Indyjski nadzór genomowy zidentyfikował rozprzestrzeniający się w kraju nowy wariant wirusa, który zgromadził dwie krytyczne mutacje w obrębie białka kolca. Oprócz "podwójnego mutanta", w 11 tysiącach próbek pobranych w 18 indyjskich stanach w ostatnim okresie, stwierdzono obecność wariantów: brytyjskiego (736), kilkadziesiąt przypadków wirusa z RPA oraz jeden z linii brazylijskiej - informuje BBC.
Zsekwencjonowany przez indyjskich specjalistów SARS-CoV-2, znaleziony próbkach pochodzących ze stanu Maharasztra, posiada dwie zmiany w obrębie białka kolca, określane skrótami E484Q i L452R, obserwowane po raz pierwszy razem w jednym wirusie. Jak podaje w komunikacie prasowym indyjskie ministerstwo zdrowia: "tego typu mutacje dają wirusowi możliwość ucieczki przed obroną immunologiczną oraz zwiększają zakaźność. Ten nowy wariant został znaleziony w około 15-20 proc. próbek i nie pasuje do żadnych wcześniej skatologowanych tzw. wariantów budzących obawy".
Obecnie indyjscy eksperci ds. zdrowia nie zauważają jeszcze zwiększonej liczby zakażeń "podwójnym mutantem" (230 przypadków). Uważają, że to nie ten wariant stoi za wzrostem zachorowań w kraju w ostatnim okresie, a raczej wariant brytyjski. Co nie znaczy, że całe zdarzenie nie budzi niepokoju.
W indyjskim wirusie odkryto dwie kluczowe zmiany w różnych lokalizacjach, ale w obrębie białka kolca w jednym wariancie SARS-CoV-2. Naukowcy wyjaśniają, że to iż pojawiają się nowe warianty wirusa nie jest niczym niezwykłym. Im więcej zakażeń tym większe prawdopodobieństwo pojawienie się zmiany w budowie wirusa. Na szczęście nie każda mutacja jest dla wirusa korzystna i nie każda zmiana utrwala się w kolejnych "pokoleniach". Większość mutacji szybko zanika lub też zmiany nie niosą ze sobą żadnych ważnych zmian w biologii wirusa. Te, które zostają i zaczynają dominować, stają się przedmiotem badań pod kątem zaraźliwości czy zjadliwości. Nowe warianty bada się wtedy szczegółowo, aby ocenić na ile zmieniły się jego cechy w porównaniu do starszych linii wirusa.
Największy niepokój wzbudzają te warianty, które albo szybciej się rozprzestrzeniają, albo wywołują cięższe objawy. Niektóre zmiany w budowie wirusowych białek mogą też uodparniać je na aktualne szczepionki. Obawy o skuteczność szczepionek dotyczą głównie tych mutacji, które zachodzą w białku kolca. Jest to białko, które służy wirusowi do ataku na komórkę.
Szczepionki są tak projektowane, aby "uczyły" układ immunologiczny rozpoznawania specyficznych cech białka kolca, a następnie jego unieszkodliwiania przy pomocy przeciwciał neutralizujących i innych mechanizmów immunologicznych. Zmiany w budowie białka kolca mogą być na tyle duże, że szczepionka "nie wstrzeli" się w niego, nie zainicjuje produkcji przeciwciał odpowiedniego rodzaju i na wystarczającym poziomie. To takie mutacje "śnią się" po nocach twórcom szczepionek. Dlatego też, oprócz obserwowania zmienności genetycznej koronawirusa, naukowcy już pracują nad nowymi generacjami szczepionek, takich które uwzględniają nowe warianty.
Nowe warianty to także ryzyko, że ponownie zakażą ludzi mających COVID-19 już za sobą. Eksperci uspokajają jednak, że w takim przypadku choroba będzie miała prawdopodobnie łagodniejszy przebieg.
W indyjskim tzw. "podwójnym mutancie" znaleziono mutację oznaczoną jako E484Q. Zdaniem wirusologa Jeremiego Kamila z Louisiana State University, jest ona dość podobna do mutacji E484K, którą rozpoznano w wariantach południowoafrykańskim i brazylijskim. Druga z kolei zmiana w białku kolca (L452R) odkryta w wariancie indyjskim jest bliska tej obserwowanej w linii kalifornijskiej (linia wirusów niedawno zidentyfikowana w Stanach Zjednoczonych).
- "Podwójne mutacje" wcale nie są takie rzadkie - wyjaśnia dr Jeremie Kamil w rozmowie z BBC. - Ale dopiero gdy Indie prześlą swoje dane do GISAID (międzynarodowa baza danych genomowych wirusów grypy i koronawirusa) i naukowcy przeprowadzą analizy, będzie można określić, do której linii należy ten wariant, czy też powstał niezależnie i jakie ma nowe właściwości - dodaje dr Kamil.
Źródła: BBC.com, pib.gov.in