Symulacje pokazują, że ponad dwie trzecie podobnych do SARS-CoV-2 wirusów po zainfekowaniu człowieka prawdopodobnie zaniknęło w sposób naturalny, nie wywołując epidemii. Do takich wyników doszli naukowcy po badaniach nad początkami pandemii COVID-19 przy wykorzystaniu techniki "zegara molekularnego" i symulacji epidemiologicznych. Metoda "zegara molekularnego" pozwala oszacować czas, kiedy doszło do rozdzielenia się dwóch lub więcej linii genetycznych wirusa. Autorami analizy są naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego i Uniwersytetu Arizony i Illumina. Artykuł ukazał się w internetowym wydaniu "Science".
- Odpowiedzenie sobie na pytanie, kiedy pojawił się SARS-CoV-2, ma kluczowe znaczenie dla procesów monitorowania nowych patogenów i zrozumienia naszych niepowodzeń we wczesnym wykrywaniu i łagodzeniu skutków COVID-19 - piszą naukowcy na łamach artykułu z wynikami ich pracy.
- Ponadto, śledząc za pomocą nowoczesnych metod badawczych prawdopodobną dynamikę rozprzestrzeniania się wirusa jeszcze sprzed jego "odkrycia", pokazujemy, że ponad dwie trzecie infekcji odzwierzęcych podobnych do SARS-CoV-2 podlegałoby samoograniczeniu, zamierając bez wywołania pandemii - dowiadujemy się.
Naukowcy rozpoczęli swoje badania od szczegółowego prześledzenia, w jaki sposób SARS-CoV-2 rozprzestrzeniał się w Wuhan jeszcze przed blokadą i od analiz raportów z tego okresu. Szukano najwcześniejszych doniesień o przypadkach infekcji o nieznanym pochodzeniu. Naukowców interesowała ponadto różnorodność genetyczna wirusów zidentyfikowanych na terenie Chin.
- Łącząc te rozbieżne linie dowodów, doszliśmy do wniosku, że SARS-CoV-2 zaczął krążyć po prowincji Hubei najwcześniej w połowie października 2019 roku - piszą autorzy badania.
Pod koniec grudnia 2019 zostały zgłoszone oficjalnie pierwsze przypadki COVID-19 w Wuhan, w prowincji Hubei, a władze zaczęły działać. Jednak wirus przeniknął bardzo szybko poza granice prowincji. Co prawda w wyniku blokady Wuhan i wprowadzenia rygorystycznych środków kontroli w kwietniu 2020 roku epidemia w tym regionie wyhamowała, ale tymczasem wirus rozprzestrzenił się już w ponad 100 krajach świata.
Badania molekularne (sekwencjonowanie genomu) pierwszych wyizolowanych w Wuhan wirusów wskazywały na ich pochodzenie z tzw. mokrego targu (rodzaj targowiska, gdzie sprzedawane są świeże produkty, czasem także żywe zwierzęta), ale obecnie naukowcy twierdzą, że jest mało prawdopodobne, aby to tam pierwotnie doszło do przeskoczenia wirusa ze zwierząt na człowieka. Są udokumentowane przypadki infekcji, których nie da się powiązać bezpośrednio z tym akurat miejscem, a pierwsza opisana w literaturze naukowej osoba z COVID-19 zakaziła się najprawdopodobniej jeszcze 1 grudnia 2019 roku. Lokalne gazety pisały o "dziwnej" chorobie o nieznanym pochodzeniu już od co najmniej 17 listopada 2019 r.
Posługując się metodą "zegara molekularnego", aby oszacować czas, kiedy doszło do rozdzielenia się linii genetycznych wirusa, naukowcy uznali, że ostatni wspólny przodek SARS-CoV-2 istniał już w połowie listopada 2019 roku. To oznacza - zdaniem badaczy - że proces "wyłaniania" się nowego koronawirusa zaczął się zapewne jeszcze wcześniej.
Symulacje epidemiologiczne pozwoliły naukowcom zrekonstruować prawdopodobną liczbę zakażeń SARS-CoV-2 jeszcze przed oficjalnym wykryciem wirusa. Wizualizacja danych pokazuje, że do 4 listopada mogła być zakażona jedna osoba, od 4 do 17 listopada już średnio cztery, a od 18 listopada do 1 grudnia 2019 roku zakażonych było dziewięć osób. Wiadomo, że pierwsi chorzy na COVID-19 w Wuhan trafili do szpitali w połowie grudnia.
Symulacje rozwoju epidemii stworzone przez badaczy na podstawie znanych obecnie cech biologicznych wirusa, takich jak zdolność przenoszenia się itp., doprowadziły do wniosku, że wiele z tych pierwotnych linii wymarło, zanim rozpaliło epidemię.
- Zaledwie w 29,7 procentach naszych symulacji wirus doprowadza do wybuchu epidemii. W pozostałych 70 procentach wirus infekował stosunkowo niewiele osób, a następnie zanikał średnio po około ośmiu dniach - napisali autorzy badania.
Naukowcy uważają także, że jest mało prawdopodobne, aby wirus w tamtym czasie krążył już po Europie, czy USA, co sugerują niektórzy eksperci. SARS-CoV-2 rozprzestrzeniał się jesienią 2019 roku w Chinach, ale w niewielkiej skali, aż do grudnia.
Pierwotny szczep SARS-CoV-2 doprowadził do pandemii, ponieważ był rozproszony oraz rozwijał się na terenach miejskich, gdzie transmisja jest łatwiejsza. W symulacjach epidemiologicznych biorących pod uwagę mniej zaludnione tereny wiejskie, wirus zanikał dość szybko w 94,5-99,6 proc. przypadków.
- Nadzór pandemiczny nie był przygotowany na wirusa takiego jak SARS-CoV-2. Szukaliśmy kolejnego SARS lub MERS, czegoś, co zabija ludzi bardzo szybko. Z perspektywy czasu widzimy, jak wysoce zaraźliwy wirus o niewielkim współczynniku śmiertelności może również zagrozić światu - mówią autorzy badania.
Od tamtego czasu wirus zmutował już wiele razy i obecnie jest znacznie bardziej zaraźliwy niż pierwotny wariant.
Źródła: Science, MedicalXPress.com