Wariant wirusa, który teraz rozprzestrzenia się w południowo-wschodniej Anglii wydaje się być bardziej zaraźliwy. Ale na szczęście nie powoduje cięższych objawów COVID-19. W Kent, Essex i Londynie to ten wariant odpowiada za największą liczbę nowych infekcji. Jak donosi BBC w niektórych miejscach liczba chorych na COVID-19 podwoiła się w ciągu tygodnia. Nowy wariant koronawirusa odnotowano także w Danii, Holandii i w Afryce Południowej, chociaż jest prawdopodobne, że krąży też w innych rejonach świata.
W tym nowym wariancie wirusa (jego aktualna nazwa to VOC-202012/01) zidentyfikowano aż 23 oddzielne mutacje, w tym osiem w obrębie białka kolca (i 17 związanych z elementami budulcowymi białek wirusa). W związku z tym pojawiły się obawy, czy szczepionka na COVID-19 poradzi sobie z nowym szczepem, ponieważ opiera się na wzbudzaniu odpowiedzi immunologicznej organizmu na białko kolca.
Pierwsza na świecie dostępna szczepionka na COVID-19 stworzona przez team Pfizer-BioNTech jest teraz podawana tysiącom ludzi na świecie (zatwierdzono ją do użytku w Wielkiej Brytanii, USA, Unii Europejskiej, Szwajcarii). W UK do tej pory zaszczepiło się już ponad 500 tys.ludzi (tzn. otrzymali pierwszą z dwóch dawek). Według danych z badań klinicznych III fazy pierwsze efekty ochronne tej szczepionki da się zauważyć już po dziesięciu dniach od pierwszego zastrzyku.
- Z naukowego punktu widzenia jest wysoce prawdopodobne, że odpowiedź immunologiczna wzbudzona przez naszą szczepionkę poradzi sobie z nowym wariantem wirusa - powiedział na konferencji prasowej główny twórca szczepionki Ugur Sahin, dyrektor generalny firmy BioNTech - Jeśli jednak zajdzie taka potrzeba, możemy szybko przeprojektować szczepionkę tak, aby była równie skuteczna także w przypadku nowego szczepu wirusa.
W przypadku technologii mRNA (informacyjne RNA), której użyto do stworzenia szczepionki na COVID-19, możliwe jest opracowanie nowego preparatu niezwykle szybko. Ugur Sahin zapewnia, że jego firma dysponuje odpowiednim zapleczem technicznym pozwalającym błyskawicznie zmienić cel szczepionki, czyli dostosować ją do zmian w budowie koronawirusa. - W razie potrzeby jesteśmy gotowi dostarczyć nową szczepionkę w ciągu sześciu tygodni - zapewnia naukowiec.
Eksperci w większości uważają, że zmutowany koronawirus nie zagraża skuteczności szczepionki mRNA. Badacze z COVID-19 Genomics UK Consortium (COG-UK), którzy odkryli nowy szczep SARS-CoV-2 twierdzą, że dostrzeżone zmiany w budowie genetycznej koronawirusa nie oznaczają, że szczepionka nie zadziała. Jednak musimy wiedzieć, że w przyszłości mogą się pojawić takie szczepy, które nie zareagują na szczepionkę.
Nowy wariant koronawirusa zmutował w 23 miejscach, w tym w kluczowym dla szczepionki obszarze, czyli w białku kolca. Problem pojawi się, jeżeli te zmiany wpłyną na biochemię kolca i zdolność rozprzestrzeniania się wirusa. To jest teraz przedmiotem intensywnych badań.
Przeważa opinia, że przeciwciała, które powstają w naszym organizmie po podaniu aktualnie dostępnych szczepionek, będą nadal atakować zmutowanego koronawirusa. Są to szczepionki, które wzbudzają odpowiedź immunologiczną przeciwko białku kolca koronawirusa w postaci przeciwciał swoistych i neutralizujących oraz komórek T. Zaktywizowany układ immunologiczny tworzy jednak cały szereg przeciwciał, atakujących wirusa z wielu stron, nie tylko w rejonie białka kolca. Szczepionka inicjuje też powstanie tzw. pamięci immunologicznej, przyczyniającej się do ochrony przed późniejszymi infekcjami.
Problem pojawi się wtedy, gdy - być może - kolejne mutacje wirusa spowodują, że kluczowe białko kolca zmieni swoje cechy biochemiczne na tyle, że przeciwciała neutralizujące nie zdołają się do niego doczepić lub gdy zmutowane białko ściślej zwiąże się z komórką. Czy nowy wariant wirusa ma te cechy? Wydaje się, że jeszcze nie, ale ta hipoteza jest dopiero sprawdzana. Badania laboratoryjne trwają.
Źródła: PHI, BBC.com, ScienceAlert.com