- Naukowcy w przekonujący sposób wykazali, że SARS-CoV-2 nie został skonstruowany w laboratorium. Nie znaleziono żadnych śladów wskazujących na takie modyfikacje genetycznie wirusa, które miałyby uczynić go bardziej zdolnym do zarażania ludzi. Nie wyklucza się jednak możliwości, że niezmodyfikowany wirus, zebrany przez naukowców w czasie pracy w terenie i przewieziony do laboratorium, zdołał przenieść się na ludzi - mówi wirusolog Michael Worobey z Uniwersytetu Arizony.
Worobey jest jednym z osiemnastu naukowców z prestiżowych placówek naukowych, którzy podpisali opublikowany w "Science" artykuł, w którym postulują dalsze badania nad pochodzeniem wirusa, w tym ponowne zbadanie jednej z hipotez. Chodzi tutaj o podejrzenie, że koronawirus wyciekł z laboratorium wirusologicznego w Wuhan.
Opublikowany kilka tygodni temu raport WHO, opracowany przez ekspertów po zapoznaniu się z materiałami dostarczonymi przez Chiny i po wizycie w Wuhan, nie rozwiał wątpliwości. Przeprowadzone na wniosek Światowej Organizacji Zdrowia dochodzenie na temat pochodzenia koronawirusa przyniosło cztery hipotezy. Za najbardziej prawdopodobną uznano przeskoczenie SARS-CoV-2 na człowieka z naturalnego rezerwuaru wirusów, jakim prawdopodobnie są nietoperze, poprzez żywiciela pośredniego. Druga hipoteza mówi o możliwym przeniesieniu się wirusa bezpośrednio z nietoperza na człowieka, co uznano za możliwe lub prawdopodobne. Możliwa, chociaż mniej prawdopodobna jest również trzecia droga, czyli zakażanie się ludzi poprzez zamrożone mięso zwierząt. Czwarta droga, mówiąca wycieku wirusa z laboratorium w Wuhan, uznana została przez autorów raportu za możliwą, ale najmniej prawdopodobną. Podczas omawiania raportu szef WHO podkreślał, że wszystkie cztery hipotezy "pozostają na stole". Dochodzenie, skąd się wziął SARS-CoV-2, nadal jest aktualne.
- Musimy poważnie potraktować wszystkie hipotezy dotyczące zarówno naturalnego, jak i laboratoryjnego pochodzenia wirusa. Ale posiadane dane są niewystarczające, aby niezależni eksperci mogli przeprowadzić analizy i wyciągnąć wnioski - uważają autorzy artykułu w "Science".
Naukowcy podkreślają, że znalezienie odpowiedzi na pytanie, skąd się wziął SARS-CoV-2, jest kluczowe, aby zbudować system "wczesnego ostrzegania", opracować zasady, które minimalizowałyby ryzyko podobnych epidemii w przyszłości.
- Aby wykluczyć hipotezę o przecieku z laboratorium, trzeba - między innymi - przeanalizować notatki laboratoryjne, robione przez naukowców pracujących w Wuhan Institute of Virology, a także przejrzeć listę wirusów, nad którymi pracowano tam przez ostatnie pięć lat - piszą naukowcy na łamach "Science".
W czasie odwiedzin w laboratorium w Wuhan komisja WHO tylko pobieżnie zapoznała się z danymi na temat trzech wirusów podobnych do SARS, wyhodowanych w laboratorium. Chińczycy nie udostępnili jednak ekspertom tzw. surowych danych. Także wyniki badań krwi na obecność przeciwciał SARS-CoV-2, przeprowadzonych u pracowników oraz studentów Instytutu, pochodzą z "trzeciej ręki". Nie ma więc pewności, czy nie doszło tam jednak do przypadkowego wycieku.
- Pod każdym względem uzyskane od Chin dane nie są na tyle szczegółowe, aby pozwalały zewnętrznym naukowcom sformułować wnioski - mówi Daniel Relman, profesor mikrobiologii i immunologii na Uniwersytecie Stanforda, współautor publikacji w "Science".
Potrzebny jest niezbity dowód, że wirus rzeczywiście przeniósł się na ludzi w naturalny sposób. Takim dowodem byłoby znalezienie rezerwuaru zwierzęcego, z którego przeniknął SARS-CoV-2. A takiego, jak dotąd, nie mamy. - Jest jednak możliwe, że przeoczono taki rezerwuar, a dalsze dochodzenie go ujawni - powiedziała Akiko Iwasaki, profesor immunologii i epidemiologii na Uniwersytecie Yale.
- Jeśli okaże się, że SARS-CoV-2 jest pochodzenia naturalnego i zdobędziemy wiedzę na temat miejsc, gdzie znajduje się jego rezerwuar, będziemy mogli tak działać, aby w przyszłości zminimalizować ryzyko przeniesienia. A jeśli to laboratorium jest źródłem nowego koronawirusa, to trzeba będzie poważnie się zastanowić, jakie eksperymenty przeprowadzamy i dlaczego - mówi Relman.
Źródła: Science, MedicalXPress.com