasilającym objawy COVID-19 u żadnej z płci. Wręcz przeciwnie, może działać ochronnie na mężczyzn
- piszą naukowcy na stronach czasopisma "JAMA Network".
Ciężki COVID-19 powiązany był z niskim poziomem testosteronu, chociaż nie oznacza to automatycznie, że to on przyczynia się do ciężkości choroby. Naukowcy podkreślają, że ich badanie wskazuje jedynie na testosteron jako na marker, czyli sygnał, że coś w organizmie nie najlepiej funkcjonuje, a nie na przyczynę pogorszenia się stanu pacjenta z COVID-19.
Badacze chcą jednak zwrócić uwagę lekarzy, aby podczas leczenia chorych na COVID-19 byli ostrożniejsi podczas stosowania terapii obniżających poziom testosteronu, a zwiększających estrogenu.
W szpitalu przeanalizowano poziomy hormonów we krwi w próbkach pobranych od 90 mężczyzn i 60 kobiet, którzy zostali hospitalizowani z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19. Stężenie hormonów sprawdzano w trzecim, siódmym, czternastym oraz dwudziestym ósmym dniu choroby, ponieważ i tak długo niektórzy pacjenci musieli pozostawać w szpitalu. Naukowcy mieli zatem odpowiednią perspektywę czasową. Badali ponadto poziom estradiolu i hormonu wzrostu - IGF-1.
U kobiet nie zauważono korelacji pomiędzy ciężkim przebiegiem choroby a poziomem któregokolwiek z badanych hormonów. Natomiast u mężczyzn zaobserwowano wyraźną zależność: im niższy poziom testosteronu, tym cięższa choroba. Dla przykładu trzeciego dnia średni poziom testosteronu u najciężej chorych mężczyzn wynosił zaledwie 19 nanogramów na decylitr (uznaje się, że granicą między średnim a słabym poziomem testosteronu u mężczyzn jest 250 nanogramów na decylitr). 37 pacjentów zmarło w czasie pobytu w szpitalu, w tym 25 mężczyzn.
Niższy poziom testosteronu wydawał się wskazywać, którzy pacjenci prawdopodobnie ciężko się rozchorują w ciągu najbliższych kilku dni
- mówi jeden z autorów badania dr Sandeep Dhindsa, endokrynolog w Washington University School of Medicine.
Naukowiec zwraca ponadto uwagę, że istnieje zależność pomiędzy niskim stężeniem testosteronu we krwi a czynnikami ryzyka mającymi związek z ciężkim przebiegiem COVID-19 takimi jak zaawansowany wiek, a także otyłość i cukrzyca. - Wiadomo, że mężczyźni, którzy czują się coraz gorzej, mają też ogólnie niższy poziom testosteronu we krwi - wyjaśnia endokrynolog.
Zespół badawczy odkrył również, że obniżony poziom testosteronu koreluje z wyższym poziomem stanu zapalnego oraz ze wzrostem aktywacji genów odpowiedzialnych za lepsze wykorzystanie krążących po organizmie hormonów płciowych (zwiększają zdolność organizmu do wykrywania i wykorzystywania hormonów).
Źródła: JAMA Network, MedicalXPress.com