U wielu zakażonych koronawirusem zmysł węchu "wyłącza się" na czas choroby (czasem towarzyszy temu też utrata zmysłu smaku), ale powraca wraz ze zdrowiem. Niestety, nie u wszystkich. Zdarzają się przypadki, gdy węch nie powraca całymi tygodniami, a lekarze nie potrafią temu zaradzić. Trwała utrata węchu i smaku (anosmia) może dotyczyć ogromnej rzeszy ludzi na świecie, ponieważ do tej pory zakaziły się i wyzdrowiały z COVID-19 miliony osób.
Zapach jest ściśle powiązany zarówno ze smakiem, jak i apetytem. Brak węchu zatem pozbawia przyjemności jedzenia. Wiąże się także z obniżeniem jakości życia, problemami psychicznymi, stanami depresyjnymi i lękowymi. Bywa też, że niektóre osoby czują zapachy, których faktycznie nie ma, co także implikuje problemy w ich codziennym życiu.
Wykonano badania, które pokazały ogrom trudności, z którymi borykają się ludzie pozbawieni zmysłu węchu. Zmienia się wtedy prawie każdy aspekt ich życia, niektórzy tracą przez to najbliższe osoby lub przeżywają katusze, nie potrafiąc dopasować się do wymogów codziennego życia.
Anosmia często wiąże się z izolacją społeczną oraz anhedonią, czyli niemożnością odczuwania przyjemności. Osoby pozbawione węchu czują się także oderwane od rzeczywistości. Wspomnienia i emocje są bowiem powiązane z zapachami, wspomnieniami "węchowymi", w nie mniejszym stopniu, niż z zapamiętanymi obrazami. Dobre samopoczucie ma także pewien związek z odczuwanymi zapachami.
- Wielu cierpiących na utratę węchu opisuje to doświadczenie, jako wyjątkowo przykre, a nawet wyniszczające, tym bardziej dotkliwe, że niewidoczne dla innych - pisze "The New York Times". - Zapach nie jest czymś, na co zwracamy szczególną uwagę, dopóki go nie zabraknie. Wtedy dopiero ludzie zauważają, że nic nie jest takie samo - mówi Pamela Dalton z Monell Chemical Senses Center, która bada związek pomiędzy węchem a poznaniem i emocjami.
Osoby, które utraciły węch skarżą się nie tylko na to, że nie odczuwają już przyjemności z jedzenia, ale także, że nie cieszą ich kontakty społeczne. Utrata węchu jest czynnikiem ryzyka depresji i zaburzeń lekowych.
- Z punktu widzenia zdrowia publicznego jest to naprawdę ważne. Jeśli trwała utrata węchu dotknie tylko 10 procent chorych na COVID-19, to w skali globu może to być potencjalnie wiele milionów ludzi - mówi dr Sandeep Robert Datta, profesor neurobiologii w Harvard Medical School (Boston, USA).
Utrata węchu to nie tylko ryzyko pojawienia się zaburzeń i trudności psychicznych, ale także kłopotów z odżywianiem się. Praca komórek węchowych powiązana jest ze zmysłem smaku. Mimo że osoba z zaburzeniami węchu może rozróżniać podstawowe smaki, takie jak słony, słodki, kwaśny czy gorzki i umami, to jednak może to nie wystarczyć, aby rzeczywiście cieszyć się jedzeniem. W takiej sytuacji istnieje niebezpieczeństwo, że przestaniemy zwracać uwagi na wartościowe jedzenie i zadowalać się "byle czym". To może prowadzić do nadmiernego wychudzenia lub przeciwnie - do otyłości.
Ponadto zapach jest sygnałem ostrzegawczym przed zagrożeniem (np. przed ulatniającym się gazem), a także przed zepsutym jedzeniem. - Ludzie nieustannie "skanują" węchem swoje otoczenie w poszukiwaniu zapachów, które sygnalizują niebezpieczeństwo, chociaż zazwyczaj robią to w sposób nieświadomy - mówi dr Dalton. - Węch jest także ważnym sygnałem, jeżeli chodzi o własną higienę.
Do tego dochodzą jeszcze urojenia zapachowe (fantosmia), czyli nieistniejące zapachy, które czujemy, a które mogą być naprawdę nieprzyjemne i uciążliwe. Nieprawidłowe odczuwanie zapachów nosi nazwę parosmii, a szczególnie nieprzyjemne, odrażające wrażenia węchowe nazywane są kakosomią.
Zdesperowani pacjenci próbują różnych metod na odzyskanie węchu. Na przykład wąchanie kilka razy dziennie olejków eterycznych (takich jak eukaliptusowy, różany, cytrynowy i goździkowy) lub saszetek z różnymi zapachami (lawenda, eukaliptus, cynamon, czekolada). Niewielkie badanie pokazało, że taka terapia może być umiarkowanie pomocna.
- Zaburzenia węchowe są częścią procesu zdrowienia po infekcji, ponieważ receptory w nosie walczą o przebudzenie się wysyłając do mózgu sygnały, które jednak są źle odczytywane lub zniekształcane - mówi dr Evan R. Reiter z Virginia Commonwealth University (Richmond, irginia, USA).
Źródła: New York Times, Clinical Otolaryngology