Porównujemy szczepionki przeciw COVID-19. Dla nieprzekonanych

Eliza Dolecka
Wszystkie są skuteczne, bezpieczne, chociaż mogą powodować skutki uboczne. Nie działają jednak tak samo, różnią się ceną czy wygodą stosowania. Dostępne w Polsce szczepionki przeciw COVID-19 przede wszystkim mają różny PR. AstraZeneca rzeczywiście "gorsza od Pfizera"? Zastanówmy się.

Społeczeństwo w Polsce nie dzieli się wyłącznie na proszczepionkowców i antyszczepionkowców. Socjologowie apelują, by lekarze, politycy i dziennikarze wreszcie dostrzegli, że twardych przeciwników szczepień jest ok. 10 proc., a osób gotowych bezwarunkowo się szczepić ok. 40 proc. Pozostaje niemal 50 procent obywateli, ogromna rzesza NIEPRZEKONANYCH. To na nich trzeba się teraz skupić, jeśli chcemy realnie zawalczyć o odporność populacyjną, powrót do normalności na dłużej i mieć jesień bez czwartej fali prowadzącej do kolejnych potwornych rekordów śmiertelności rodaków.

Zdecydowanie więcej na ten temat socjolog Tomasz Sobierajski:

Obrażanie się na rzeczywistość nie działa. Wiele osób przyznaje, że ma wątpliwości dotyczące szczepień, ale nie ma gdzie ich rozwiać. Niektórzy lekarze podobno patrzą niemal z pogardą na pytających ("aż strach pytać"), rządzący nie przygotowali poważnej kampanii informacyjnej, która docierałaby do ludzi. Tymczasem ruchy antyszczepionkowe są przyjazne, chętne do "objaśniania", więc skuteczne w przeciąganiu na ciemną stronę mocy. Wydają się bezinteresowne, więc wiarygodne, tymczasem to nie tak. Przeciw szczepieniom występują dobrze zorganizowane, zawodowe grupy propagandystów (więcej na ten temat). Trzeba im przeciwstawiać fakty, a wciąż brakuje chętnych i świadomości, że trzeba to robić.

Stale gorące pytanie wątpiących z ostatnich tygodni dotyczy tego, czym się szczepić. Która szczepionka jest najlepsza? Po prostu sprawdźmy.

Technologia

W Polsce mamy możliwość szczepienia czterema szczepionkami. Dwie wykorzystują nowoczesną technologię mRNA (Comirnaty/Pfizer i Moderna), dwie to szczepionki wektorowe (AstraZeneca i Johnson&Johnson).

Początkowo to szczepionki mRNA budziły największy niepokój. Sugerowano, że ta "nowa metoda w medycynie" to realnie eksperyment. Rzecz w tym, że technologia wcale nie jest taka nowa. Już na początku lat 90. ubiegłego wieku ruszyły pierwsze badania dotyczące jej wykorzystania w terapii oraz profilaktyce chorób zakaźnych. Platforma (baza technologiczna) mRNA wcześniej była wykorzystywana przy opracowywaniu szczepionek przeciw CMV, wirusowi Zika, grypie czy wściekliźnie. Technologia mRNA jest również z powodzeniem wykorzystywana w terapiach przeciwnowotworowych i to od wielu lat.

Szczepionki przeciw COVID-19 zawierają mRNA kodujące białko znajdujące się w otoczce koronawirusa SARS-CoV-2 (tzw. białko kolca S). Czyli: w szczepionce nie ma wirusa, tylko fragment jego materiału genetycznego. Dlatego po szczepieniu nie chorujemy, ale organizm może wytworzyć armię przeciwciał i skutecznie przygotować się na ewentualny atak wirusa.

Zdecydowanie więcej na temat technologii i schemat działania szczepionki znajdziesz tutaj:

Co ze szczepionkami wektorowymi? Ich działanie (podobnie jak mRNA) opiera się na dość prostym mechanizmie: trzeba sprowokować organizm do wytworzenia bariery obronnej, skutecznej przeciw danemu agresorowi, nim ten zaatakuje. Wektorami wirusowymi w szczepionkach AstraZeneca i Johnson&Johnson są zmodyfikowane adenowirusy (z genem białka kolca), niezdolne do replikacji ("namnażania") w organizmie człowieka. Zmuszają więc do aktywności nasz układ immunologiczny, ale nie mogą wywołać choroby. Adenowirusy to klasyczne wirusy przeziębienia, a ewentualne niepożądane odczyny poszczepienne często przypominają taką łagodną, krótkotrwałą infekcję.

Zatem - która technologia jest lepsza? Z punktu widzenia pacjenta obie są równie dobre. Klasyczne szczepionki są jednak łatwiejsze do przechowywania i transportu - są trwalsze i nie wymagają skrajnie niskich temperatur. To wyraźna przewaga nad mRNA. Przynajmniej na razie - trwają właśnie badania, które być może dowiodą, że szczepionki mRNA wcale nie są tak wrażliwe, jak początkowo sądzono lub można je zmodyfikować tak, by wyeliminować słabe strony (więcej na ten temat).

Obawiasz się, że szczepionki powstały zbyt szybko i dlatego nie mogą być bezpieczne? Przeszły wszelkie wymagane procedury, takie same jak te szczepionki, które podajemy codziennie dzieciom. Nad innymi pracowano znacznie dłużej? Prawda, ale niekoniecznie dlatego, że było to konieczne. Często decydowały pieniądze i motywacja. W przypadku COVID-19 naukowcy byli zdeterminowani, by ratować ludzkość, a decydenci znaleźli środki na ich wzmożone prace. W przypadku szczepionki przeciw HPV (powszechnie znanej jako szczepionka przeciw rakowi szyjki macicy) "prace trwały", a w zasadzie były zawieszone kilkanaście lat, bo uważano, że produkt się nie sprzeda. Gdy wreszcie znalazły się środki finansowe, kluczowe prace trwały nieznacznie dłużej niż te dziś nad szczepionką przeciw wirusowi SARS-CoV-2. Tymczasem szczepionka jest bezpieczna i ratuje życie kobiet na całym świecie.

Więcej na ten temat

NOP-y

embed

Tabelka powyżej to podsumowanie raportu dotyczącego niepożądanych odczynów poszczepiennych w Polsce, zarejestrowanych w Systemie Ewidencji Państwowej Inspekcji Sanitarnej po wykonaniu ponad 14 milionów szczepień. Ostatecznie wcale nie muszą być potwierdzone, ale wszystkie są odnotowywane, a te poważniejsze starannie sprawdzane. Z raportu wynika, że łącznie zgłaszane NOP-y stanowią 0,05 proc. Najwięcej rzeczywiście po AstrzeZenece, ale zgłoszeń poważnych i ciężkich jest wyraźnie więcej po szczepionce Comirnaty (Pfizer).

Przejdź do pełnej treści raportu

Czy to oznacza, że to Pfizer jest jednak "gorszy"? NIE, chociaż opinia, że po Pfizerze nie ma odczynów poszczepiennych, jest błędna. Nie należy też wyciągać pochopnych wniosków, że bezpieczniejsze są szczepionki J&J i Moderna. Ryzyko w przypadku każdego z preparatów jest podobne (chociaż w przypadku Pfizera lekarze w punktach szczepień przekonują, że dolegliwości są częstsze po drugiej dawce).

Proszę przeliczyć te liczby NOP-ów przez liczbę podanych dawek i zapewne odsetki występowania będą podobne

- uświadamia prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, a prof. Krzysztof Pyrć, kierownik Pracowni Wirusologii Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, dodaje, że niepożądaną reakcję może przecież wywołać niemal każdy lek czy produkt spożywczy:

Przez skalę szczepień można mieć wrażenie, że odczyny poszczepienne są częste - tak nie jest. Nie oszukujmy się, jeżeli całemu społeczeństwu damy orzeszki ziemne, to będziemy mieli znaaaacznie więcej "NOP"-ów.

Warto też pamiętać, że poważne i ciężkie NOP-y dotyczą przede wszystkim osób starszych oraz tych z dodatkowymi obciążeniami zdrowotnymi. W przypadku występowania zwiększonego ryzyka powikłań decydowano się częściej na Pfizera, dlatego ma zapewne więcej odnotowanych poważniejszych epizodów. Ostatecznie może się okazać (i niejednokrotnie tak się już okazywało), że to, co początkowo uznano za NOP, w rzeczywistości było zaostrzeniem lub wystąpieniem innej choroby, a zbieżność w czasie ze szczepieniem zupełnie przypadkowa.

Zakrzepica, ryzyko zgonu

Skoro jesteś osobą młodą i zdrową, to po co masz się szczepić i narażać na ból ramienia czy gorączkę? Nie przekonuje cię fakt, że możesz przywlec wirusa do domu i zabić kogoś słabszego, na przykład babcię, tatę? To realne, nawet jeśli oni się zaszczepili, bo dzięki tobie pandemia może swobodnie się szerzyć, a wirus swobodnie mutować. Na razie wygląda na to, że szczepionki jednak chronią przed groźnymi mutacjami, ale im dłużej SARS-CoV-2 będzie miał kogo atakować, tym większe ryzyko mutacji, z którą nie poradzą sobie przeciwciała szczepionych i ozdrowieńców.

Myślisz o sobie i swoich dzieciach? Niestety, już trzecia fala wyraźnie pokazała, że wirus dopada i zabija coraz młodszych ludzi, jest wyjątkowo niebezpieczny dla kobiet w ciąży, nie omija dzieci. W jakim kierunku to pójdzie? Trudno przewidzieć, ale jak dotąd szło w złym.

Naukowcy z PAN oszacowali ryzyko zgonu z powodu COVID-19 w Polsce. Na każde milion niezaszczepionych osób umrze 30 tysięcy rodaków. Niezależnie od tego, ile masz lat i jak świetnie się czujesz, masz kilkaset razy większą szansę umrzeć na COVID-19 niż w wyniku szczepienia.

Boisz się zakrzepicy? To częste powikłanie COVID-19 i przyczyna śmierci zakażonych NIEZASZCZEPIONYCH. Ryzyko wystąpienia zakrzepicy w wyniku choroby COVID-19 przekracza 16 proc. U osoby palącej wynosi ok. 0,18 proc. Podczas stosowania antykoncepcji hormonalnej od 0,05 do 0,12 proc. Co z zakrzepicą po szczepieniu? Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, zauważa, że ryzyko wystąpienia zakrzepicy po szczepionce Johnson&Johnson jest jak jeden do miliona. W badaniach AstryZeneki mówiło się o ryzyku dwa do miliona, ewentualnie równym, bądź niższym niż w populacji bez szczepienia (opinia Naczelnej Izby Lekarskiej). Uwaga, populacyjnie, z wieloletnich badań wynika, że zakrzepica żył głębokich kończyn dolnych występuje z częstością od jednego do dwóch przypadków na tysiąc mieszkańców na rok. Bez pandemii, bez COVID-19, bez szczepionek. Można więc spokojnie założyć, że przy milionach szczepień zwyczajnie może się zdarzyć?

Skuteczność

Wszystkie dostępne w Polsce szczepionki są bezpieczne i bardzo skuteczne, szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę dwa aspekty: ryzyko samego zakażenia i ewentualnego ciężkiego przebiegu.

Zobacz wideo

Oczywiście, są między nimi pewne różnice. Pytanie tylko, czy istotne i czy można dziś rozstrzygnąć, którą szczepionką zaszczepimy się najskuteczniej. Przykładowo: ochrona przed zakażeniem deklarowana przy rejestracji Pfizera była oceniana na ok. 95 proc. Podobnie Moderny, która zresztą będąc również szczepionką mRNA, ma zbliżone do Pfizera inne parametry, ale jest o niej ciszej, bo w naszym kraju jest znacznie rzadziej dostępna. J&J - tylko na ok. 70 proc., ale z zastrzeżeniem, że ochrona przed ciężkim przebiegiem zakażenia i zgonem wynosi 100 proc. AstraZeneca miała dawać 90 proc. ochronę, ale zarazem działać szybciej niż Pfizer.

Zdecydowanie więcej na ten temat:

Specjaliści przypominają, że w przypadku szczepionek stosowano różną metodologię badań i niewykluczone, że w tych samych warunkach wyniki byłyby bardzo zbliżone. Zresztą kilkuprocentowe różnice w praktyce nie mają większego znaczenia. Wyniki masowych szczepień niemal zawsze odbiegają od tych klinicznych (różnice mogą być na minus, jak i na plus dla skuteczności szczepienia), a znaczenie mają też wyniki odległe, które można będzie ocenić dopiero w przyszłości. Po której szczepionce odporność utrzyma się najdłużej? Która najlepiej odpowie na mutacje? Który producent przygotuje najszybciej skuteczną "łatę na mutanty"? A może wystarczy tylko dawka przypominająca lub wcale nie będzie potrzebna? Nie wiemy. I przyszłość zostawmy przyszłości. Teraz po prostu szczepmy się. Jak najszybciej, bo to na pewno jest bezpieczne i korzystne dla naszego zdrowia.

Cena i reszta

Gdy przypadkowo w Belgii ujawniono ceny poszczególnych szczepionek, pojawiły się głosy, że może nagonka na szczepionkę AstraZeneca to skutek czarnego PR-u, bo ta zdaje się być wyjątkowo tania w stosunku do reszty. Relatywnie dobrą cenę ma też mieć J&J, zwłaszcza, że wymagana jest (na razie) jedna dawka. To zresztą na pewno jest dodatkowy atut szczepionki Johnson&Johnson - jedna wizyta, jedno ukłucie.

Tanie szczepionki znalazły się na celowniku części Kościoła katolickiego, w tym polskiego Episkopatu, ze względu na wykorzystanie linii komórkowych płodów. Rzecz w tym, że według amerykańskiej fundacji My Catholic Doctor, która przeprowadziła analizę pięciu szczepionek przeciw COVID-19 pod względem etyczności, aż cztery najpopularniejsze szczepionki (Pfizer, Moderna, AstraZeneca i J&J) korzystają pośrednio z ludzkich linii komórkowych. Gdyby to ta analiza miała być źródłem oceny Episkopatu, ten powinien odradzić Polakom stosowanie wszystkich dostępnych w kraju szczepionek. Watykan jest bardziej proszczepionkowy i powściągliwy niż polscy duchowni.

Polakom dano możliwość wybierania, którą szczepionką będą się szczepić, chociaż większość nie ma kompetencji, by świadomie wybrać najlepiej. Trzeba przy tym pamiętać, że na bardziej popularne szczepionki często czeka się dłużej, a w naszym interesie jest przede wszystkim, żeby zaszczepić się jak najszybciej.

Więcej o: