W "Lancet Psychiatry" opublikowano wyniki dużego badania obserwacyjnego, pokazującego jak osoby ciężko przechodzące COVID-19 zagrożone są potem zaburzeniami neurologicznymi oraz psychiatrycznymi. Autorami badania są naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Do analizy wykorzystano elektroniczną dokumentację medyczną ponad 236 tysięcy pacjentów ze Stanów Zjednoczonych.
Po sześciu miesiącach od zachorowania aż u 34 procent osób zdiagnozowano problemy psychiatryczne lub neurologiczne. Wśród zaburzeń psychicznych najczęściej wymieniany był lęk, na który skarżyło się 17 procent osób mających za sobą ciężki COVID-19.
Schorzenia neurologiczne, takie jak udar czy demencja, częściej obserwowano jeszcze podczas pobytu pacjenta w szpitalu niż po wyzdrowieniu z COVID-19. Naukowcy zauważyli, że wśród osób, które trafiły na oddział intensywnej terapii, 7 procent przeszło udar mózgu, a 2 procent miało objawy demencji. To wyższe wskaźniki niż obserwowane wśród chorych na grypę czy inne infekcje dróg oddechowych w tym okresie.
Ryzyko pojawienia się problemów neurologicznych czy psychicznych po przejściu COVID-19 jest o 44 procent większe niż po grypie
- zauważają autorzy badań.
Obserwacje prowadzone po upływie sześciu miesięcy od infekcji pokazują, jakie stany psychiatryczno-neurologiczne widzi się najczęściej. Na pierwszym miejscu pojawia się lęk, na który skarży się niemal co piąty pacjent, następnie zaburzenia nastroju (14 procent), zaburzenia związane z nadużywaniem różnych substancji (7 procent), bezsenność (5 procent). Zaburzenia neurologiczne to przede wszystkim udar krwotoczny oraz otępienie.
- Niestety, wiele zaburzeń zidentyfikowanych w tym badaniu ma charakter przewlekły i nawracający, więc możemy przewidywać, że następstwa COVID-19 zostaną z nami na wiele lat - mówi komentujący badania dr Jonathan Rogers z University College London.
Źródła: The Guardian, The Lancet Psychiatry