Oba nowo zidentyfikowane warianty wirusa zdają się być bardziej niebezpieczne niż dominujący obecnie szczep. Brytyjski wariant jest bardziej zaraźliwy, według ustaleń brytyjskiej grupy doradczej ds. nowych i powstających zagrożeń wirusami układu oddechowego (NERVTAG - The New and Emerging Respiratory Virus Threats Advisory Group). Naukowcy oszacowali, że współczynnik transmisji nowego wariantu wirusa (B.1.1.7 lub VUI 202012/01) wynosi 71 procent i jest wyższy niż w przypadku innych wariantów. Może ponadto spowodować wyższe tzw. miano wirusa w organizmie, czyli stężenie zakaźnych cząstek, przede wszystkim w nosie i gardle.
Zmutowany wirus zyskał większą zaraźliwość dzięki zmianom jakie zaszły w obrębie białka kolca (jedno z białek, z których jest zbudowany). Właśnie to białko pełni kluczową rolę w procesie zakażania naszych komórek przez koronawirusa.
W środę władze brytyjskie poinformowały o pojawieniu się w kraju innego jeszcze wariantu wirusa, który został przywieziony z Republiki Południowej Afryki (gdzie już wcześniej zauważono nową mutację). Porównanie obu wariantów wirusa pokazało, że te szczepy są do siebie nieco podobne.
Badania genetyczne pomogły naukowcom znaleźć odpowiedź na pytanie, kiedy nowy wariant się pojawił i gdzie się rozprzestrzenił. Okazało się, że po raz pierwszy nowy wariant został odnotowany 20 września w Kent, następnego dnia był już w Londynie. Po tym czasie swobodnie przemieszczał się w południowo-wschodniej Anglii. Został zsekwencjonowany na początku października.
W grudniu naukowcy zorientowali się, że to właśnie ten wariant może odpowiadać za gwałtowny wzrost przypadków COVID-19 w Kent i kilku innych regionach kraju. Wirus SARS-CoV-2 cały czas mutuje, dlatego tak istotne jest monitorowanie zmian. 18 grudnia eksperci przesłali rządowi więcej danych na temat nowego wariantu, co pociągnęło za sobą zaostrzenie środków ostrożności w południowo-wschodniej Anglii.
Kod genetyczny zidentyfikowanego w Kent wirusa różni się aż w 23 miejscach w porównaniu do starszej wersji. Wśród nich tylko sześć nie ma większego znaczenia, pozostałe mogą zmieniać cechy biochemiczne koronawirusa. Zwrócono uwagę, że kilka mutacji może mieć wpływ na zdolność przenoszenia się wirusa między ludźmi. Aż osiem znajduje się w białku kolca, czyli w białku, które odpowiada za łączenie się wirusa z komórką gospodarza. Uważa się, że co najmniej trzy mutacje w białku kolca zwiększają jego zdolności do zakażania ludzi. Określa się je skrótami N501Y, N439K i Y453F.
Te zmiany oraz jeszcze jedna o nazwie delta 67/70 mogą powodować, że wirus stanie się mniej wrażliwy na przeciwciała neutralizujące pojawiające się po naturalnym zakażeniu się COVID-19 lub po szczepionce.
Nikt jednak nie wie, skąd wziął się brytyjski wariant wirusa. Naukowcy skłaniają się do poglądu, że "wyewoluował" u jednej osoby, która przechodziła przewlekłą koronawirusową infekcję. Prawdopodobnie pacjent z osłabionym układem odpornościowym długo nie mógł zwalczyć zakażenia, a to oznacza, że wirus miał wystarczająco dużo czasu, aby zmutować w jego organizmie i rozprzestrzenić. Prawdopodobnie chory był leczony przeciwciałami monoklonalnymi pozyskanymi od osoby, która przechorowała COVID-19 (tzw. osocze rekonwalescencyjne). Te przeciwciała zabiły wirusa, którego "znały", pozostawiając przypadkowe warianty, które potem znalazły dogodne warunki i czas do replikacji.
Druga hipoteza mówi, że nowy wariant przybył zza granicy, ale nie wiadomo z jakiego kraju. Podobnie sprawa ma się z wariantem południowoafrykańskim, nie wiadomo skąd tak naprawdę pochodzi.
Obserwacje prowadzone przez naukowców potwierdzają tezę, że nowy wariant rozprzestrzenia się szybciej niż starsze wersje wirusa. W listopadzie, mimo zastosowanych środków blokujących, doszło do nagłego wzrostu liczby nowych przypadków choroby na południu Anglii. Badania pokazują, że obecnie znacznie więcej chorych nosi nowy wariant, podczas gdy starszy wydaje się cofać.
Bardziej zaraźliwy wirus szybciej przenosi się między ludźmi i zakaża więcej osób w tym samym czasie. Ponadto wirus może szybciej replikować się w gardle czy nosie osoby zarażonej. W rezultacie takie osoby ciężej i dłużej chorują, a zatem dłużej są w stanie zarażać innych.
Zarówno wariant brytyjski, jak i południowoafrykański ma tę samą mutację o nazwie N501Y, którą uważa się za odpowiedzialną za szybsze rozprzestrzenianie się. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zwraca uwagę, że mutacja N501Y zmienia aminokwas w obrębie sześciu kluczowych miejsc w domenie wiążącej receptor (RBD).
Co do tego, nie mamy jeszcze pewności. Naukowcy ostrożnie mówią, że prawdopodobnie nie powoduje cięższych objawów, niż starsze szczepy wirusa. W grupie osób, które zakaziły się nowym wariantem wirusa zmarły do tej pory cztery osoby, ale nie wiadomo jeszcze, jak się to ma do współczynnika śmiertelności w podobnych wiekowo grupach. Czekamy na wyniki badań.
Są też pewne przesłanki, że nowy wariant może być bardziej zaraźliwy dla młodszych osób, niż dotychczasowe rozpoznane szczepy koronawirusa. Ponadto jeżeli nowy wariant szybciej zaraża to znaczy, że powoduje tym samym wzrost liczby zachorowań, w tym także śmiertelnych. Niepokój budzi także wzrost liczby chorych z punktu widzenia przeciążonej służby zdrowia.
- Środki ostrożności pozostają te same, co dotychczas, ale powinny być rygorystycznie przestrzegane. Przebywając w pomieszczeniu z innymi osobami należy nosić maski, dbać o dezynfekcję rąk i wietrzyć pomieszczenie - przypominają eksperci. Im bliżej kogoś jesteśmy, tym ryzyko transmisji wirusa staje się większe.
Wariant brytyjski zdążył już "uciec" poza granice kraju. Zidentyfikowano go w Danii, Holandii i Australii. Ale prawdopodobnie jest już z większości europejskich krajów. Nie wszystkie bowiem w takim samym stopniu monitorują pojawiające się na ich terenie wersje koronawirusa.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że nowy wariant zdominuje Europę, tak jak zdominował południową Anglię. Rozprzestrzenia się szybciej, niż starsze wersje i tym samym może je dość łatwo zastąpić. Wszystko zależy od tego, jak Wielka Brytania i pozostałe kraje europejskie zareagują i czy powzięte środki ostrożności powstrzymają pochód nowego szczepu.
Więcej zakażeń, wyższa śmiertelność w połączeniu z łatwością, z jaką wirus się przemieszcza oznacza, że niełatwo będzie osiągnąć poziom odporności stadnej. Konieczne też stanie się zaszczepienie większej części społeczności.
Z tego, co na dzisiaj wiemy, szczepionki na COVID-19 nadal będą działać. Szczepionka inicjuje powstawanie wielu typów przeciwciał, nie tylko tych, które skierowane są na białko kolca, które uległo mutacji. Szczepionka może okazać się minimalnie mniej skuteczna, ale to nie zmienia jej ogólnego pozytywnego działania.
Ponadto, w razie potrzeby, szczepionka oparta o mRNA (czyli szczepionka Pfizer-BioNTech i Moderny) może być stosunkowo szybko zmodyfikowana. - Szczepionkę mRNA można przeprojektować i wyprodukować nową w ciągu sześciu tygodni - jak zapewnia główny pomysłodawca szczepionki Ugur Sahin, dyrektor generalny firmy BioNTech.
Trzecia z najbardziej zaawansowanych szczepionek, której twórcami są Uniwersytet Oksfordzki i firma AstraZeneca, oparta jest także o kod genetyczny koronawirusa. Zawiera gen białka kolca "schowany" w zmodyfikowanym adenowirusie szympansów. Także ta szczepionka może być szybko przeprojektowana, gdyby zaszła taka potrzeba.
Źródła: The Guardian, TheBMJ.com