Zespół pocovidowy coraz częstszy u polskich dzieci. Aktualnie kilkudziesięciu pacjentów jest w stanie ciężkim

Choroba pojawia się po zakażeniu SARS-CoV-2, także bezobjawowym. Atakuje dzieci - od niemowląt po nastolatki. Grozi niewydolnością serca, wątroby, nerek. Niestety, bywa śmiertelna. Szansa na wyleczenie zależy od szybkiego wdrożenia właściwego leczenia

Pierwsze doniesienia o PIMS-TS, czyli dziecięcym wieloukładowym zespole zapalnym,  związanym z SARS-CoV-2, pojawiły się już wiosną. Wówczas lekarze informowali o coraz częstszych zgonach wśród dzieci, będących skutkiem zakażenia koronawirusem. Schorzenie nie miało osobnej nazwy. Uważano, że SARS-CoV-2 prowokuje u najmłodszych wystąpienie zespołu nazywanego chorobą Kawasakiego. Nadal wydaje się, że jest taki bezpośredni związek między tymi schorzeniami, bo objawy i przebieg są bardzo podobne.

Wszystko na ten temat:

Kluczowe objawy

Czym jest PIMS? Podobnie jak choroba Kawasakiego to schorzenie, które prowadzi do martwiczego zapalenia naczyń obwodowych, w tym tętniczek i żył średniego oraz małego rozmiaru. Szczególnie niebezpieczna jest sytuacja, gdy dotrze do naczyń wieńcowych, odpowiedzialnych za dostarczanie natlenowanej krwi do serca. W wyniku tego może bowiem dojść nawet do zawału mięśnia sercowego, w tętnicach bowiem pojawiają się wtedy skrzepliny, które uniemożliwiają prawidłowy przepływ krwi.

To są dzieci przyjmowane z niewydolnością serca, czyli w stanie bezpośredniego zagrożenia życia

- alarmuje prof. Przemko Kwinta z Kliniki Chorób Dzieci Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, który zajmuje się pacjentami z zespołem pocovidowym.

Specjalista tłumaczył w RMF FM, że najczęściej pierwszym objawem, który może zapowiadać PIMS, jest nieustępująca gorączka. Jeśli trwa ona więcej niż trzy dni, a ponadto pojawiają się takie objawy jak:

  • biegunka,
  • malinowy język,
  • wysypki skórne, najmocniej zazwyczaj występujące na tułowiu, nogach i rękach,
  • wymioty,
  • zaczerwienienie spojówek, objawy stanu zapalnego.

trzeba natychmiast szukać pomocy. Te symptomy bardzo przypominają niegroźną w sumie chorobę wirusową, tzw. bostonkę, ale ocenę należy pozostawić specjaliście. Dziecko powinien zobaczyć pediatra.

Zobacz wideo

Alarmujcie!

Inne objawy, które zdarzają się przy PIMS to powiększenie węzłów chłonnych, przesuszenie śluzówki, suche usta, popękana skóra warg, łuszcząca się skóra. Generalnie obecnie każda choroba u dziecka z gorączką wymaga konsultacji lekarskiej. Zwykle lekarze zalecają u starszych dzieci samodzielną obserwację przez kilka dni. Teraz jednak wskazana jest szczególna ostrożność. Pediatrzy zajmujący się dziećmi z PIMS uważają też, że nie wystarczy teleporada. Dziecko podejrzewane o zespół powinien osobiście obejrzeć dokładnie lekarz.

To nie jest na szczęście częsty problem. Ocenia się, że na PIMS zapada jedno na tysiąc zakażonych dzieci. Objawy zespołu zagrażającego życiu pojawiają się 2-3 tygodnie po przejściu zakażenia SARS-CoV-2. Niestety, niejednokrotnie dotyczą tych u najmłodszych, którzy COVID-19 przeszli bezobjawowo, więc trudno mówić o jakiejkolwiek profilaktyce, selekcjonowaniu grup ryzyka. Dzieci chorujące w naszym kraju są w wieku od kilku miesięcy do 16 lat. U większości nikt wcześniej nie rozpoznał oficjalnie covidu, dzieci nie miały nawet testów, ale zazwyczaj chorobę stwierdzano w najbliższym otoczeniu, w rodzinie.

Zagrożenie w Polsce narasta, na co zwraca uwagę Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, do którego w ostatnich dniach trafiło dziewięciu pacjentów z PIMS. Trzeba o nim mówić, bo temat nie jest w Polsce powszechnie znany. O chorobie pocovidowej nie tylko nie słyszeli rodzice, ale także wielu lekarzy. Na szczęście, na podstawie objawów, są w stanie ocenić powagę sytuacji i właściwie pokierować pacjenta. Istotne, by rodzice z dziećmi zgłaszali się do lekarzy.

Immunoglobuliny i obserwacja

Dzisiaj dziecko ze zmianami skórnymi, z zapaleniem spojówek i z gorączką powinno być traktowane od razu jako potencjalny zespół pocovidowy, żebyśmy nie podali w ciemno antybiotyków, które w tej chorobie nic nie pomogą, a opóźnią właściwie leczenie

- twierdzi immunolog i pediatra dr Paweł Grzesiowski, który w ostatnich dniach przyjął trzech pacjentów z PIMS. Ich stan wyraźnie się poprawił dopiero po podaniu immunoglobulin, czyli osocza ozdrowieńców.

Niestety, nie wiemy, jakie będą odległe konsekwencje PIMS. Na razie trzeba po prostu te dzieci ratować, bo najmłodsza ofiara koronawirusa w Polsce miała zaledwie kilka miesięcy. kilka dni temu zmarła dziewięciolatka.

Będziemy musieli te dzieci kontrolować, żeby się wypowiedzieć, czy rzeczywiście ta choroba mija bezpowrotnie i nie pozostawia żadnych konsekwencji w organizmie

- podkreśla dr Lidia Stopyra ze Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.