Chociaż koronawirus jest z nami ponad pół roku, a maski ochronne niewiele krócej, wciąż w ich temacie panuje informacyjny chaos. Nawet najpoważniejsze instytucje międzynarodowe, odpowiedzialne za zdrowie, jak WHO, ECDC (Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób) czy amerykański Departament Zdrowia i Opieki Społecznej, do niego się przyczyniają. Zalecenia zmieniają się, nieraz wydają się niespójne, nielogiczne i nieprzyjazne "normalnym ludziom". Niemal każdego dnia padają więc pytania i komentarze dotyczące codzienności z maseczkami. Ogólnie bowiem niby wszyscy wszystko wiedzą, a w szczegółach zaczynają się schody. Nawet pytani przez nas o te kwestie lekarze często przyznają, że to nie ich specjalizacja, zakres kompetencji, a tymczasem w obecnej sytuacji to wiedza potrzebna każdemu i przekaz powinien być przejrzysty.
Wątpliwości dotyczą czasu prania, temperatury, dezynfekcji w warunkach domowych, czasu noszenia, optymalnych materiałów, itp. Szczęśliwie, najnowsze zalecenia stają się coraz bardziej zrozumiałe, oparte o zdrowy rozum, a przede wszystkim uwzględniające wygodę użytkowników, przy równoczesnym zachowaniu funkcjonalności i bezpieczeństwa. Jak zatem jest? Odpowiadamy, opierając się na aktualnych źródłach i korzystając z pomocy lekarza rodzinnego Jakuba Grabskiego.*
Wrzątkiem zabijemy koronawirusa, ale nie tylko o to chodzi w praniu. Zdecydowana większość zagrażających nam patogenów (wirusów, bakterii, pierwotniaków czy grzybów), ginie w 60 st. C, dlatego zaleca się czyszczenie odzieży dziecięcej czy pościeli w takiej właśnie temperaturze. Dlaczego nie polewamy ich po prostu wrzątkiem? Bo w ten sposób niczego nie dopierzesz. Z maseczką jest tak samo.
Jeśli domowa maska z materiału ma być traktowana wielorazowo i znowu trafić na twoją twarz, musi być doprana. Trzeba z niej usunąć nie tylko koronawirusa, ale też szkodliwe pyły zawarte w powietrzu, wszelkie zanieczyszczenia, pot, zarodniki grzybów, alergeny, toksyny, a wreszcie - detergenty, użyte do prania. W tym celu potrzebny jest pełny program prania. Spróbuj swoje majtki "prać" wyłącznie polewając je wodą, nawet gorącą. Nie staną się czyste. Maseczki również nie.
To zalecenie, nie nakaz, ale ma uzasadnienie. Przede wszystkim z rąk wszelkie zanieczyszczenia, także biologiczne, usuwa się łatwiej. Nie są one w stanie wnikać głęboko w warstwy skóry, jeśli jej powierzchnia nie jest naruszona. W bawełnę czy inne tkaniny brud "wgryza się" skuteczniej, dlatego wymaga intensywniejszych działań, by można go było usunąć.
Wirusy i bakterie pozostają na powierzchni dłoni, więc sama woda już pozwala usunąć zdecydowaną większość patogenów. Dodając zwykłe mydło, rozbijające warstwę lipidową na powierzchni skóry, a także pocierając dłonie, pozbywamy się niemal wszystkich niechcianych gości z naszych rąk.
Zawsze coś tam może zostać pod paznokciami czy na niedomytej powierzchni, ale to wciąż nie oznacza, że taka prosta profilaktyka nie ma sensu. Zarówno maseczki jak i mycie ma zmniejszać ryzyko zakażeń. Nie wyeliminuje go w 100 proc. Wiele badań naukowych dowodzi jednak, że ilość wirusa, która przenika do naszego organizmu, ma wpływ na przebieg zakażenia i może zdecydować nawet o przeżyciu chorego. Ważne więc są wszelkie działania, które go usuwają, nawet częściowo.
Więcej na ten temat:
Pranie ręczne i pranie w chłodniejszej wodzie też ma sens. Musimy mieć jednak świadomość, że może być mniej skuteczne. Jest jednak zdecydowanie lepsze niż brak prania i zaleca je aktualnie CDC. Obecny poradnik jest już prosty i przejrzysty.
Rzeczywiście, takie sugestie, by prać maseczki wyłącznie z innymi maseczkami, nieraz pojawiały się (i czasem wciąż pojawiają) w wielu materiałach źródłowych.
- Skąd brać tyle masek, żeby był sens puszczać pralkę? Rzeczy zakażą się od maseczki? No to się też odkażą podczas prania... - pisali nasi czytelnicy. Mieli rację.
Zbieranie masek, aż wypełni się bęben pralki, podobnie jak pranie zaledwie kilku sztuk, jest bez sensu w warunkach domowych. Ewentualne gromadzenie masek w osobnych pojemnikach przed sterylizacją ma pewnie uzasadnienie tam, gdzie używa się ich bardzo dużo, a problemy z zaopatrzeniem nie pozwalają na używanie wyłącznie masek jednorazowych.
W domu wystarczy zużytą maseczkę, do czasu prania, włożyć do papierowej torebki (foliowa też się sprawdzi, ale jest niekorzystna dla środowiska) i potem wyprać z innymi rzeczami. Wirus i zanieczyszczenia przedostaną się na inne rzeczy? Być może, ale podczas prania zostaną zneutralizowane.
Tu znowu trzeba zachować zdrowy rozsądek. Dłuższy program oznacza dopranie rzeczy, ale też ich szybsze niszczenie. Uszkodzone włókna tkaniny łatwiej przepuszczają krople z wirusem. Nie ma większego sensu noszenie masek zmechaconych, wyraźnie zniszczonych, ani brudnych. Radzisz sobie z praniem rzeczy, uporasz się też z maseczkami. Tego tematu nie trzeba przekombinowywać.
Nad tematem niedawno pochylił się brytyjski dziennik "Independent". W kraju, gdzie deszczowa pogoda jest codziennością, problem jest szczególnie istotny. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i naukowcy ostrzegają, że maski na twarz mogą być mniej skuteczne, gdy są noszone w deszczu.
Grupa ds. Zdrowia i kilku ekspertów stwierdziło, że osłony twarzy należy wymienić zawsze, gdy ulegną zawilgoceniu, i wezwali urzędników państwowych do udzielenia społeczeństwu "jasnych wytycznych" dotyczących noszenia masek podczas deszczowej pogody.
Jak one brzmią?
Wszystkie maski należy zmienić, jeśli są mokre lub widocznie zabrudzone; nie należy nosić mokrej maski przez dłuższy czas. Wymień maski, gdy tylko staną się wilgotne, na nową, czystą, suchą maskę
A jak chronić maskę przed zawilgoceniem? Tu o dobre rady już trudniej. Sens ma po prostu wszystko, co działa. Można próbować z parasolem, przyłbicą, daszkiem spod kaptura. Nic nie jest niezawodne i w końcu maseczka robi się mokra. Zresztą, podobnie dzieje się, gdy dłużej w niej oddychamy czy spoci się nam twarz. Tylko sucha maska działa prawidłowo.
Ostatnio wiele osób obawia się, że coraz popularniejsze maseczki z cienkich, błyszczących materiałów "typu jedwab" mogą źle wpływać na transmisję wirusa, bo "nic nie dają". To nie tak. Każda osłona twarzy (ust i nosa) ma sens. Trzeba uznać jej niewątpliwą rolę hamującą w rozwoju epidemii, ale zarazem ze świadomością, że jest ona ograniczona do kilkunastu procent.
Więcej na ten temat:
A co do samego materiału. Aktualna opinia WHO stanowi, że maski na twarz z tkaniny powinny składać się z co najmniej trzech warstw, najlepiej z różnych materiałów. Ich zróżnicowana struktura sprawia, że ochrona jest skuteczniejsza. To zalecenie zgodne z wynikami badań laboratoryjnych, o których pisaliśmy już w kwietniu (więcej na ten temat). Zatem: ozdobna, błyszcząca maseczka jedwabna może być niezwykle skuteczna, jeśli pod spodem jest jeszcze np. warstwa bawełny i flanela. Niejednokrotnie tak zresztą właśnie jest, ale warto to sprawdzić przed zakupem. Ocenia się, że taka maseczka może zatrzymać nawet 80-90 proc. kropli oddechowych. Dla porównania - maska jednowarstwowa - kilkanaście procent.
Najskuteczniejsze maski, przeznaczone przede wszystkim dla osób z grupy ryzka lub przedłużający się kontakt z koronawirusem (np. pracownicy służb medycznych), to te typu N95 i N99, chociaż bez zaworów, bo te sprzyjają transmisji wirusa na zewnątrz (więcej na ten temat).
Niestety, nie można ich po prostu wyprać, jak masek domowych, gdyż wówczas tracą właściwości i mają już skuteczność porównywalną do tych zwykłych. Wiadomo jednak, że można je sterylizować w zwykłej mikrofalówce (więcej na ten temat). Lek. Jakub Grabski podkreśla, że nie jest to odkrycie ostatnich miesięcy, tylko wiedza, którą dysponujemy od wielu lat: mikrofala niszczy RNA wirusów, koronawirusa też (przykładowe badania).
Skąd jednak brały się te zalecenia co do konkretnej mocy mikrofalówki, czasu jej pracy? Pewnie zasada jest podobna, jak przy czasie prania, temperaturze itd. Badania laboratoryjne i eksperymenty robi się w określonych warunkach. Dowodzą skuteczności działania właśnie w nich, nie wykluczając jednak efektów w warunkach nieco innych. Nie ma sensu wyciąganie z nich zbyt daleko idących wniosków, ale nieuzasadnione jest też tworzenie zbyt restrykcyjnych zaleceń.
Maska ma być czysta, sucha, najlepiej wielowarstwowa. Tak podpowiadają nie tylko naukowcy, ale też zdrowy rozsądek.
* Jakub Grabski, lekarz pierwszego kontaktu, który pracuje w przychodni Jutro Medical, w ramach NFZ. To autor popularnej w naszym serwisie listy preparatów łagodzących objawy COVID-19.