Eksperci udadzą się do Wuhan, gdzie będą śledzić, jakimi drogami rozprzestrzeniał się SARS-CoV-2. Chcą jeszcze raz sprawdzić, w jaki sposób doszło do zakażenia się pierwszych pacjentów z COVID-19 i prześledzić ich kontakty. Kluczowe będzie też ponowne zbadanie zwierząt, którymi handluje się na tzw. mokrych rynkach w Chinach.
Pierwsze znane WHO przypadki infekcji SARS-CoV-2 w Wuhan zgłoszono niemal rok temu. Naukowcy nadal jednak poszukują przekonujących argumentów, które pozwoliłyby wyjaśnić, w jaki sposób wirus przeskoczył ze zwierząt na ludzi.
Prawdopodobnie pierwsze przypadki zakażenia się ludzi przypadają na początek grudnia 2019 roku. - Ale niekoniecznie zdarzyło się to w Wuhan - pisze WHO w specjalnym raporcie opublikowanym w listopadzie. Niektórzy eksperci uważają, że analizy próbek krwi oraz próbek ścieków pokazują, że SARS-CoV-2 pojawił się jeszcze wcześniej, ale pozostał niezauważony. Nie wszyscy naukowcy podzielają ten pogląd. Etienne Simon-Loriere z Instytutu Pasteura w Paryżu uważa, że nie mamy na to wyraźnych dowodów.
Eksperci WHO będą badać tzw. drzewo genealogiczne wirusów, aby znaleźć źródło, z którego "wyszedł" nowy koronawirus. Pomocne są w tym analizy genetyczne, które mogą wskazać, a jaki sposób wirus ewoluował oraz jakimi drogami się przemieszczał.
Nadal nie wiemy, co doprowadziło do tego, że SARS-C0V-2 zaatakował ludzi. A odpowiedź na to pytanie jest kluczowa. Dopiero wtedy, gdy znajdziemy pierwotne źródło wirusa możemy zastosować różne środki ostrożności. Uważa się, że nowy koronawirus pochodzi od pewnego gatunku nietoperza, ale nadal nie wiemy, czy przeskoczył bezpośrednio na ludzi, czy też miał żywiciela pośredniego.
Przez pewien czas uważano, że pośrednikiem jest najprawdopodobniej łuskowiec. Jest to ssak ceniony na czarnym rynku i przemycany do Chin także z ościennych krajów. Miało na to wskazywać pewne genetyczne podobieństwo wirusów znalezionych w ciałach tych zwierząt. Nadal jednak jest to pytanie otwarte.
Teraz eksperci WHO skoncentrują się na szukaniu zwierząt z pewnymi cechami, o których wiemy, że są istotne przy infekcji. Chodzi tutaj o obecność w ciele zwierząt receptorów ACE2. Jest to białko występujące również u ludzi. To do niego przyczepia się koronawirus i wykorzystuje do wnikania w głąb komórki. Badając zwierzęta, które sprzedawano na tzw. mokrym rynku w Wuhan być może znajdziemy to, które jest nosicielem koronawirusa i może infekować ludzi. Podobny do ludzkiego receptor ACE2 mają na przykład fretki i norki.
Czy koronawirus "wymknął się z laboratorium w Wuhan? A może został stworzony przez człowieka? Naukowcy są zgodni, że to nie człowiek bezpośrednio jest tutaj winowajcą. Nic nie wskazuje na to, aby SARS-CoV-2 był sztuczną cząstką skonstruowaną przez naukowców. To niewątpliwie dzieło przyrody, na co wskazują badania genetyczne wirusa prowadzone w wielu ośrodkach naukowych na świecie. - Wątpliwe też (chociaż nie nieprawdopodobne), że przypadkowo wyciekł z laboratorium - powiedział Etienne Simon-Loriere w wypowiedzi dla agencji FP.
- Chcemy poznać pochodzenie nowego koronawirusa i zrobimy wszystko, aby znaleźć odpowiedź - powiedział szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus na poniedziałkowej konferencji prasowej.
Źródła: WHO, raport WHO, MedicalXPress.com