Otyłość znacznie zwiększa ryzyko śmierci z powodu COVID-19. Może też osłabić działanie szczepionki

Otyłość nie tylko zwiększa ryzyko ciężkiego zachorowania i śmierci z powodu COVID-19, ale i ryzyko zakażenia. Eksperci martwią się także, że szczepionki mogą okazać się mniej skuteczne u osób z otyłością.

Gdy wybuchła koronawirusowa pandemia szybko odkryto, że otyłość zwiększa ryzyko zachorowania na ciężki COVID-19. Otyłość znalazła się, obok nadciśnienia tętniczego, cukrzycy i choroby wieńcowej, jedną z tzw. chorób podstawowych, szczególnie niebezpiecznych w przypadku zakażenia się nowym koronawirusem. Wkrótce stało się też jasne, że otyłość to niezależny czynnik pogarszający rokowania w COVID-19.

Kilka dużych badań wykazało, że pacjenci z otyłością i zakażeni COVID-19 mają podwyższone ryzyko zgonu, w porównaniu z pacjentami z normalnym wskaźnikiem masy ciała. Pokazały, że wśród pacjentów wymagających intubacji i będących w stanie krytycznym więcej jest osób cierpiących z powodu otyłości, niż pacjentów z przeciętną masą ciała. Wielu naukowców sugeruje, że otyłość nie tylko zwiększa ryzyko ciężkiego zachorowania i śmierci z powodu COVID-19, ale i ryzyko zakażenia. Jak pokazują liczby, osoby otyłe okazują się być o 46 procent bardziej narażone na COVID-19.

- Otyłość to poważny problem zdrowotny w naszych czasach. Lekarze wiążą ją aż z 13 typami raka i co najmniej 236 różnymi dysfunkcjami. Może skrócić życie o osiem lat - pisze na łamach "The Conversation" dr Cate Varney, lekarz klinicysta z Uniwersytetu Wirginii.

Dlaczego otyłość jest takim problemem u chorych na COVID-19?

Dr Varney uważa, że jest kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Po pierwsze, nadmiar tkanki tłuszczowej powoduje ucisk mechaniczny, który utrudnia całkowite wciąganie, a następnie wypuszczanie powietrza z płuc. Osoby otyłe płyciej oddychają. - Zdarza się dość często, że cierpią na zespół hipowentylacji - tłumaczy dalej dr Varney. - A efektem jest niedotlenienie.

Ponadto tkanka tłuszczowa jest "szkodliwa sama w sobie". Uwalnia wiele hormonów i cząstek, które mogą wywoływać przewlekłe stany zapalne. Taki tlący się w organizmie stan zapalny może być dodatkowo wzmocniony przez prozapalne cytokiny, które wytwarza zaatakowany przez koronawirusa układ immunologiczny.

- Zatem u osoby otyłej "spotykają się" dwa małe pożary, wywołane przez cytokiny, które w efekcie mogą doprowadzić do szalejącego zapalenia, mocniej uszkadzającego płuca niż u pacjentów z normalnym BMI (z ang. body mass index - indeks masy ciała) - mówi dr Varney.

- Stały stan stymulacji immunologicznej może, paradoksalnie, osłabić niektóre odpowiedzi immunologiczne, w tym te wywoływane przez limfocyty T, które mogą bezpośrednio zabijać zakażone komórki - tłumaczy na na łamach "Nature" Milena Sokołowska, studiująca immunologię i choroby układu oddechowego na Uniwersytecie w Zurychu w Szwajcarii.

- Ponadto przewlekły stan zapalny prowadzi do czegoś, co nazywa się dysfunkcją śródbłonka. Oznacza to, że naczynia krwionośne zamiast się otwierać, kurczą się i dodatkowo zmniejszają ilość dostarczanego do tkanek tlenu - pisze dr Varney.

Obfita tkanka tłuszczowa może mieć wyższy poziom enzymu ACE-2, który jak wiemy, jest wykorzystywany przez koronawirusa podczas ataku na komórkę. Nowe badania sugerują, że to większa ilość ACE-2 w tkance tłuszczowej, a nie w płucach, może być kluczowa.

- Wydaje się, że tkanka tłuszczowa działa jak rezerwuar wirusa - mówi "Nature" dr Gianluca Iacobellis, endokrynolog z Uniwersytetu Miami na Florydzie.

Otyłość jest również powiązana z mniej zróżnicowanymi populacjami drobnoustrojów w jelitach, nosie i płucach, o zmienionym składzie i funkcjach metabolicznych w porównaniu z osobami szczupłym. Mikrobiota jelitowa może mieć wpływ na odpowiedzi immunologiczne na patogeny i na szczepionki - mówi Sokołowska.

Zobacz wideo Czy otyłość mamy wpisaną w genach [NaZdrowie]

Otyłość znacznie zwiększa ryzyko śmierci z powodu COVID-19

- Wstępne dowody sugerują, że infekcje SARS-CoV-2 utrzymują się pięć dni dłużej u osób otyłych niż u szczupłych - mówi "Nature" endokrynolog Daniel Drucker z Mount Sinai Hospital w Toronto w Kanadzie.

Nowe badanie prowadzone na Uniwersytecie Północnej Karoliny wykazało, że osoby otyłe (z BMI powyżej 30) znacznie bardziej cierpią z powodu COVID-19, niż osoby z normalną wagą ciała. Aż o 113 procent wzrasta u nich ryzyko hospitalizacji, o 74 procent ryzyko znalezienia się na oddziale intensywnej terapii. Szacuje się też, że ryzyko śmierci w wyniku COVID-19 u osób otyłych jest wyższe o 48 procent.

Otyłość zwiększa także ryzyko zachorowania na COVID-19 z powodu chorób towarzyszących, które zwykle doskwierają osobom z dużą masą ciała. Są to choroby serca, cukrzyca typu 2, zmiany metaboliczne, w tym insulinooporność i stany zapalne, które utrudniają organizmowi zwalczanie infekcji. 

- Otyłe osoby mają też dolegliwości fizyczne, które utrudniają walkę z chorobą, takie jak bezdech senny, który zwiększa nadciśnienie płucne. W szpitalu pojawiają się też kłopoty z intubacją otyłych pacjentów - mówi współautorka badania prof. Melinda Beck.

Eksperci obawiają się ponadto, że szczepionka na COVID-19 będzie u otyłych osób mniej skuteczna, albo może wymagać podania dodatkowej dawki.

- Otyłość koreluje z przytłumioną odpowiedzią immunologiczną na COVID-19. Wiemy już, że szczepionki na kilka innych schorzeń często nie działają zbyt skutecznie u osób otyłych, co sugeruje, że zastrzyk przeciwko COVID-19 może nie zapewnić takiej ochrony, jakiej chcieliby naukowcy - mówi reporterowi czasopisma "Nature" Donna Ryan, która badała otyłość w Pennington Biomedical Research Center w Baton Rouge w Luizjanie.

Wszystko to może oznaczać kłopoty dla szczepionki SARS-CoV-2, gdy ta się już pojawi, szczególnie w krajach borykających się z problemem otyłości. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) około 13 procent dorosłych na świecie jest otyłych.

Źródła: The Conversation, The Guardian, Nature, Obesity Reviews

Więcej o: