Gao Fu, dyrektor Chińskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób przyznał, że krajowe szczepionki na COVID-19 nie mają wysokiego wskaźnika ochrony - podaje "The Guardian". - Rozważa się nowe podejście do szczepień - poinformował Gao Fu na konferencji prasowej w mieście Chengdu. Chiny rozważają zmianę schematu. Chcą podawać jednej osobie różne preparaty, z różnych linii technologicznych, aby podnieść skuteczność szczepień. Urzędnik stwierdził potem w rozmowie z mediami, że jego rzekome przyznanie się do niskiej skuteczności rodzimych szczepionek to "nadinterpretacja".
Jednak, jak pokazały badania kliniczne prowadzone w Brazylii, szczepionka Sinovac (jedna z pięciu aktualnie zatwierdzonych w Chinach, w tym jedna z trzech rozprowadzanych za granicą) ma tylko 50,4 proc. skuteczności. To niewiele, jeśli porówna się to do takich preparatów jak szczepionki mRNA, czy AstraZeneca.
Żadna z "zachodnich" szczepionek nie została do tej pory zatwierdzona do użytku w Chinach. Co więcej, Chiny od początku podważały wyniki Pfizera, Moderny czy AstraZeneki, a nawet próbowały zdyskredytować ich szczepionki. Promują bowiem własne produkty w takich regionach świata tak Afryka, południowo-wschodnia Azja i Ameryka Południowa. Wiele krajów, w tym biedniejszych, polega na ich szczepionkach.
Preparat firmy Sinovac o nazwie CoronaVac jest tzw. szczepionką inaktywowaną, zawiera "zabitego" wirusa. Tę szczepionkę do tej pory zatwierdziły do użytku awaryjnego takie kraje jak: Brazylia, Turcja, Indonezja, Filipiny, Tajlandia, Laos, Hongkong, Meksyk, Kolumbia, Ekwador, Urugwaj, Chile. CoronaVac jest podawana w dwóch dawkach w odstępie dwóch tygodni.
Inny chiński preparat, opracowany przez Sinopharm, to także szczepionka inaktywowana. Doniesienia na temat jej skuteczności są rozbieżne. W zeszłym miesiącu, jak pisze "The Guardian", badania prowadzone w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wykazały, że testy przeciwciał u zaszczepionych osób nie wyszły najlepiej i konieczna była trzecia dawka.
Chiny konsekwentnie nie udostępniają międzynarodowej społeczności naukowej pełnych raportów z badań klinicznych swoich szczepionek, co utrudnia ich zatwierdzenie w wielu krajach.
Trzy swoje szczepionki Chiny rozprowadzają w ramach pomocy biednym krajom lub sprzedają, głównie krajom azjatyckim, a także w Afryce i w Południowej Ameryce. Pewne działania związane z dostępem do szczepionek zyskały przydomek "dyplomacji szczepionkowej". Uważa się, że Chiny starają się w ten sposób umocnić swoją pozycję jako globalnego dostawcy usług zdrowotnych - pisze "The Guardian". Od marca Pekin daje wizy wjazdowe cudzoziemcom z kilkudziesięciu krajów, ale tylko tym, którzy zostali zaszczepieni jedną z chińskich szczepionek.
Niedawno Pekin ogłosił, że przekaże darmowe dawki szczepionki 13 krajom, a następnie 38 kolejnym. Jednocześnie zapewnia, że zaszczepi do końca czerwca 40 procent swojej populacji, liczącej 1,4 miliarda ludzi.
Źródła: The Guardian