COVID-19 da odetchnąć latem? Zbadali liczbę R, zauważyli prawidłowość

Koronawirus wyraźnie zaatakował mocniej tej zimy. Czy to oznacza, że i ulega wpływie pogody? Od początku pandemii zastanawiano się, czy podnosząca się temperatura i słońce spowolnią SARS-CoV-2, myśląc z nadzieją o lecie. Jednak wyniki badań wciąż nie są jednoznaczne.

Znane nam od lat "stare" koronawirusy i inne wirusy, atakujące układ oddechowy, podlegają sezonowym zmianom pogody. Wiadomo, że przeziębiamy się i chorujemy na grypę głównie jesienią i zimą, a latem mamy chwilę oddechu. Czy podobnie jest z COVID-19?

Latem ubiegłego roku widać było spadek zachorowań na COVID-19. Częściowo był to wynik naszego  sposobu spędzania czasu. Otworzyliśmy szeroko okna, wyszliśmy z zamkniętych pomieszczeń, częściej przebywaliśmy na świeżym powietrzu, gdzie ryzyko zakażenia się COVID-19 jest znacznie mniejsze. Ponadto ekspozycja na słońce to większe dawki witaminy D, a więc i silniejszy układ odpornościowy. Aktywność fizyczna, zdecydowanie bardziej intensywna latem, także nie jest bez znaczenia dla naszej odporności.

Samo słońce, podnoszące temperaturę powietrza oraz promieniowanie UV nie służy też dłuższemu trwaniu wirusa, który ma dość wrażliwą otoczkę. Wcześniejsze badania laboratoryjne wykazały, że promieniowanie UV przyspiesza inaktywację wirusa. Ponadto wydaje się, że wilgoć i temperatura grają pewną rolę w transmisji wirusa. Zatem istnieje wiele czynników sugerujących, że COVID-19, podobnie jak grypa czy przeziębienie, może stać się chorobą sezonową. Naukowcy z Uniwersytetu w Liverpoolu przyjrzeli się ponownie temu zagadnieniu.

Zobacz wideo Kiedy powrót do normalności? Lekarz podaje możliwą datę

Promieniowanie UV a transmisja wirusa 

Badacze skupili się na analizie tzw. liczby R w 359 miastach świata (m.in. w Wielkiej Brytanii, Południowej Afryce, Ameryce oraz w Chinach) w powiązaniu z promieniowaniem UV (ultrafioletowym). Liczba R to inaczej liczba reprodukcyjna, czyli wskaźnik mówiący, ile osób może zarazić jeden nosiciel patogenu w określonym czasie. Im wyższa liczba R, tym epidemia szybciej się rozprzestrzenia. Miasta objęte badaniem liczyły co najmniej 500 tys. mieszkańców oraz były w wysokim stopniu dotknięte przez epidemię COVID-19.

Naukowcy porównali dynamikę epidemii w miastach z takimi czynnikami jak demografia, klimat panujący w danym regionie (w tym wskaźniki UV, a także temperatura i wilgotność) oraz wdrożone przez lokalne władze epidemiologiczne środki zapobiegawczo-kontrolne. Szukano powiązań pomiędzy każdym z tych elementów a tempem rozprzestrzeniania się COVID-19.

- Wskaźnik R był niższy w miastach z wyższym poziomem promieniowania UV docierającym do powierzchni ziemi - piszą autorzy w artykule podsumowującym badania i opublikowanym w czasopiśmie "One Health".

Ponieważ latem poziomy promieniowania UV są wyższe, nasze odkrycie sugeruje, że rzeczywiście istnieje pewien sezonowy wpływ pogody na transmisję SARS-CoV-2.

- uważają badacze, zastrzegając jednak od razu, że jeszcze inne czynniki mogły wpłynąć na taki wynik. Naukowcy nie znaleźli istotnego statystycznie związku pomiędzy temperaturą lub wilgotnością a liczbą R na poziomie globalnym, choć nie wykluczają, że taka zależność istnieje.

Co zatrzymuje transmisję wirusa?

Przede wszystkim metody wdrożone przez rządy i zalecane przez epidemiologów, takie jak noszenie masek, utrzymywanie dystansu społecznego, brak imprez masowych itd.

- Powiązania pomiędzy promieniowaniem UV a transmisją wirusa, które obserwowaliśmy, były stosunkowo niewielkie w porównaniu z innymi czynnikami. Liczba R była bardziej zależna od wskaźników demograficznych miasta, takich jak wielkość, gęstość zaludnienia i związany z tym poziom zanieczyszczenia powietrza oraz poziom zdrowia publicznego - piszą autorzy.

Jak zauważyli naukowcy, lockdown i podobne interwencje rządu miały czterokrotnie większy wpływ na wskaźnik R niż poziom promieniowania UV. Naukowcy uważają, że w najbliższej przyszłości największe znaczenie, jeśli chodzi o zasięg epidemii COVID-19, będą miały działania władz epidemiologicznych oraz szczepionki, a nie pogoda.

Gdy COVID-19 stanie się endemiczną chorobą zakaźną, jej ataki mogą być skorelowaną z porą roku, ale jest to w tej chwili trudne do przewidzenia. Być może istotniejszą rolę odegrają zupełnie inne czynniki, w tym poziom i trwałość nabytej odporności naturalnej oraz tej zapewnianej przez szczepionki. A także - co jest niezwykle niepokojące - nowe mutacje pojawiające się w wyniku ewolucji wirusa.

Źródła: The Conversation, One Health

Więcej o: